-
ArtykułyKsiążki o przyrodzie: daj się ponieść pięknu i sile natury podczas lektury!Anna Sierant5
-
ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński37
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać422
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz2
Cytaty z tagiem "depresja" [754]
[ + Dodaj cytat]Nadejście nocy w baśniach można interpretować jako zstąpienie w nieświadomość
Depresja to więzienie, do którego mamy klucz, tylko nigdy nie chce nam się go szukać.
Popadłem w stan głębokiej depresji, takiej, która ogarniała mnie również później w życiu, kiedy ktoś inny dokonywał więcej niż ja.
To nowe uczucie wydało mi się jednak bardzo ciekawe i uznałem, że mimo wszystko jest ono chyba związane z moimi uzdolnieniami. Zauważyłem, na przykład, że gdy owładnie mną dostatecznie czarna melancholia, gdy wzdycham i gapię się na morze, robi mi się niemal przyjemnie. Bo jestem wtedy taki s t r a s z n i e godny pożałowania! To naprawdę fascynujące przeżycie.
Najbardziej przerażające jest to, że osobnik tkwiący w szponach depresji nie potrafi powiedzieć w jaki sposób dał się pochwycić. Pamiętam taki znakomity dialog w "Słońce też wschodzi"; ktoś pyta Mike'a Cambella, jak to się stało, że zbankrutował, a on mówi: "Stopniowo, a potem nagle".
Kiedy ktoś pyta, w jaki sposób straciłam rozum, tak właśnie odpowiadam.
Czułam, że ja jestem zła — moje włosy są złe, moja twarz jest
zła, moja osobowość jest zła, mój Boże, nawet mój wybór gałek w lodziarni w drodze ze szkoły jest zły!
- (...) Pamiętam mojego najmłodszego brata. Krzyczał cięgiem, nieraz cały dzień i pół nocy, aż kiedyś ojciec nasz w desperacji, nie mogąc już tego znieść, wyrwał go matce i wyrzucił przez okno. - Zaśmiał się cicho na to wspomnienie. - Krzywdy wydrzyjmordzie nie uczynił, bo okno w naszej chałupie jest nad ziemią, a pod nim gęste łopiany rosną. Tyla z tego było, że matka ojcu gliniany dzban z miejsca na łbie rozbiła w złości, a gówniarz jak wrzeszczał, tak wrzeszczał - i za oknem, i jakem go przyniósł z powrotem.
Całymi godzinami stawiałam nogę za nogą, próbując uciec od przytłaczającego uczucia smutku, żywego stworzenia z pazurami, które stale czaiło się gdzieś w tle.
Czy nie jestem przypadkiem jedną z tych kobiet, jak Anne Sexton czy Sylvia Plath, dla których byłoby o wiele lepiej, gdyby umarły zaraz po urodzeniu? Kobiety te mogą przetrwać kilka czy kilkanaście lat żyjąc w ubogi, zminimalizowany sposób, mogą nawet wyjść za mąż i urodzić dzieci, mogą pozostawić po sobie dziedzictwo artystyczne, mogą być piękne i chwilami urocze, jak Sexton i Plath. Ale koniec końców żadne dobro, żadna wartość nie może zrównoważyć tego rozkosznego samobójczego bólu. Może ja też umrę młodo i w godny politowania sposób, jako tułów z głową w piecyku gazowym.
Czasem depresja mnie zżera i trudno mi uwierzyć, że cały świat nie zatrzymuje się, by cierpieć razem ze mną.
Jak można skoncentrować się na czymś tak pochłaniającym, że jest wszędzie, jak powietrze? Mogłam się tylko wyłączyć. Pamiętam, że pomyślałam: To jest to! Ból, na jaki czekałaś przez całe życie. Ból serca w najczystszej postaci. Pomyślałam też, że gorzej być nie może.