cytaty z książek autora "Marcin Kołodziejczyk"
Patos chamstwa zdobywa świat, bo jest głośny, drze mordę i ma tak mało dumy, że odczuwa dumę z byle czego, a zwłaszcza z bycia dumnym.
Patrz, jak się zachowują przechodnie. Nie zwracają uwagi, ale można też powiedzieć, że są liberałami – uważają, że w Berlinie każdy sam wybiera, kim chce być. Masowo odcinają się od świata, wtykając w uszy słuchawki swoich odtwarzaczy MP3, ale można przypuszczać , że zwyczajnie lubią muzykę. Patrzą w okna i ziemię, ale to świadczy też o myśleniu.
Mieć pracę jest lepsze niż mieć czas.
Wsiadam do pociągu i od razu do kibelka, bo nie mam biletu. Zamykam się i jadę. Ludzie biorą za klamkę, a ja nic. Okno sobie otwieram i wyglądam. Papierosa zapalę. Wysiadam, jak zobaczę konia na łące. Potem w nocy przyjdę i go ukradnę. Każdy koń za mną pójdzie.
Reżyser Kutz kręcił w Lipinach swoją śląską trylogię, teraz przyjeżdżają różni inni i się zachwycają oryginalną rozpierduchą dzielnicy i ludźmi stąd, a już najbardziej są zachwyceni, że sami nie muszą tu mieszkać.
Po lekcjach anglista obiera ustaloną od lat marszrutę na przystanek autobusowy, bez zbaczania, gdyż Podgórze dla wielu już okazało się dzielnicą wryłodajną. Zwłaszcza po zmroku bywa sceną zajść niemiłych.
Według Jana G., koleżanka Klaudia miała na jego żonę działanie antykoncepcyjne.
Wyczuwało się podskórnie,że najpierw nastąpi u nas powstanie zbrojne przeciw , a później się ustali przeciw czemu.
Budzik, kawa (...), chwalmy nowy dzień.
Przez pędzące wagoniki przetacza się korowód bezdomnych sprzedawców gazet, żebraków, głodnych narkomanów, gitarzystów, flecistów, harmonistów. Ale rolą pasażera jest jechać, a nie rozczulać się nad społecznym przekrojem podziemnego miasta.
Komu się ubzdurało, że świat jest sprzymierzeńcem człowieka.
Nie reagują na skinienie głowy ani dobry wieczór, czyli to nie cudzoziemcy.
W jesień na przystanek nagoniło liści. A oni siedzieli. Starsi, wyrażając się, mówili: kurwa, ale strasznie nie ma co robić.
(...) piwo ciepłe, lato krótkie, życie podłe, niedziela się skończy, jutro robota i tak do usranej śmierci.