cytaty z książki "Onyks"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Słowa to najpotężniejsze narzędzie. Proste i zazwyczaj niedoceniane. Potrafią leczyć. Potrafią niszczyć.
Wykrzyczane z gniewem "KATY ANN SWARTZ!" i męski śmiech były tym, co wyciągnęło mnie z satysfakcjonującego, głębokiego snu. [...] Mama stała w drzwiach mojej sypialni ubrana w szlafrok, z rozdziawioną buzią. [...]
- Co? - wymamrotałam. Moja twarda poduszka się poruszyła. Spojrzałam w dół i poczułam, jak moje policzki płoną. Daemon był ciągle w moim łóżku. I częściowo na nim leżałam. [...] O mój Boże nie...
- To nie to, na co wygląda.
- Nie? - Mama założyła ramiona na piersi. [...] Zaczęłam się podnosić, ale ramię Daemona zacieśniło się na tali [...] Miałam ochotę umrzeć na tysiąc sposobów. Odepchnęłam go. Nie dał się. Nieznacznie uchylił powieki.
- Mmm, z czym ty masz problem? - Popatrzyłam znacząco na przejście. Zmarszczył brwi, odwrócił głowę i zamarł. - O, wow, niezręczne. - Odchrząknął i puścił moją talię. - Dzień dobry, pani Swartz.
-Ciasteczko?
-Jasne.
-Chodź i weź.
Daemon umieścił połowę ciastka między tymi pełnymi, stworzonymi do pocałunków ustami. [...] Daemon chwycił ciasteczko. W jego oczach był błysk, jakby właśnie wygrał jakąś bitwę.
-Czas minął, Kotek.
- Biegłaś sprintem przez las w egipskich ciemnościach. Nawet ja...-Zawahał się.-Dobra, nie ja, ale normalni ludzie by się wtedy przewrócili. Ja jestem na to zbyt zajebisty.
Skromność jest dla świętych i nieudaczników. Ja nie jestem ani jednym, ani drugim.
-Nie umierasz-powiedział.
-Skąd wiesz?
Spojrzał mi prosto w oczy.
-Bo nigdy bym na to nie pozwolił.
-Będziesz potrzebował więcej niż Dziękczynienie i choinka, żeby mnie przelecieć.
-Cholera. No i po moim planie.
Szybko przebrałam się w spodenki do spania i gładką, różową koszulkę. Niezbyt seksowna bielizna, ale podczas mycia twarzy i zębów stwierdziłam, że to najlepszy wybór. Wszystko inne przysporzyłoby Daemonowi pomysłów. Do diabła, jego zachęciłaby papierowa torba.
-Założę się, że jeszcze przed Nowym Rokiem przyznasz, że jesteś we mnie szaleńczo, głęboko, nieodwracalnie...
-Wow. Może jeszcze jeden przysłówek?-Moje policzki zapłonęły.
-Może nieodparcie?
-Jestem zaskoczona, że wiesz co to przysłówek.
-Nie rozpraszaj mnie, Kotek.
-Nie sądziłam, że czytasz klasykę.
-Cóż preferuję książki z obrazkami i krótkimi zdaniami, ale czasami wychodzę poza schemat.
-Niech zgadnę, twoje ulubione obrazki to te, które może pokolorować?
-I nigdy nie wyjeżdżam poza kontury.
- co to? Tylko książki?
(...) westchnęłam. Ludzie, którzy nie kochają książek nigdy tego nie zrozumieją.
- Nie przesunąłem tego krzesła, Kotek.
- Wiem.
- Zakładam, że nie podobała ci się jego pozycja.
- Stało ci na drodze.
- Rozumiem.
-O rany, chyba naprawdę potłukłam sobie tyłek.
-Mam nadzieję, że nie. Jestem do niego przywiązany.-Błysnął uśmiechem.-Jesteś czerwona na twarzy. Przy upadku uderzyłaś nią w podłogę?
-Idę się przebrać-powiedziałam.
-Potrzebujesz pomocy?
-Wow. Jakiś ty szarmancki, Daemonie.
Jego uśmiech się poszerzył, ukazując głębokie dołeczki.
-Cóż, to doświadczenie będzie korzystne dla obu stron. Obiecuję.
-Jesteś zazdrosny?
-Ja? Zazdrosny o niego? Nie. Chodzi mi o to, że Blake to głupie imię.
-To co robimy,Kotek? Poczułam przyjemne dreszcze,słysząc jego niski pomruk
-Nie wiem
-Mam kilka pomysłów. Uśmiecham się szeroko.
-Jestem pewna,że masz.
-Chcesz o nich usłyszeć?Chociaż wolałbym ci pokazać niż mówić.
-O dziwo ci wierzę.
-Zawsze ci mogę dać teaser-Zamilkł i usłyszałam w jego głosie uśmiech-Wy mole książkowe kochacie teasery,nie?Zaśmiałam się
-Szperałeś na moim blogu.
-Może-odparł-Jak powiedziałem mam na ciebie oko,Kotek.
- Co to miało być?- wyszeptał ze zmrużonymi oczami, chociaż w kącikach jego ust widoczne było rozbawienie.- Bardzo zły koteczek...
-Mogę zadać Ci pytanie?
-Zależy.-odpowiedział gładko.
-Czy..czujesz coś przy mnie?
-Poza tym, jak czułem się rano, gdy zobaczyłem, jak dobrze wyglądasz w tych dżinsach?
-Daemon.
Daemon to ciacho, ale był uparty jak osioł, co dyskredytowało tę część o ciachu. Czasami. Ale nie zawsze.
-Powiedz to.
-Co mam powiedzieć?
-To, co wcześniej.
(...)
-Kocham cię.
(...)
-Tylko to potrzebuję od ciebie słyszeć.
-Te dwa słowa?
-Zawsze te dwa słowa.
- Zabawna rzecz z tą ucieczką. Nigdy tak naprawdę ci się to nie udaje. Może tymczasowo, ale nie całkowicie”.
- Jak spadniesz i coś sobie złamiesz, będę zły- Deamon chwycił mnie za ramię, gdy zaczęłam się ześlizgiwać
- Sorry, nie każdy jest taki zajebisty...
Czasami niektóre rzeczy... powinny zostać dla nas tajemnicą, wiesz? Ludzie szukają odpowiedzi i nie zawsze dostają takie, które im się podobają. Czasami prawda jest gorsza niż kłamstwo.
-Co się stało z twoją twarzą?
Simon uniósł piersiówkę do ust.
-Twój chłopak stał się mojej twarzy.
Daemon całował mnie jak człowiek spragniony wody, biorący długie, pozbawione oddechu łyki. Chwycił zębami moją dolną wargę i odchylił się tylko po to, by wrócić po więcej.
- Jak dalej będziesz kłamać, chyba będę musiał wyjść. - Groził nieprzekonująco. - Moja cnota nie jest tu bezpieczna.
- Twoja cnota? - Obruszyłam się. - Nie ważne.
- Wiem, jak do ciebie dotrzeć.
Teraz wolałam, by Daemon mnie tam pocałował, bym mu pozwoliła. Bo jeśli zniknę, to przynajmniej miałabym wtedy dobre ostatnie wspomnienie.