rozwińzwiń

Peryferyjczyk

Okładka książki Peryferyjczyk Marcin Kołodziejczyk
Okładka książki Peryferyjczyk
Marcin Kołodziejczyk Wydawnictwo: Wielka Litera reportaż
Kategoria:
reportaż
Wydawnictwo:
Wielka Litera
Data wydania:
2017-10-11
Data 1. wyd. pol.:
2017-10-11
Język:
polski
ISBN:
9788380322004
Średnia ocen

7,0 7,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,0 / 10
41 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
195
20

Na półkach: ,

Ciekawy zbiór reportaży (tematy czasem trudne a czasem łatwe i zabawne) napisany inteligentnie z ,,czarnym poczuciem humoru".

Ciekawy zbiór reportaży (tematy czasem trudne a czasem łatwe i zabawne) napisany inteligentnie z ,,czarnym poczuciem humoru".

Pokaż mimo to

avatar
328
72

Na półkach: ,

Bardzo pokręcone są ludzkie losy...

Bardzo pokręcone są ludzkie losy...

Pokaż mimo to

avatar
1185
274

Na półkach: ,

Zbiór reportaży napisany w charakterystycznym dla tego autora, specyficznym stylu. Dzięki takiej narracji, dość ciężkie tematy które opisuje, nie przytłaczają aż tak bardzo. A czasem wręcz mogą rozbawić. Na pewno nie każdemu taka forma przypadnie do gustu, ale mi ona zdecydowanie odpowiada.

Zbiór reportaży napisany w charakterystycznym dla tego autora, specyficznym stylu. Dzięki takiej narracji, dość ciężkie tematy które opisuje, nie przytłaczają aż tak bardzo. A czasem wręcz mogą rozbawić. Na pewno nie każdemu taka forma przypadnie do gustu, ale mi ona zdecydowanie odpowiada.

Pokaż mimo to

avatar
3
2

Na półkach:

Książka nie dla wszysrkich, lecz sama w sobie jest dobra. Można powiedziec, że nie wiele wniosła do mojego życia, ale czytając ja nie nudziłam się. dobra książka na weekend.

Książka nie dla wszysrkich, lecz sama w sobie jest dobra. Można powiedziec, że nie wiele wniosła do mojego życia, ale czytając ja nie nudziłam się. dobra książka na weekend.

Pokaż mimo to

avatar
1014
781

Na półkach: , , ,

Od 1993 roku do współczesności – oto zbiór reportaży Marcina Kołodziejczyka. Wcześniej wydane w prasie, obecnie w formie książki, analizują życie szarych obywateli.

Jako studentka dziennikarstwa nie raz i nie dwa mam wyrzuty sumienia, bo rzadko sięgam po reportaże, które teoretycznie „powinny” być podstawą mojej czytelniczo-studenckiej podróży. Dlatego gdy pojawiła się możliwość sięgnięcia po „Peryferyjczyka” nie wahałam się i postanowiłam sprawdzić, co Marcin Kołodziejczyk ma mi do zaoferowania.
Teksty, które dostajemy są przedrukiem z magazynów, pozbawione jakichkolwiek poprawek, które dostosowywałyby je do wersji książkowej. I musze przyznać, że to mój główny zarzut do tej książki. Przed każdym z reportaży mamy niepogrubiony lid, który streszcza nam tekst i jeśli czytelnik nie zorientuje się, czemu ktoś mu opowiada w skrócie całość może poczuć się niepocieszony. Poza tym w związku z tym ten początek często zachęca, ale wewnątrz już brakuje polotu: bo wiemy, co się mniej więcej wydarzy i bo sam tekst jest często rzemieślniczą pracą dziennikarza, który co miesiąc musi napisać konkretną ilość tekstów, więc niekoniecznie ma czas na dopracowanie wszystkiego.
To, co jeszcze bolało mnie w tym zbiorze to podejście autora do sieci: miałam wrażenie, że często próbuje oceniać Internet, czy gry jako coś negatywnego, coś co tylko wysysa czas… a że absolutnie się z tym nie zgadzam, nie czułam się za dobrze czytając takie analizy.
Nie zmienia to jednak faktu, że „Peryferyjczyk” to zbiór całkiem przyjemnych tekstów, dotykających spraw społecznych i kryminalnych, które szybko się czyta. Kołodziejczyk często ma dość trafne spostrzeżenia, a tematy, które porusza, można uznać za istotne. Z tym, że… dla mnie to jest po prostu za mało. To nie jest dzieło, które powala stylem, czy treścią, a ponieważ nie jestem wielbicielką tego gatunku po prostu na sporej ilości fragmentów odpływałam myślami zupełnie gdzieś indziej.
W trakcie czytania nasunęła mi się refleksja, że ten zbiór to doskonała pozycja dla osób, które często czytają w komunikacji miejskiej i sięgają głównie po ten gatunek: dzięki takiemu zbiorkowi będą mieli zawsze pod ręką sporą ilość tekstów, które można przeczytać, a których długość jest „w sam raz” na kilkunastominutową podróż. Naprawdę, mam wrażenie, że do tego „Peryferyjczyk” sprawdzi się znakomicie.
Ostatecznie ja sama raczej do tego zbiorku nie wrócę: nie zachwycił mnie, nie odkrył przede mną absolutnie niczego nowego. Nie jest to jednak zła książka: najzwyczajniej w świecie do mnie reportaż niekoniecznie przemawia. Z tego powodu jeśli lubicie tego typu pozycje warto się z nią zapoznać, choćby idąc do księgarni i czytając kilka pierwszych stron, aby zorientować się, czy styl autora Wam odpowiada.

Od 1993 roku do współczesności – oto zbiór reportaży Marcina Kołodziejczyka. Wcześniej wydane w prasie, obecnie w formie książki, analizują życie szarych obywateli.

Jako studentka dziennikarstwa nie raz i nie dwa mam wyrzuty sumienia, bo rzadko sięgam po reportaże, które teoretycznie „powinny” być podstawą mojej czytelniczo-studenckiej podróży. Dlatego gdy pojawiła się...

więcej Pokaż mimo to

avatar
286
126

Na półkach: ,

Czy książka bez głównego bohatera lub bohaterów może być fajna? Czy książka przedstawiająca zwykłych ludzi może zainteresować ? Czy książka może zmienić nasze życie?

Na wszystkie te pytania powiem : TAK !!

Peryferyjczyk to zbiór historii z naszej codzienności. 45 krótkich lub troszkę dłuższych kawałków reporterskich. Znajdziemy tu sytuacje pełne radości, smutku czy tragedii. Za niektóre łapiemy się za głowę i pytamy " czy człowiek może być aż tak zły? "

Kiedy przeczytałam opis..myślałam,że może to być mój największy, książkowy błąd. Co fajnego może być w takiej książce? I tu się myliłam. Przede wszystkim jest w twardej okładce, która od wewnątrz ma piękny i radosny pomarańcz. Zama okładka jest prosta bez żadnych efektów specjalnych. Dzięki tej prostocie pasuje do całości. Bo przecież mówimy o zwykłym życiu.

Pisana jest lekko, z dystansem. Nie zmusza do określonych myśli. Daje wolną rękę. Każdy ocenia jak uważa. Jak wczesniej wspomniałam mamy różne historie. Znajdziemy tragedie, kryminały, komedie jak również lekko poznamy ludzką psychikę.

Polecam każdemu bo może dzięki tej lekturze zrozumiemy swoje czyny, błędy i zachowanie wobec innych ludzi czy zwierząt.

Czy książka bez głównego bohatera lub bohaterów może być fajna? Czy książka przedstawiająca zwykłych ludzi może zainteresować ? Czy książka może zmienić nasze życie?

Na wszystkie te pytania powiem : TAK !!

Peryferyjczyk to zbiór historii z naszej codzienności. 45 krótkich lub troszkę dłuższych kawałków reporterskich. Znajdziemy tu sytuacje pełne radości, smutku czy...

więcej Pokaż mimo to

avatar
672
100

Na półkach: , ,

„Peryferyjczyk” to zbiór reportaży Marcina Kołodziejczyka, opisujących historie zwykłych ludzi, żyjących często w ubóstwie, rodzinach dysfunkcyjnych, czy wyznających inne niż reszta społeczeństwa ideały. Znajdziemy tu historie, z którymi możemy spotkać się w życiu codziennym, ale też z takimi, które są absolutnie nieprawdopodobne.

Kiedy czytałam opis tej książki,moja pierwsza myśl brzmiała: „Wow! Jaki cudowny temat!”. Codziennie jesteśmy bombardowani informacjami o celebrytach (często wbrew naszej woli) i bardzo ucieszyłam się, że zwykli, często prości ludzie i ich historie również zostały zauważone.

Jedne reportaże są bardzo krótkie, inne dłuższe. Każdy z nich jednak doskonale oddaje charakter danej historii i angażuje emocjonalnie, a emocji, których może doświadczyć czytelnik, jest cała paleta – od złości, smutku, aż po radość i zdziwienie. Warto wspomnieć, że niektóre historie są stosunkowo nowe, bo z 2016 roku, ale niektóre sięgają nawet lat 90. Oczywiście jedne reportaże podobały mi się bardziej, drugie troszkę mniej jednak uważam, że każdy z nich zasługuje na uwagę. Jednym z moich ulubionych jest „Stary człowiek wędruje”. Pozwolę sobie przytoczyć cytat z tego reportażu, ponieważ szczególnie mnie zachwycił i dał do myślenia:

„Mówił ludziom, że każdy jest sobie panem. Jeden siedzi całe życie nad śmierdzącą rzeką, wpatruje się w koniec wędki, a inny chodzi bez celu. Naprawdę trzeba mieć cel? Dlaczego wszyscy pytają o cele?” (s.36).

Pan Marcin Kołodziejczyk udowodnił, że o ludziach zwykłych można pisać w sposób niezwykły, a ich historie również zasługują na uwagę. Książkę tę uważam za cudowną odskocznię od mass mediów. Dziękuję portalowi Czytampierwszy oraz wydawnictwu Wielka Litera za możliwość jej przeczytania. Polecam wszystkim!

„Peryferyjczyk” to zbiór reportaży Marcina Kołodziejczyka, opisujących historie zwykłych ludzi, żyjących często w ubóstwie, rodzinach dysfunkcyjnych, czy wyznających inne niż reszta społeczeństwa ideały. Znajdziemy tu historie, z którymi możemy spotkać się w życiu codziennym, ale też z takimi, które są absolutnie nieprawdopodobne.

Kiedy czytałam opis tej książki,moja...

więcej Pokaż mimo to

avatar
199
113

Na półkach: ,

Sprawozdanie.

Książka to zbiór bardzo intrygujących reportaży Marcina Kołodziejczyka z ostatnich 20 lat z hakiem.

Historie raczej krótkie (i dobrze),prozaiczne, przyziemne, takie o których przez malutką chwilę było głośno albo było zupełnie cicho. Część napisana według powtarzalnego schematu (bohater urodził się, chodził do szkoły, żył itd.). Tej książki nie da się przeczytać szybko. Najlepiej sobie dawkować po jednym, maksymalnie po dwa artykuły na jeden dzień. Gdy próbujemy czytać więcej jednym ciągiem, zauważamy powtarzalność, schematyczność, język wciąż ten sam, czyli trochę z humorem, tu rzucę bluzgiem, tam rzucę żartem, tu zamiast imion inicjały (oczywiście zmienione). Mówiąc językiem Autora: no nie powala!

Ale! Książka jest bardzo odprężająca. Leciutka lektura, dla relaksu po ciężkim dniu intensywnego myślenia. W sam raz by rozładować to co nam się w głowie kotłuje.

Sprawozdanie.

Książka to zbiór bardzo intrygujących reportaży Marcina Kołodziejczyka z ostatnich 20 lat z hakiem.

Historie raczej krótkie (i dobrze),prozaiczne, przyziemne, takie o których przez malutką chwilę było głośno albo było zupełnie cicho. Część napisana według powtarzalnego schematu (bohater urodził się, chodził do szkoły, żył itd.). Tej książki nie da się...

więcej Pokaż mimo to

avatar
878
76

Na półkach:

GDZIE TO JA BYŁEM…
Namnożyło nam się ostatnio reportaży na półkach w księgarni, oj namnożyło… Kiedyś był jeden Kapuściński, a potem długo, długo nic. Potem Wojtek Jagielski i długo nic. Aż tu nagle, jak za machnięciem różdżką Pottera, gdzie nie spojrzysz, tam reportaże. Nic w tym dziwnego – reportaż napisać jest bardzo prosto. To nic innego jak sprawozdanie z czegoś; było się, widziało, z kimś porozmawiało i volia: reportaż gotowy. Zasada jest właściwie jedna: nie zmyślamy, opisujemy fakty. Tyle. Pisać można o wszystkim: są reportaże z wojen, z podróży, z jazdy pociągami nawet; są reportaże o ludziach; są o miejscach, stylach i sposobach na życie. Reportaż o dożynkach w remizie też może być ciekawy, byleby tylko umieć sklecić sensownie parę zdań i aby pisać było o czym… I tu dochodzimy do sedna problemu: skoro niby tak łatwo, to nie każdy potrafi. Bo najszybciej można się „wyłożyć” na tym, co łatwe i teoretycznie proste. Czyli: pisać każdy może, aczkolwiek nie każdy powinien. Marcin Kołodziejczyk i może, i powinien.
Autor „Peryferyjczyka” ukazuje nam w swojej książce Polskę klasy B. A czasami nawet klasy G. Tu nie ma luksusowych samochodów, nikt nie pracuje w korporacji, nie czyta „Vogue’a” ani nie ma markowej torebki za kilka tysięcy. Tu grilluje się kiełbasę zapijając najtańszą wódką, śpi się na starym tapczanie, a czasami odbywa wyrok za kradzież bluzek dziewczęcych. Taka to Polska: siermiężna, pokolorowana zbyt jaskrawą kredką, czasami brudna i niedomyta, ale jakże swojska. Czytałam „Peryferyjczyka” i czasem mi było straszno, a czasem śmieszno; czasami lirycznie, a czasem z przymrużeniem oka. Niektóre z tych reportaży to małe perełki humoru – jak to o satanistach w Kluczborku czy to o dwóch złodziejach, którzy polegli na rumuńskich lejach. Niektóre są smutne – o Syzyfie opieki społecznej czy o człowieku pchającym dwa wózki. A niektóre i straszne, i śmieszne, i nieprawdopodobne, a jednak prawdziwe, jak to o niedoszłym samobójcy, który procesuje się z policją, że go nieumiejętnie ratowała, a on się teraz musi leczyć. Reportaże są krótkie, są i długie, ale każdy z nich jest pochyleniem się nad człowiekiem, nad jego krzywdą, błędem czy historią życia. Ludzie, jak to ludzie, są różni – mamy tu cwaniaków, recydywistów, życiowych ślizgaczy, ale też bezdomnych, ofiary systemu czy historii, mamy w końcu boże prostaczki, głuptaski i naiwniaków nie z tej ziemi. A każdy z nich ma do opowiedzenia swoją historię, osobną i jedyną w swoim rodzaju.
Jak już wspomniałam, Kołodziejczyk pisać potrafi. Na krótkiej formie przejechać się nadzwyczaj łatwo. Tutaj każdy rozdział to mała perełka; są jak różnokolorowe koraliki, które na podłodze wyglądają jak bezładna mieszanina, ale nawleczone na jeden sznurek zmienią się w hipisowską bransoletkę w barwach tęczy. Każdy z reportaży ma swój styl, rytm i język; jedne stylizowane są na język prawniczy, inne na suchą notatkę z policyjnego przesłuchania. Dodajmy do tego ironię i lekki humor, a otrzymamy kawałek naprawdę porządnej lektury. To kolejna, po „Duchach Jeremiego” pozycja wydawnicza Wielkiej Litery, która mnie zachwyciła. Czyta się to po prostu lekko, chociaż tematy często do lekkich nie należą. Marcin Kołodziejczyk swoim „Peryferyjczykiem” potwierdził, że tematy na reportaż czasami po prostu leżą na ulicy, trzeba tylko uważnie patrzeć pod nogi. A że autor pisze o prowincji, pod nogi patrzy tym uważniej, bo każdy prowincjusz wie, że tam często mogą leżeć istne cuda; trzeba tylko uważać, bo można się przez nie przewrócić, co bywa bolesne… Cóż, życie.

GDZIE TO JA BYŁEM…
Namnożyło nam się ostatnio reportaży na półkach w księgarni, oj namnożyło… Kiedyś był jeden Kapuściński, a potem długo, długo nic. Potem Wojtek Jagielski i długo nic. Aż tu nagle, jak za machnięciem różdżką Pottera, gdzie nie spojrzysz, tam reportaże. Nic w tym dziwnego – reportaż napisać jest bardzo prosto. To nic innego jak sprawozdanie z czegoś; było...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    74
  • Przeczytane
    53
  • Posiadam
    27
  • 2018
    4
  • E-book
    3
  • Teraz czytam
    3
  • Reportaż
    3
  • 2017
    2
  • Do kupienia
    2
  • 2019
    2

Cytaty

Więcej
Marcin Kołodziejczyk Peryferyjczyk Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także