-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik235
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Cytaty z tagiem "gówno" [45]
[ + Dodaj cytat]Oto moje ulubione wyrazy: kutas, gówno, cipa, dupa oraz faworyt wszech czasów: pierdolić.
Oto moja nieśmiała klątwa. Oby twe gówno ożyło i pocałowało cię w usta.
Dlaczego nie możemy powiedzieć, że kradzieże na autostradach są kradzieżami na drogach, zamiast nazywać je najwyższym dobrem? Dlaczego nie możemy powiedzieć, że gówno jest gównem, tylko nazywamy je ekskrementem? Dlaczego nie używamy języka do przekazania określonego znaczenia? Dlaczego używamy go zawsze do ukrycia znaczenia?
Tymczasem powoli zaczął odtwarzać sobie w głowie rozmowę z Sośnicką. oto najważniejsza polska kuratorka dzwoni do niego i błagalnie prosi o pokazanie jego wykonanej kałem pracy na swojej wielkiej wystawie, w najważniejszej instytucji w kraju. Koniec złudzeń, pomyślał Oskar. To kolejny dowód na to, że wszystko jest przeleciane przez dyskurs. Przez dyskurs, więc i przez rynek też. Wszystko jest inkorporowane. Nie ma już nic na zewnątrz. Nie ma zewnątrz. Nie ma ucieczki.
Kiedy zakładam spodnie, słyszę nagle dobiegające stamtąd odgłosy awantury: dziewczyna wymyśla Hindusowi, że jest świnią, wstrętną świnią. Nie mam pojęcia, co mogłoby usprawiedliwic taki wybuch. Stoję tak z jedną nogą w nogawce i nasłuchuję uważnie. On usiłuje coś wytłumaczyc po angielsku, podnosi głos coraz bardziej, aż zaczyna wrzeszczec.
Słyszę trzaśnięcie drzwiami i za chwilę wpada do mojego pokoju madame z purpurową twarzą, gestykulując jak opętana.
- Powinien się pan wstydzic - wrzeszczy - kogoś takiego przyprowadzic do mojego lokalu. To barbarzyńca... świnia... to...!
Mój towarzysz stoi za nią w wyrazem całkowitego zmieszania na twarzy.
- Coś ty narobił? - pytam go.
- Co robił? - drze się madame. - Pokażę panu. Proszę za mną!
I chwytając mnie za ramię ciągnie do pokoju obok.
- Tu! Tu! - wrzeszczy, wskazując na bidet.
- Chodź, zmywamy się stąd - zwraca się do mnie hinduski chłopak.
- Chwileczkę, nie ujdzie wam tak łatwo.
Madame stoi obok bidetu, wścieka się i awanturuje. Dziewczynki też tam stoją z ręcznikami. Cała nasza piątka stoi i wpatruje się w bidet. Pływają tam dwa ogromne kawały gówna. Madame pochyla się i przykrywa bidet ręcznikiem.
- Przerażające! Coś okropnego! - lamentuje. - Czegoś podobnego w życiu nie widziałam! Świnia!
Mała wstrętna świnia!
Młody Hindus patrzy na mnie z wyrzutem.
- Powinieneś był mnie uprzedzic! - mówi. - Nie wiedziałem, że nie spłyną. Pytałem cię, gdzie pójśc, a ty powiedziałeś, bym skorzystał z tego.
Jest bliski płaczu.
Mgła i śnieg, zimna strefa klimatyczna, intensywna nauka, niebieska kawa, chleb bez masła, zupa i soczewica, ciężko strawna fasola z kawałkiem wołowiny, zjełczały ser, gliniaste żarcie, kiepskie wino spowodowały w całym zakładzie stan obstrukcji. I akurat kiedy wszystkim zamarzło w tyłkach gówno, zamarzły też rury kanalizacyjne. Stos gówna rośnie jak mrowisko; trzeba schodzić z podnóżków i zostawiać je na podłodze. Leży tam zesztywniałe i zamarznięte w oczekiwaniu odwilży. W czwartki pojawia się garbus ze swymi małymi taczkami, miotełką zgarnia zimne, sztywne kawały gówna i toczy się, powłócząc swoją uschniętą nogą.
W moim stolcu stale pojawia się krew. W jego ubikacji spłuczka także nie działa, ale przynajmniej ma się tę przyjemność, że można usiąść. Zostawiam mu to zawiniątko jako dowód poważania.
Nie pytaj, kto powiedział. Wszystko jedno. Jak jesteś po szyję w gównie, uchwyć się poziomu życia. Niech ten, kto to powiedział będzie twoją gwiazdą przewodnią.