-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik235
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Cytaty z tagiem "dymitr" [51]
[ + Dodaj cytat]
- Przecież jest dzień – wyszeptałam. – Złe rzeczy nie dzieją się za dnia – powtarzałam z rozpaczą, jak małe dziecko, które chce, żeby straszne wydarzenia okazały się złym snem.
- Zło pojawia się o każdej porze – odparł Dymitr.
- Nie wygłaszam tyrad dla zasady. Nie jesteś dla mnie tylko kolejną studentką. Chcę cię nauczyć panowania nad sobą.
- Świetnie ci idzie – odparłam z ironią.
Zamknął oczy, westchnął głęboko i mruknął coś po rosyjsku. Potem, nie oglądając się na mnie, wyszedł.
Kiedy przyszła kolej na Dymitra, nie wyrzekł ani słowa, ale jego spojrzenie wyrażało wszystko. Dostrzegłam w nich dumę i czułość, łzy wzruszenia napłynęły mi do oczu. Strażnik położył rękę na moim policzku, skinął krótko głową i odszedł.
Spodziewałam się kolejnego wykładu w stylu zen.
Będzie mówił o sile wytrwałości, o koniecznych wyborach, które zaważą na naszej przyszłości, oraz o innych nieistotnych rzeczach.
Pocałował mnie.
- Jesteś lunatykiem? - zapytał głos za mną (...)
- Testowałam zabezpieczenia dormitoriów - powiedziałam - Są do bani. (...) A ty co tutaj robisz? Też sprawdzasz ochronę?
- Ja JESTEM ochroną. To jest moja zmiana. (...)
- Cóż, dobra robota - powiedziałam - Cieszę się, że mogłam pomóc w przetestowaniu twoich niesamowitych umiejętności. Powinnam już iść.
- Rose... (...) Co naprawdę tutaj robisz? (...)
- Miałam zły sen. Chciałam odetchnąć.
- I tak po prostu wyszłaś. To, że złamałaś zasady nawet nie przeszło ci przez myśl i nawet nie założyłaś płaszcza.
- Tak... to całkiem niezłe podsumowanie.
- W porządku - powiedziałam, kiedy nie zrobił nic więcej - teraz musisz poruszać nogami i rekami.
- Wiem jak zrobić anioła na śniegu.
- Więc zrób to! W przeciwnym razie powstanie coś bardziej przypominającego zarys martwego ciała na miejscu zbrodni.
- Nie sądzisz, że skoro Bóg rzekomo może ci wybaczyć, to nie wybaczenie sobie jest w pewnym sensie egoizmem?
- Jak długo czekałaś by wykorzystać na mnie ten argument?
- Właściwie, to dopiero co do mnie przyszło. Całkiem niezłe,co? Założę się, że myślałeś, że nie uważam.
- Nie uważałaś. Nigdy tego nie robisz. Patrzyłaś na mnie.
- Odpaliłeś ten samochód drutem? – w tym momencie poprawiłam swoje pytanie. – Ukradłeś go?
- Masz niezwykłe poczucie moralności. – zauważył. – Włamanie do wiezienia jest zupełnie w porządku. Ale kradzież samochodu wprawia cię w święte oburzenie.
Sonia oderwała spojrzenie od Roberta i szybko ruszyła do drzwi na patio, zatrzymując się, kiedy zobaczyła efekty naszej tandetnej pracy z narzędziami ogrodniczymi.
- Zniszczyliście moje drzwi. – oburzyła się.
- Koszty wliczone w ryzyko. – powiedziałam. Wydawało mi się, że obok mnie Dymitr przewrócił oczami.
- W umiejscowionym o dziewięćdziesiąt minut jazdy od Sioux Falls Mitchell znajduje się Kukurydziany Pałac. – spojrzałam na niego z niedowierzaniem. – Kukurydziany Pałac?
Przysunął się, pochylając się żeby spojrzeć na obrazek.
- Wydaje mi się, że to jest zrobione z łuskanej kukurydzy. – zauważył.
Właściwie obrazki pokazywały coś w stylu budownictwa z Bliskiego Wschodu – albo nawet Rosji – z wieżyczkami i cebulowatymi kopułami.
- Ja też. – dodałam niechętnie. – Chciałabym go zobaczyć. Mogę się założyć, że mają świetne koszulki.
- A ja mógłbym się założyć, że strażnicy nigdy nie wpadliby na to żeby nas tam szukać. – powiedział z szelmowskim błyskiem w oczach.