cytaty z książki "Gesty"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Po czwarte, nauczyłem się, że niektórzy ludzie są na zawsze, a niektórzy tylko sporadycznie, i że nie mam żadnego wpływu na to, kto będzie na zawsze, a kto od czasu do czasu.
Człowiek zawsze jest sam, ze strachu stara się z kimś związać, by pokonać samotność, co - w ostatecznym rozrachunku - nigdy się nie udaje; dlatego należy znaleźć taką osobę, która w twoim towarzystwie poczuje, że była, jest i będzie, od zawsze i na zawsze - samotna; a kiedy dwie takie osoby się spotkają, zjednoczone w rozumieniu samotności, wtedy ogarnia je słodko-gorzkie szczęście, bo wiedzą, że w drugim człowieku znajdują spokój, biorący się z zaakceptowania prawa, którego nie sposób złamać.
Wybory, których dokonasz, nie przyniosą szczęścia ni trwałego zadowolenia, a to z tej przyczyny, że zamieszkuje twoją głowę alternatywna wersja ciebie samego, mniej dookreślona, a przez to bardziej pociągająca, nieproszony gość.
Staram się nie oceniać, bo przeczuwam podskórnie, iż oceny wystawione innym tak naprawdę wystawiają ocenę mojej osobie.
W sposób wzorowy robię tylko to, na co nie mam ochoty (...). Z tego, na czym mi zależy, mogłabym postawić sobie najwyżej trzy na szynach.
Nic mnie tak bardzo nie męczy jak moja osoba; nikt. Moje myśli, suche i jałowe jak pustynne piaski: wydmy zmieniają kształt, przechodzą jedna w drugą, przesypują się jak ziarnisty czas w klepsydrze.
Ryzykujesz - mówię - bo zaprzyjaźniasz się , bo zaczynasz kochać kogoś, kto niedługo zniknie.
Najtandetniejsza koncepcja szczęścia?", pytam. "Ona i on, plus potomstwo, dopóki śmierć ich nie rozłączy w jednorodzinnym domku" odpowiada Kasia. A potem wybucha śmiechem. Powieka prawego oka lekko opada, jakby dawała mi znak, że to nie naprawdę. Że szczęście łatwo wykpić, ale warto przeżyć.
Z dziadkiem grałem w bierki. Wygrywałem prawie zawsze. Dziadek nie miał pewnej ręki. "Czy dlatego tak się trzęsiesz, bo denerwujesz się przeprowadzką?", zapytałem dziadka (...) "Jaką przeprowadzką, kurwa?", zapytał dziadek. "Do grobu, kurwa", odpowiedziałem zdumiony dziadkową niewiedzą; cała rodzina mówiła o tej przeprowadzce.
... łatwiej jest przebijać się przez dni udając, że ważne decyzje podejmowane są bez mojego udziału...
Bolała mnie ta matematyka emocji, te ćwiczenia z geometrii uczuć. Lata, metry, spotkania, osoby. Jaka trudna do rozwiązania nierówność. Jaki bolesny, trudny do zaakceptowania wynik.
Nie pamiętam, jak to się zaczęło, od czego. Czy któreś z nas zdobyło się na gest, niechby i nieświadomy? Czy inni wykonali pierwsze gesty za nas, a nam nie pozostawało nic, jak tylko pochylić głowy ku sobie w rozmowie?
Zawsze byłem samotnikiem (...). Szukałem samotności pomiędzy ludźmi, w innych. Dość prędko-po trzynaste-zdałem sobie sprawę, że cztery puste ściany to tylko cztery puste ściany, zużyta alegoria samotności. Po trzynaste, nauczyłem się, że prawdziwą samotność znajduje się jedynie z drugą osobą.
(...) byłem jedynym powiernikiem, tajemnica zbliża. I bardzo oddala.
Wolność nie istnieje w oderwaniu od materialnego świata, dezawuuje się, staje abstraktem, nicością. Bo cóż to za wolność? Nic nie musieć, nic nie czuć, nie zależeć od nikogo i nie pozwolić by ktoś zależał od Ciebie? To nie jest wolność, to jest śmierć, pociągająca, przyznaję, do dokonana w oddychającym organizmie.
... mając do wyboru dziesięć proszków do prania, tyleż płynów zmiękczających, liczne serki na śniadanie, samochody i polisy ubezpieczeniowe, nie ma czasu, żeby zastanawiać sie nad takimi detalami jak ten: Po co żyję i co jest ważne? ważniejszym pytaniem jest: Za ile? Tej postawy nie krytykuję. Sam liczę.
...praca nie powinna trzymać przy życiu, nie powinna stanowić sensu życia, praca podniesiona do najwyższej wartości dowodzi chyba, z jednej strony skrajnej pychy, a z drugiej głębokich zaburzeń osobowości...
Pacjent (starszy i przygłuchy) do lekarza: "Przepraszam, panie doktorze, czy powiedział pan, że mam wygląd arystokraty?" Lekarz (głośno i wymownie) do pacjenta: Nie. Powiedziałem: raka prostaty".
Kiedy budzę się obok kogoś, kogo - jak mi się wydaje - kocham, łóżko jest w sam raz, materac odpowiednio sprężysty, a jego krawędź w zasięgu ręki. Kiedy budzę się sam, jeśli w ogóle udało mi się zasnąć, materac uwiera, za twardy i jednocześnie nazbyt miękki, a krawędź zaznaczona prześcieradłem leży dalej, niż umiem sięgnąć.
Kogo, czego (nie ma)? Na to pytanie odpowiada dopełniacz, najczęstszy przypadek, beznadziejny i nieodwracalny.
Czuję się jak filet, czterdzieści lat po pierwszym słowie, taki filet ortodoksyjnie biały i najwyższej jakości, wyhodowany z witaminami i na wolnym powietrzu, bez kręgosłupa. Kiedyś ludzi skalpowano, dziś się filetuje. To się nazywa postęp cywilizacyjny.
Jestem bardzo poirytowany, dlatego prawie w ogóle się nie odzywam: nie chciałbym usłyszeć tego, co chciałbym powiedzieć.
Ja jestem szczęśliwy. Tylko czasem nie mam komu opowiedzieć, że tak bardzo mi czegoś brakuje, tęsknię do czegoś, taka pustka w środku, nikt z moich przyjaciół by tego nie zrozumiał.
Obojętnym pozostawia mnie tragedia Romea i Julii, rozpisana w przestrzeni szczegółów: ułożenia ust, bezwładnych rąk,kropli trucizny, tragedia wygrana na różnicy minut i nieporozumieniu. Wzruszają mnie drobiazgi, drobnostki: cztery kryształki cukru na stole, których matka nie dostrzegła i nie starła ścierką, pauza gestu nad filiżanką - matka nie pamięta, czy najpierw wrzuca się torebkę z herbatą, czy może nalewa wrzątku.
Istnieje w mojej głowie ciąg drobnoogniwowych i szczęśliwych zdarzeń, ciąg zdarzeń potencjalnych, którym nie pomogłem zaistnieć. Ta wstęga rozpoczyna się słowem "gdybym".