cytaty z książki "Krokodyl z kraju Karoliny"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Z dawien dawna już miałyśmy opracowany znakomity sposób na chandrę. Polega on na tym, że należy sobie na kawałku papieru najlepiej w kratkę, w dwóch rubrykach, w punktach, zapisać rzeczy złe i rzeczy dobre. Wydarzenia już zaistniałe i przewidywane, klęski trwałe i sporadyczne, objawy powodzenia, nieszczęścia oraz korzyści moralne i materialne, fakty i wyobrażenia, w ogóle wszystko co nas aktualnie dotyczy. Jeżeli ilość punktów w rubryce "złe" przewyższa ilość punktów w rubryce "dobre", co się zresztą nagminnie zdarza, należy dołożyć trzecią rubrykę i w niej wypisać sobie równoległe sposoby zaradzania złu. Pomaga jak ręką odjął!(...) Alicja przed kilku laty wśród innych nieszczęść uwidoczniła wyznanie: "Zalęgły mi się mole". Po długim namyśle radę znalazłyśmy tylko jedną: "Pokochać!". Rada okazała się słuszna, w krótki czas potem Alicja przyznała się, że do swych moli zaczyna żywić coraz większą sympatię, żrą bowiem wyłącznie stare rzeczy, nie tykając nowych. Widocznie mole, życzliwe stworzątka, na sympatię również odpowiedziały życzliwością
Podobno myślenie daje niekiedy oszałamiające rezultaty...
Zauważ, jaka to forsa. Od stu tysięcy w górę to już się nie nazywa kant, tylko interes.
Miałam właśnie świeżo umyte włosy, zakręcone papiloty, na tych papilotach jakąś ścierkę, rozmazany i częściowo straty makijaż i doprawdy wybałuszanie na mnie oczu było całkowicie nieuzasadnione..."
Jest takie, zadziwiająco słuszne, powiedzenie: robota kocha głupiego. Musiało w tym zapewne coś być, że zawsze, przez całe życie wynajdywałam sobie wyjścia z sytuacji najbardziej pracochłonne.
Cud jednakże ma to do siebie, że strasznie nie lubi powtarzać się zbyt często.
Wesele było wielce huczne, uświetnione obecnością licznych o tej porze roku
rodaków, przed którymi pan młody koniecznie chciał się popisać znajomością języka
oblubienicy. Podniósł kieliszek celem wzniesienia toastu po polsku, wszyscy zamilkli w oczekiwaniu, Gunnar te milczał dług chwil, a na jego obliczu dał się zauważyć wielki
wysiłek pamięci.
- Do widzenia! - zakrzyknął wreszcie radonie i z triumfem.
Nigdy nie miałam pojęcia o wydarzeniach politycznych, z dwojga złego już wolałam matematykę.
Nie przejmuj się mną, możesz mnie nie odprowadzać do drzwi, trafię i nic po drodze nie ukradnę. Jak wiadomo, zwyczaj odprowadzania gości wziął się nie tylko stąd, że w starych zamczyskach mogli zabłądzić, ale też i z obaw gospodarzy, że coś rąbną po drodze.
W dramatycznych chwilach życiowych człowiek miewa niekiedy wybuchy intelektu.
Zbaraniałam nieco, bo pół tony narkotyków to jest rzecz przytłaczająca, zwłaszcza w zestawieniu z myślą o ukryciu tego w zwykłych świecach. I natychmiast przyszło mi do głowy, że coś podobnego mogłaby zgubić tylko Alicja we własnej osobie! Przy swoim roztargnieniu potrafiłaby zgubić nawet Pałac Kultury.
A Alicja miała charakter apolityczny, można powiedzieć nie ograniczony czasem i przestrzenią, taki, co to nie zna granic ni kordonów... Istniało dla niej tylko jedno kryterium: ktoś był przyzwoitym człowiekiem albo nie. Poza tym mógł sobie być czymkolwiek i reprezentować dowolne poglądy. Obojętne.
Niezbadane są motywy działalności chuligańskiej (...).
Uczyniłam kiedyś interesujące spostrzeżenie. Zauważyłam mianowicie, że przez pełne trzy godziny można trzymać jedną rękę w tej samej pozycji, w ogóle jej nie zmieniając i zupełnie się tego nie odczuwa, pod warunkiem wszakże, że ta ręka spoczywa na kierownicy samochodu. We wszystkich innych okolicznościach dwie minuty wydają się wiekiem.
Każdy rozumny człowiek by to sobie zostawił i siedział cicho. Ale mam poważne obawy, że my nie jesteśmy rozumnymi ludźmi, tylko niedorozwiniętymi półgłówkami.
- (...) Jesteś obiektem zainteresowania międzynarodowej policji.
- Bardzo mi przyjemnie.
- Skąd w ogóle wiesz, że to była Alicja? - spytałam, beznadziejnie usiłując znaleźć sposób uniknięcia odpowiedzi.
- Nie wiem, być może zwracasz się per „Alicja” do jakichś facetów, żeby mnie zmylić. Ale skoro myślałaś, że śpię...
- No bo powinieneś był spać - oświadczyłam z premedytacja i głęboką dezaprobatą. - Zawsze jesteś śpiący nie wtedy, kiedy potrzeba. Wszystko musisz robić na odwrót.
Jak człowiek bardzo myśli, to w końcu wymyśli. Nie zawsze wprawdzie rozsądnie, zwłaszcza w stanie paniki, ale jednak.
Jak człowiek koniecznie chce być głupio uczciwy, to nie może. Ja mam tego raczej dosyć.
To już tak bywa, że wszelkie dziwaczne historie przytrafiają nam się przypadkowo. Nikt przecież nie zmierza świadomie do tego, żeby się wmieszać w zbrodnię, wpaść pod samochód czy dostać w arbuz na ciemnej ulicy. Nikt nie lata po mieście z wytrzeszczonymi oczami celem dostrzeżenia czegoś podejrzanego, ani nie przebiera starannie w znajomych, usiłując przyjaźnić się tylko z potencjalnymi przestępcami. Wprawdzie przypadkom, jak wiadomo, należy pomagać, ale to już się czyni zazwyczaj bezwiednie.
Niech pan zaczeka, niech mi pan pozwoli przez chwilę się pomartwić.
Ściśle biorąc nie wierzę w duchy, trudno więc wymagać, żebym się ich bała.
Zdaje się, że przez całe życie miewałam głupie pomysły w niewłaściwych chwilach.
Wypowiedzieliśmy już swoje zdanie nawzajem o sobie, precyzując, czym jesteśmy, stanęliśmy, zważywszy różnicę wieku, na młodym debilu i starej kretynce i teraz wytężaliśmy umysł, gorąco pragnąc nadrobić minione, głupie niedopatrzenie.
Nie wiem, co to jest, że w Danii wszystkie dziewczyny mają olśniewająco piękną cerę, a wszyscy młodzi faceci imponujące pryszcze. Klimat taki czy co? Do końca pobytu miałam cichą nadzieję, że, zważywszy płeć, też może nabiorę olśniewająco pięknej cery.
Duńczycy to jest jakiś dziwnie mało ciekawy naród, który nie ma zwyczaju zadawać nietaktownych pytań.