-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać258
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
-
Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
-
ArtykułyOficjalnie: „Władca Pierścieni” powraca. I to z Peterem JacksonemKonrad Wrzesiński9
Cytaty z tagiem "wenecja" [12]
[ + Dodaj cytat][...]Brunetti z powrotem skupił wzrok na "Gazzettino" i nowinach, w których nie było nic nowego. Nastoletni kierowca stracił panowanie nad samochodem swojego taty o drugiej w nocy i rozpędzony wbił się w platan; staruszka została okradziona z emerytury przez człowieka podającego się za inkasenta przedsiębiorstwa energetycznego; mrożone mięso w dużym supermarkecie było pełne robactwa".
Barka wpłynęła do Canale Grande, przy którym mieściła się rezydencja Montoniego. A tu oczom Emilii ukazały się inne formy piękna i świetności, jakich jej wyobraźnia nigdy by nie zdołała namalować - pałace Sansovina i Palladia. W powietrzu unosiły się jedynie słodkie dźwięki dochodzące z obu brzegów kanału i pływających po wodzie gondoli, na tarasach tańczyły w blasku księżyca grupy masek, a wszystko to wyglądało jak urzeczywistnienie świata baśni.
Wstający świt oświetlił szczyty Friuli, ale ich niższe zbocza i odległe fale toczące się u ich podnóży pozostawały nadal w głębokim cieniu. Emilia, pogrążona w melancholii, patrzyła, jak rosnący blask rozlewa się po morzu ukazując po kolei Wenecję i jej wysepki, a potem brzegi Italii, wzdłuż których niebawem zaczęły poruszać się łodzie o ostrych łacińskich żaglach.
Często o tej wczesnej porze okrzykiwali gondolierów ludzie płynący na targ do Wenecji i wkrótce laguna z niezliczonymi małymi barkami, które ciągnęły od terra-firma wyładowane produktami, zaczęła przedstawiać wesoły widok.
Pozory niewinności mają niekiedy tyle wspólnego z rzeczywistym charakterem człowieka, co weneckie maski z jego prawdziwą twarzą.
Wenecja pławi się w chwale sławy i nie zwraca większej uwagi na to, że tu czy tam coś popada w ruinę (...) Poczekaj do wieczora. Wtedy nie będziesz aż tak rozczarowana. Wenecja wymaga bardziej przytłumionego światła. Zadziwi cię przemiana.
Nad zielonymi brzegami Brenty roztaczał się krajobraz piękny, wesoły i wspaniały. Emilia spoglądała z podziwem na wille szlachty weneckiej, ozdobione chłodnymi portykami i kolumnadami, stojące w cieniu żywej zieleni topoli i cyprysów ogromnej wielkości; patrzyła na gaje pomarańczowe, których kwiaty przesycały swoim zapachem powietrze, na bujne wierzby nurzające swe liście w falach i chroniące od słońca wesołe grupki ludzi, którzy bawili się przy muzyce dolatującej co chwila w poszumie wiatru. Karnawał jakby rozciągnął się od Wenecji wzdłuż całej linii tych urzekających brzegów; rzeka aż roiła się od łodzi podążających do miasta, a na łodziach mieniła się barwna różnorodność strojów maskaradowych poprzebieranych ludzi; pod wieczór często było widać pod drzewami grupy tancerzy.
Jakiż zachwyt ogarnął Emilię, gdy po raz pierwszy ujrzała Wenecję, jej wysepki, pałace i wieże wyrastające wprost z morza, z którego czystej powierzchni odbijał się wszystkimi barwami ich drżący obraz. Zachodzące słońce zabarwiło fale i wyniosłe góry Friuli, które obrzeżają północne brzegi Adriatyku szafranowym blaskiem, a na marmurowe portyki i kolumnady bazyliki Św. Marka padały bogate blaski i cienie wieczoru. Kiedy tak płynęli, ich oczy rejestrowały co wspanialsze widoki - tarasy okryte zwiewnymi, a mimo to wspaniałymi tkaninami, które mieniły się teraz wszystkimi barwami zachodzącego słońca. Wszystko wyglądało raczej jak powstałe za dotknięciem czarodziejskiej różdżki niż wzniesione rękami śmiertelnych.
Dopiero wesoła i zgiełkliwa scena, gdy łódź zbliżała się do Placu Św. Marka, przyciągnęła uwagę Emilii. Wschodzący księżyc rzucał cienistą poświatę na tarasy, oświetlał portyki wieńczone wspaniałymi arkadami i ukazywał tłum ludzi, których lekkie kroki, łagodne dźwięki gitar i jeszcze łagodniejsze głosy niosły się echem w kolumnadach.
Muzyka, którą już przedtem słyszeli, dochodziła z gondoli mijającej teraz barkę Montoniego; kilka takich łodzi ślizgało się po powierzchni oświetlonego księżycem morza, każda pełna wesołych ludzi szukających ochłody w morskich powiewach. Prawie w każdej z nich grano, a muzykę osładzały fale, na których się unosiła, i miarowy plusk wioseł uderzających w migotliwe wody. Emilia patrzyła i słuchała, i wydało jej się, że przebywa w zaczarowanym świecie.
Łodzie płynące na targ do Wenecji utworzyły wzruszający widok na Brencie. Większość z nich miała malowane markizy dla osłony właścicieli przed słońcem, co wraz ze stosami owoców i kwiatów i pełną smaku prostotą wiejskich dziewcząt, strzegących tych wiejskich skarbów, czyniło z nich barwny i uderzający obraz. Chyży bieg łodzi płynącej z prądem, błyski wioseł w wodzie, a tu i ówdzie przepływające chóry wieśniaków, którzy siedzieli w cieniu żagli swych niewielkich barek, lub tony ludowych instrumentów, na których przygrywały dziewczęta siedzące przy leśnych towarach, przydawały całej scenie żywości odświętnego charakteru.
Wenecja degenerowała się pod każdym względem, nawet w kwestii umiejętności złodziejskich...