cytaty z książki "Pierwszy krok"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
De Sarnac nie lubił kłopotów, ani tych, którzy je sprawiali. Wolał też, aby pewne sprawy nie wychodziły...na wierzch. Dlatego większość jego problemów znajdowała się dwa metry pod ziemią.

Księżniczka Alijah zmierzyła krytycznym wzrokiem swoje odbicie w lustrze i z aprobatą skinęła głową. Była śliczna. Rzecz jasna, była też mądra, ale tego lustro nie pokazywało.

- Przepraszam - rzucił pod adresem wijącego się na ziemi opryszka. - Już nie boli? -
spytał troskliwie, odcinając mu głowę.

-(...) Jest mu z tego powodu przykro, ale mówi, ze jest tylko małym kotkiem...
- Rzeczywiście - mruknął Tulliusz, obrzucając ważące pół tony zwierze ironicznym spojrzeniem. - Istny kiciuś.

- Książę de Sarnac obiecał zmotywować prawników i personel do uczciwości...
Admirał wybuchnął głośnym śmiechem, uderzając potężnymi pięściami w blat biurka.
- Chciałbym to widzieć! - stwierdził, ocierając łzy radości. - Tych prawników, którzy rzucą się jak sępy na fundację i spotkają Cienia... Proponuję włączyć do tego armię - powiedział. - Coś w rodzaju rady nadzorczej z udziałem dowódców wszystkich rodzajow wojsk. W końcu wdowy i sieroty po żołnierzach to sprawa wojska. Gdyby tę fundację zmilitaryzować, karą za defraudację byłby nie zabór majątku, który można ukryć, ale wieloletnie więzienie. Wojskowe więzienie - dodał z naciskim. - Mały, zapluty garnizon na wschodniej granicy z dziesięciosobową celą i jednym kiblem... - Rozmarzył się. - Perspektywa dzielenia ciasnej celi z bandą kozojeb... hmm... miejscowych pastuszków niejednego prawnika może nakierować na drogę cnoty.

- (...) Nigdy bym nie pomyślał, że dziewczynka w tym wieku będzie znała takie słowa. Ale może nie wie, co znaczą. - powiedział bez większego przekonania centurion.

- Roshynski! - Adam zwrócił się do towarzyszącego mu marine. - Ty też zasłużyłeś na co nieco, my tu nie wybaczamy błędów. Do wieczora jesteś do dyspozycji księżniczki Alijah.
- Ale ja jestem tylko zwykłym żołnierzem... - zająknął się Roshynski.
- Przestań bredzić. Alijah też jest tylko zwykłym potworem, bierz ją i znikaj.

- O to, to! O takich nam chodzi. Już go wpisuję na listę... Następny!
- Wideryk "Wściekły pies" Herke. Pięciokrotnie odznaczony za męstwo, trzykrotnie degradowany za bójki. W czasie gry w kości przegryzł gardło własnemu kuzynowi... Kości okazały się fałszywe.
Gajusz Latyniusz zamyślił się głęboko. Wreszcie machnął ręką.
- Może być, nikt nie lubi szulerów. Dalej?
- Tyberiusz Homullus, on...
- A, "Smakosz" - ucieszył się prefekt. - Słyszałem, że odgryzł ucho kucharzowi. Odznaczył się w bitwie o Fort Adrienne.
- Ehmm... szefie, on nie tylko je odgryzł, ale i zjadł.
- No cóż, nikt nie jest bez wad. Wpisany. Kogo tam jeszcze mamy?

Większość oprychów, zanim podejmie decyzję, czy zaatakować, czy nie, patrzy na sposób, w jaki ludzie chodzą. Ofiarami zostają przeważnie ci, po których widać, że są zmęczeni i mało sprawni fizycznie.

- Musicie się dobrze znać z księżną Luizą. - zaczęła niepewnie Julia.
- Poniekąd! - warknął Adam.
Był wściekły. Picard bez powodzenia usiłował ukryć uśmiech.
- A co, znowu publicznie klepnęła go w tyłek?

De Sarnac wzbudzał zaufanie, niczym dowódca, o którym wiadomo, że zawoła "za mną", a nie "naprzód".

- Wierzysz w zemstę? - zapytał de Sarnac.
- Nie wiem, o co ci chodzi, panie - wyjąkała niepewnie Ismena.
(...)
- O to, aby rachunek się zgadzał. O fakt, że nasze poczucie sprawiedliwości domaga się, aby obie części równania, krzywda i zemsta, się równoważyły. Bo jeśli się nie zgadzają, nie możemy się oprzeć uczuciu, że coś jest jeszcze do zrobienia...

- Ekhmm... - odchrząknął delikatnie Branelli. - Ile razy pokonaliście sierżanta? - zapytał z ciekawością.
- To nieistotne. - De Sarnac wzruszył ramionami. - Kiedyś musi być ten pierwszy raz...

- Nie boisz się mnie - powiedziała z wyrzutem.
- No tak, ale ja jestem prostym żołnierzem. Większość mieszkańców pałacu na widok twojej aury wyniosłaby drzwi razem z framugą.

Rządzi ten, kto wydaje rozkazy, nie ten, któremu się wszyscy kłaniają.
