cytaty z książki "Przestrzeń dla rodziny"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Pochwała nie buduje u dziecka poczucia własnej wartości. Jeśli rodzice i otoczenie zachowują się tak, jakbyś był mistrzem świata we wszystkim, to kiedy znajdziesz się w prawdziwym świecie możesz doznać szoku. Bo tam przecież znajduje się mnóstwo innych mistrzów świata. Nagle otacza cię tłum ludzi, którzy w swoich rodzinach byli numerem jeden. Rodzice, którzy w ten sposób hodują dzieci, oddają im niedźwiedzią przysługę, bo one później nie potrafią zaakceptować, że życie może sprawiać ból, że człowiek może być rozczarowany i zły. Są jak pianiści, którzy w fortepianie akceptują tylko białe klawisze. To straszna sytuacja, która czyni z dzieci uczuciowe kaleki. Wielu dorosłych, którzy wychowywali się w takich rodzinach, sądzi, że powinni się rozwieść, gdy tylko w małżeństwie pojawią się pierwsze konflikty.
Moim zdaniem, największą stratą dzieci w ostatnim trzydziestoleciu jest fakt, że nie istnieje dla nich żadna przestrzeń wolna od dorosłych. Nie ma już drzewa na podwórku, gdzie mogłyby przebywać same. Dawniej dzieci kształtowały swoje kompetencje społeczne w zabawie i komunikacji z innym dziećmi. Takiej możliwości już prawie nie mają, bo nawet kiedy są razem, to dookoła stoją dorośli, którzy się do wszystkiego wtrącają. Na dodatek, często są oni tak romantycznie lub idealistycznie usposobieni, że nie tolerują żadnych konfliktów. Niewesoło jest być dzisiaj dzieckiem z tymi dorosłymi, którzy nie odstępują ich na krok. A przy tym zaczyna się w różnych środowiskach pedagogicznych mówić, że dzieci mają wielką potrzebę granic. To po prostu trudne do uwierzenia, bo życie dzieci nigdy nie było bardziej ograniczone niż teraz. Dorośli są przez cały dzień przy nich i je kontrolują.
To, co rodzice nazywają wychowaniem, nie przynosi żadnego efektu wychowawczego. Ich słowa wpadają dzieciom jednym uchem, a wypadają drugim. Wychowanie dzieci dokonuje się, jeśli można tak powiedzieć, między wierszami. Jak dzieci uczą się radzić sobie z konfliktami? No właśnie, obserwują, jak dorośli to robią. Nic nie pomogą napomnienia, że należy ze sobą rozmawiać grzecznie, skoro oni sami obrzucają się wyzwiskami. Dzieci nie robią tego, co im mówimy, one robią to, co my robimy.
Bardzo interesujące, ale też trochę przerażające jest to, że większość rodziców przestaje obserwować swoje dzieci, kiedy nauczą się mówić. Przez pierwszych szesnaście‒osiemnaście miesięcy za wszelką cenę staramy się ustalić, które dźwięki oznaczają, że jest głodne, zmęczone itd. Kiedy jednak zaczyna mówić, zachowujemy się, jakbyśmy już wszystko o nim wiedzieli. Uważamy, że znamy je bardzo dobrze i dalej poznawać nie musimy. Nie interesuje nas obserwowanie, jak dziecko się rozwija, jak poszukuje i bada świat. Ograniczamy się tylko do informowania go o tym, co jest dobre, a co złe.
A przecież wciąż nie wiemy, kim jest nasze dziecko. Ono każdego dnia uczy się tysięcy nowych rzeczy. Malec, którego odbierasz z przedszkola, nie jest już tym samym dzieckiem, którego zostawiłeś tu rano. Przekonanie, że wiemy, co jest dla dziecka najlepsze, czyni z nas głupców. Nie wolno rezygnować z ciekawości i zaangażowania, należy studiować dziecięcy język ciała, tonację głosu, spojrzenia itd. Większość rodziców o tym zapomina i wszystko chce załatwić wychowywaniem.
Wiele z tego, co rodzice nazywają nieposłuszeństwem, wynika po prostu z niejasności ich komunikatów, albo tego, że nie są świadomi wymowy swoich słów lub zachowań. A dzieci rak samo mocno ustosunkowują się do świadomych, jak i nieświadomych zachowań dorosłych.
Przyjmowanie pomocy wiele kosztuje i bardzo osłabia pewność siebie. Najlepszą i najłatwiejszą do zapamiętania regułą jest: nigdy nie robić dla dzieci tego, co potrafią zrobić same.
Wydaje ci się, że potrafisz zrozumieć drugiego człowieka, jeśli go kochasz, a to nieprawda. Trudno jest do końca zrozumieć drugą osobę, zwłaszcza kogoś innej płci.
Poczucie własnej wartości u dziecka jest najskuteczniejszym środkiem immunologicznym wobec wszystkiego, czego obawiają się rodzice: problemów w szkole, seksu, prochów i rock and rolla. To najlepsze, co
można dziecku dać.
Każdy, kto jest pewien swojego systemu wartości, intuicyjnie wie, jakie metody akceptować, a jakie odrzucać. Wówczas nie potrzebuje być konsekwentny, tylko stanowczy - czyli podejmować decyzje na bazie wyznawanych przez siebie wartości.
Bycie z dziećmi jest ważniejsze od porządku w domu i dbałości o to, by jedzenie zawsze było zdrowe.
Dopiero kiedy twoje dziecko będzie miało swoje dzieci, zobaczysz, ile wyniosło z domu.
Potrzeba dwojga, by stworzyć związek, ale też dwojga, by go zepsuć. Gdyby obie strony dobrze się w nim czuły, nie doszłoby do rozstania.
To, co uznajemy za odpowiednie dla naszej rodziny, jest dobre, jeśli odpowiada wszystkim jego członkom, bez względu na to, czy zgadza się tym, o powszechnie jest uznawane za normalne, czy nie.
Człowiek z autorytetem to ktoś, kto posiada zdolność orientowania się w sytuacji i siłę wpływania na innych. Osoba autorytarna natomiast wykorzystuje swoją władzę wobec innych. Można zbudować osobisty autorytet bez rozwijania cech autorytarnych - a taki autorytet jest po prostu niezbędnych we wszelkich relacjach z ludźmi.
Bo nie to, co mówisz do członków swojej rodziny, ale jak i dlaczego to mówisz, ma znaczenie.
Gdy jeden z partnerów pyta "Czy jeszcze mnie kochasz?" to tak na prawdę chodzi mu o coś innego: "Bardzo chcę byś postrzegał mnie jak wartościową część swego życia. Czy tak właśnie jest? Jeśli tak, to pod jakim względem jestem dla ciebie wartością, bo sam tego nie widzę?".
Wielką potrzebą nas wszystkich jest stanowić wartość przynajmniej dla jednego człowieka.
Sztuka mówienia "nie" jest zarazem sztuką mówienia sobie "tak".
Otwartość jest potrzebna, kiedy, ma przykład, dzieci podejmują decyzje, których nie pochwalamy. Dobrze jest wtedy móc się oprzeć na dialogu i zamiast obdarzać się nawzajem etykietkami, zadać sobie trud poznania swoich światów.
Pochwała sprawia przyjemność przez to, że pobudza działanie endorfiny, ale nie wzmacnia relacji między rodzicami i dzieckiem, bo w ten sposób tylko jedna strona wystawia drugiej dobre oceny. Jest to więc relacja asymetryczna. Zamiast tego lepiej użyć języka osobistego.
Spytaj rodziców narkomanów, młodych alkoholików bądź prostytutek czy mają jakąś dobrą radę dla rodziców, a zawsze usłyszysz to samo: dbajcie o kontakt z dzieckiem!
Czyli, dbajcie o dialog.
Związek wartościowy to taki, który wzbogaca człowieka, stawiając nowe wyzwania, pomagając się rozwijać indywidualnie i jako członkowi wspólnoty.
Założeniem związku dwojga ludzi jest to, że będzie on nadawać życiu sens. Taki związek może być burzliwy, ale powinien wzbogacać życie człowieka. Bo jeśli nie, to równie dobrze człowiek może pozostać sam.
W porównaniu z dzieciństwem lata młodości są niczym maraton, które dzieci muszą samodzielnie przebiec. Nie wolno biec zamiast nich, ani razem z nimi, trzeba natomiast służyć im radą i dbać, by zawsze miały do nas dostęp.
Bycie rodzicem to wielki paradoks. Z jednej strony dziecko jest źródłem najprawdziwszej miłości, z drugiej zaś powoduje ciągłe
zmartwienie.
Kiedy kobieta rodzi dziecko, doświadcza jednej z najbardziej chronionych tajemnic miłości, dowiaduje się, że najlepszą rzeczą w życiu jest dawać. Odkrywa to przy karmieniu piersią, jeśli nie wcześniej.
Mężczyźni niestety czegoś takiego nie przeżywają. Większość z nich żyje w przekonaniu, że najlepiej jest dostawać. Dlatego są strasznie sfrustrowani, kiedy partnerka im czegoś odmawia.
To nie dziecko niszczy układ dwojga dorosłych, ale ich niedojrzały stosunek do pewnego typu relacji, która już nie wróci.
Musimy wiedzieć czego chcemy, a czego nie chcemy i określić nasze granice, zamiast dręczyć się tym, czy mamy rację.
Jest wielki sens w tym, by dziecko miało dwoje rodziców. Musi ich być dwoje, bo dziecko potrzebuje różnicy, która pomaga mu się rozwijać. Dzięki obecności co najmniej dwojga dorosłych, którzy się między sobą różnią, dzieci mają się z kim porównywać.