-
Artykuły„Nie ma bardziej zagadkowego stworzenia niż człowiek” – mówi Anna NiemczynowBarbaraDorosz1
-
ArtykułyNie jesteś sama. Rozmawiamy z Kathleen Glasgow, autorką „Girl in Pieces”Zofia Karaszewska1
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Matki. Sprawdź propozycje wydawnictwa Czwarta StronaLubimyCzytać1
-
ArtykułyBabcie z fińskiej dzielnicy nadchodzą. Przeczytaj najnowszą książkę Marty Kisiel!LubimyCzytać2
Cytaty z tagiem "umowa" [16]
[ + Dodaj cytat]
- Zdradź mi tajemnicę, jak poradziłeś sobie z kretami? (...)
- Zawarłem z nimi umowę. Obiecałem, że podłączę im kablówkę, jak przeniosą się do ciebie.
Umowy honorowej nie można złamać, bo to łamie tego, kto ją zawarł.
Nie po raz pierwszy zresztą żona złamałaby którąś z ich wielu umów. Choć to nie było całkiem tak - nie naruszała ich świadomie, po prostu uznawała je za niezobowiązujące. Albo za bezsensowne od samego początku.
Znając Pierwszych, jestem pewna, że podpisali odpowiednią umowę i stosują się do niej.
Corne lius skrzywił się. -Niestety, to prawda. Jesteśmy towarzystwem tygrysów. Jesteśmy nadzwyczaj uprzejmi i formalni, ponieważ jeżeli nie ustalimy na początku wszystkich reguł gry, przypadkowe nieporozumienie może mieć fatalne konsekwencje.
Tygrysy i smoki, a niech mnie. A pomiędzy nimi ja w moich bordowych kapciach. Albo lepiej bez nich. Tyle że, kto w ogóle zwraca uwagę na kapcie, kiedy można przeprowadzić lobotomię ot tak przy okazji zwykłej rozmowy. Westchnęłam.
(...) jeśli dotychczas nosili go w sercu, to teraz...
– Ty chyba sama go nie masz, co?
Odwróciła się do niego i zmrużyła oczy.
– W pewnym sensie nie – przyznała. – I właśnie w tej sprawie zamierzam zawrzeć z tobą umowę na podstawie artykułu osiemset trzydziestego piątego Kodeksu cywilnego.
– Co?
– Umowa przechowania, Zordon. Depozyt.
– Tak, wiem, ale...
– Ale nie spodziewałeś się romantyzmu prawniczego, rozumiem – odparła, machnąwszy ręką. – Ja też nie, ale cała ta rzewna atmosfera tak na mnie działa.
– Chcesz powiedzieć, że...
– Że jako deponent oddałam ci przedmiot umowy na przechowanie. A ty jako depozytariusz masz obowiązek zachować je w niepogorszonym stanie.
Zawrzyj kontrakt z całym światem. Traktuj to jak umowę, w której zobowiązujesz się do spełnienia pewnych warunków, czerpiąc na tej podstawie dwustronne korzyści.
Skoroś przekroczył próg domu gry, prawo obiera cię najpierw z kapelusza. Jest li to ewangeliczna i opatrznościowa przenośnia? Czy to nie jest raczej sposób zawarcia z tobą piekielnej umowy, mocą wziętego od ciebie jakiegokolwiek zastawu? Czy to ma wymóc na tobie pełną szacunku postawę wobec tych, którzy zabiorą ci pieniądze? Czy to policja, przyczajona we wszystkich ściekach społecznych, pragnie znać nazwisko tego kapelusznika albo twoje, o ile je wypisałeś na swym nakryciu głowy? Czy to może wreszcie po to, aby zdjąć pomiar twojej czaszki dla celów pouczającej statystyki co do pojemności mózgów graczy? Na tym punkcie zarząd zachowuje zupełne milczenie. Ale, wiedz to dobrze, ledwie uczyniłeś krok w stronę zielonego stolika, już twój kapelusz nie należy do ciebie, tak samo jak ty sam nie należysz do siebie: należysz do gry, ty, twój majątek, twoje nakrycie głowy, twoja laska i twój paltot. Przy wyjściu GRA okaże ci, jakby dla zadrwienia z ciebie, że jeszcze zostawiła ci coś, oddając ci twoje rzeczy. Bądź co bądź, o ile miałeś kapelusz nowy, dowiesz się po szkodzie, że gracz powinien mieć specjalny kostium.
(...) jedyną umową obowiązującą uniwersalnie jest umowa o umowności wszystkiego.
Gdy robisz umowę z diabłem, diabeł zawsze przychodzi po wypłatę. Mefisto był mistrzem w odbieraniu długów.