cytaty z książek autora "Beata Tyszkiewicz"
- Jedna zasada obowiązuje w życiu - nie wolno się lenić!
Czym jest miłość w moim życiu? Przeszkodą, rozbiciem, rozproszeniem, rozkoszną niewygodą... Jeśli mówimy o życiu, to miłość jest niewygodna. Jeśli mówimy o miłości, to życie jest niewygodne. Trzeba mistrza, żeby te dwie wzajemnie się wykluczające sprawy pogodzić.
Moja młodość to roztańczone lata sześćdziesiąte, lata kawiarni. Czas szybkiego dojrzewania. Epoka, w której - jak mówił Adam Pawlikowski - chodziło się, a nie jeździło.
Jak się wierzy w siebie to wszytsko się jakoś układa.
W życiu bardzo ważne są rzeczy niewymierne: atmosfera domu, ideały i przykłady, jakie przekażą nam bliscy. Tak wiele nauczyłam się od ludzi, wśród których toczyło się moje życie, tak wiele im zawdzięczam...
W pewnym sensie wiek dziewiętnasty trwał aż do wybuchu wojny w 1939 roku i dopiero wtedy zaczął się naprawdę wiek dwudziesty.
Mama mówiła, że najtrudniej jest pogodzić się trzem osobom, zawsze dwie tworzą front przeciw trzeciej.
Grając w sztuce, trzeba dobrze rozłożyć swoje emocje i siły na całe dwie godziny. Nikt nie zważa, czy życie prywatne aktora, samopoczucie i dyspozycja pozwalają mu bez trudności grać w spektaklu. Mimo to jest wielu aktorów, którzy nie wyobrażają sobie życia bez teatru. Często bywa i tak, że aktorzy nie grający w danym przedstawieniu przychodzą wieczorem do teatru. Bo teatr to ich azyl prawdziwy drugi dom. Teatr jest solidny, a film płochy. Intensywna praca na planie filmowym trwa kilka tygodni, a później już jest inna rola, inny reżyser, najczęściej inny partner, nowe życie. Ja jestem nieco zdemoralizowana filmem, tym, że obraz i dźwięk utrwala się raz na całe życie, a nie tworzy każdego wieczoru. Nie umiem wyobrazić sobie, że mogłabym grać czterysta razy to samo.
Szkoda, że życie tak szybko mknie, że nie mamy kiedy naprawić błędów. Zawikłani w sytuacje, nad którymi nie panujemy, jakże często bronimy zawzięcie swoich błędnych decyzji.
Czy w ogóle można stale kochać? Mnie to się nie udało. Bardzo cenię ludzi, którzy chcą spędzić całe życie z jednym partnerem. To trochę tak, jakby ktoś całe życie zajmował to samo mieszkanie, znał każdy zakamarek, wiedział, gdzie co leży. Są jednak ludzie ciekawi świata, którzy chcą zmieniać mieszkania co dwa lata, nigdy ich nie kupują, zawsze wynajmują. I tak – jedni mają małżeństwa, a inni romanse. Są kobiety, które godzą się, a może nawet pragną przeżyć życie z jednym mężczyzną, kochać go, szanować, z nim dojrzewać i wychowywać dzieci, razem się starzeć. Ale są także inne, które uważają, że życie z nowym partnerem może je wzbogacić.
Niektórzy czytają romanse, inni je mają. Moje romanse były małżeństwami, choć wychodząc za mąż, za każdym razem myślałam, że robię ten krok raz na zawsze.
Nigdy się niczego nie bałam, szłam va banque. Można mi wszystko zabrać, a ja mogę jutro zacząć życie od nowa.
Swobodnie czułam się na planie u Juliusza Machulskiego. W jego scenariuszach zawsze można coś dodać lub zmienić, dobry pomysł był przez niego „kupowany”, i tak każdy dokładał swój kamyczek do całości. Realizując „Vabank II”, w którym grałam „hrabinę” Żwirską, zapytał mnie:
– Co byś powiedziała strażnikowi pilnującemu głównej bramy więzienia, żeby odwrócić jego uwagę, by móc sforsować wyjście i porwać naczelnika więzienia?
– Przepraszam, czy ja byłam z pieskiem czy bez pieska?… – powiedziałam spontanicznie.
I tak w filmie zostało.
Szkoda, że w polskiej literaturze role kobiet są jedynie tłem dla głównych ról męskich.
Zawsze przestrzegałam zasady, by nigdy nie spędzać nawet pięciu minut z ludźmi, którzy nie chcą być ze mną. Dobrze też pamiętam przestrogę mojej Mamy, by nie przebywać z ludźmi, którzy psują nam charakter, wyzwalając naszą agresję. Takie znajomości są destrukcyjne, osłabiają, nic w zamian nie dając.