cytaty z książek autora "Tomasz Witkowski"
Ignorancja to siła napędowa większości pseudonaukowych kierunków. Na skrzydłach niewiedzy uniesie się w przestrzeń każda niedorzeczność.
Czy dążenie do tego, aby każdą trudniejszą sytuację życiową rozwiązywać w gabinecie terapeuty nie jest znamieniem naszych czasów? Czy nie jest tak, że kiedyś człowiek musiał poradzić sobie z jednym z tych wymienionych trudnych zdarzeń, bo były one nieodłącznym elementem życia, a dzisiaj stały się przeżyciami traumatycznymi, które trzeba "przepracować" w gabinecie?
Dlaczego koncepcji poczucia koherencji, a w szczególności koncepcji twardości, poświęca się tak niewiele uwagi? Odpowiedź jest dość brutalna i można jej udzielić cytując raz jeszcze Massona: "Główną sprężyną psychoterapii jest korzyść z cierpienia drugiego człowieka". Jakąż to korzyść mogą mieć terapeuci z krzewienia idei pomagającej zbudować odporność psychiczną? Za to raczej nie pobiera się honorariów. Propagowanie idei pracy nad sobą i doskonalenie kontroli też nie jest zbyt popularne. Pacjenci preferują raczej takie podejścia, które zdejmują z nich odpowiedzialność za własne życie. Wydaje się też, że większość psychologów klinicznych i psychoterapeutów nadal tkwi w koleinach myślenia wyznaczonych przez paradygmat patogenetyczny.
W 1992 roku w Missouri kościelny doradca w trakcie terapii pomógł Beth Rutheford przypomnieć sobie, że jej ojciec, duchowny, regularnie gwałcił ją w czasie, kiedy miała 7 - 14 lat, a także to, że jej matka czasami pomagała mu przytrzymując ją. Pod przewodnictwem swojego terapeuty Rutheford rozwinęła wspomnienia dwukrotnego zajścia w ciążę z ojcem, a następnie zmuszenia jej do usunięcia płodu przy pomocy wieszaka na ubrania. Kiedy zarzuty stały się znane publicznie, ojciec był zmuszony zrezygnować ze swojego stanowiska duchownego. Jednakże późniejsze badania medyczne córki ujawniły, że w wieku 22 lat była ciągle dziewicą i nie była nigdy w ciąży.
Asertywność zbyt często jest pospolitym brakiem taktu.
O miłości mówi się na ogół wtedy, gdy pewna osoba trwale podoba się komuś wyjątkowo, skupia na sobie czyjeś myśli i zainteresowania, budzi w nim przemożną potrzebę obcowania z bliska z przedmiotem zainteresowań i przy ewentualnym zbliżeniu daje rozkosz. Stąd często rodzi się cześć dla przedmiotu zainteresowań; często między kochankami nawiązuje się przyjaźń.
Bo to nie człowiek, lecz natura, a ściślej rzecz biorąc, ewolucja wynalazła zachowania, które my nazywamy kłamstwem bądź oszustwem.
Jeżeli wypływamy łodzią na otwartą przestrzeń wody i nie jesteśmy w stanie ujrzeć dna, to mogą być tego dwie przyczyny. Albo woda jest zbyt mętna, albo zbyt głęboka. Ewolucja człowieka, a w szczególności powstanie złożonego ludzkiego mózgu wraz z jego atrybutami, to obszar o niezwykłej głębi, ale i z pewnością nieźle zmącony przez wielu badaczy, myślicieli i spekulantów.
Kłamstwo obraca wniwecz podstawy, na których opiera się życie społeczne, takie jak: wzajemny szacunek, gotowość do zawierania umów, przestrzeganie prawa. Dlatego ludzie będą walczyć z kłamstwem, ale też przy pomocy kłamstwa będą walczyć o prawo do prywatności, do zachowania własnych sekretów, a nawet złudzeń i fikcji.
Psychoanaliza jest uwodząca poprzez całościowość wyjaśnień. Nawet odrobina uwagi pozwala wykazać, jak dogmatyczna jest w założeniach i manipulująca w praktyce. [...]
Jeśli pozwolisz, podam Ci przykład dotyczący anoreksji.
Uczono mnie, że może być ona wynikiem wypartego przez pacjentkę rzeczywistego doświadczenia, które było efektem oralnego nadużycia seksualnego w dzieciństwie ze strony mężczyzny. Na przykład przez kazirodczego ojca. Interpretacje miałyby stopniowo pomóc jej zrozumieć, że jedzenie nie jest złe, a ona nieświadomie pokarm utożsamia z inwazją oralną. O koszmarze indukowania fałszywych wspomnień pisałeś w pierwszym tomie "Zakazanej psychologii".
Ale też anoreksja mogła być wynikiem obrony przed własnymi impulsami wypartymi przez pacjentkę. Jakimi? Chęcią edypalną, by doświadczyć obcowania oralno-genitalnego z ojcem. Pokarm utożsamiany jest więc nieświadomie z zakazanym "dobrem" - nasieniem. Zakazanym, bo przynależnym do relacji matka-ojciec. Pomieszanie w nieświadomości znaczenia pokarmu z piersi matczynej i zakazanej spermy ojca ma być mechanizmem powstawania anoreksji.
Jeśli łgarz chce przekazać komuś fałszywy obraz rzeczywistości, może przedstawić mu fakty, z których logicznie i bezpośrednio wypływają fałszywe wnioski, w które sam nadawca komunikatu nie wierzy, ale może, podobnie jak w poprzednich metodach, bezkarnie uniknąć odpowiedzialności za owe wnioski. Czy kłamiemy w takiej sytuacji? Nie, bo kłamliwy wniosek wysnuwa nasza ofiara.
Kłamca nie tylko z uśmiechem przytakuje, ale dodatkowo oskarża jeszcze sam siebie, pokazując w ten sposób groteskowość oskarżeń.
Zasady grzecznościowe stanowią swego
rodzaju smar, bez którego nasze interakcje z innymi ludźmi
podobne byłyby do zgrzytającej maszyny, w tryby której ktoś
nasypał piasku.
Dzisiaj bez żadnych konsekwencji można mówić o zachowaniu człowieka, nie wspominając o jego genetycznych uwarunkowaniach, tak jakby nauka badająca wpływ środowiska na zachowanie zajmowała się czymś kompletnie innym od tego, czym zajmuje się genetyka zachowania. Bardzo często to, czego nie rozumiemy, a co z powodzeniem zbadali inni uczeni, określamy mianem niewyjaśnionej wariancji. Do złudzenia przypomina to kartografów zamieszkujących wspomniany archipelag, którzy tworzą mapy swoich wysp i ich otoczenia z uporem określając tereny, których nie znają i nie są w stanie dostrzec jako terra incognita, przy czym żadnemu z nich nie przyjdzie do głowy, aby zebrać wszystkie te mapy i połączyć je ze sobą.
chodzenie po bagnach wciąga.
Wraz ze spadkiem ambicji teoretycznych stworzenia wielkich teorii psychologicznych wzrosły jednocześnie apetyty medialne psychologów. Pokochali oni media ze wzajemnością i niestety ze szkodą dla psychologii. Dzisiaj przypomina ona intelektualny bazar, na którym można znaleźć wszystko. Im bardziej jakieś idee pasują do naszych wyobrażeń o ludziach, do sytuacji w jakiej się znaleźliśmy, tym chętniej je akceptujemy, tym chętniej bardziej ochoczo media o nich piszą i utrwalają takie przekonania.
Pseudonaukowcy są jednak zawsze krok dalej.
Żadnych wątpliwości, żadnego szacowania prawdopodobieństwa. Jednoznaczne oceny, mimo, że dziecko w chwili badania miało niespełna trzy lata. Sędziowie lubią pracować z takimi biegłymi.
Największy dramat osobowości psychopatycznej polega na tym, że najbardziej tępy psychopata potrafi pojąć, że ludzie, na których mu zależy, nie darzą go długo autentycznym uczuciem, natomiast najgenialniejszy nawet psychopata nie rozumie, co jest powodem odchodzenia innych ludzi od niego lub też traktowania go przez otoczenie w sposób jedynie instrumentalny.
Samooceny nie waham się porównywać do potwora, który ciągle nienasycony kieruje naszymi zachowaniami.
Wyobraźmy sobie kobietę, która przez dwa lata terapii analizuje i przepracowuje swoje relacje z mężczyznami. W końcu jest "gotowa" i rusza w świat. Zderzenie jest nieuchronne, bo relacje międzyludzkie nie są przewidywalne w tak ułożony sposób, jak próbuje to czasem przedstawić psychoterapia. No i rodzi się kolejny problem i trzeba znowu coś przepracować albo skończyć na stwierdzeniu, że nie ma "dojrzałych mężczyzn".
Swoją drogą, psychoterapeuci mają niesamowitą łatwość w określaniu norm. Doskonale wiedzą, co to jest zdrowa relacja, dojrzały mężczyzna, dojrzała kobieta, dobry kontakt z własnymi emocjami.
Dzisiaj zamiast wielkich wizjonerów-generalistów mamy wielu wizjonerów wyspecjalizowanych. Nasza dziedzina, bardziej niż kiedykolwiek, przypomina patchwork, a w zasadzie nawet fragmenty tkaniny, z których ktoś przy dużym wysiłku mógłby taki patchwork uszyć. Wygląda jednak na to, że wśród psychologów niewielu jest chętnych do wykonania takiej pracy.