cytaty z książek autora "Douglas Preston"
Nie żyj przeszłością - będziesz widział, co straciłeś, ale nie, co znalazłeś.
- To przerażające, jak niewiele wiemy nawet o naszych najbliższych przyjaciołach - odparł Pendergast. - Któż z nas wie, jakie ukryte pragnienia podsycają tlący się w nich wewnętrzny płomień, który utrzymuje ich przy życiu?
Na świecie nie ma nieprzewidywalnych osób. Są tylko ludzie, których nie rozumiemy.
Gdziekolwiek spojrzał, dom podsuwał mu wspomnienia szczęśliwego dzieciństwa. Bo przecież naprawdę było szczęśliwe. Tylko zakończenie miało tragiczne.
Bywa że człowiek więcej diabłów postrzega niźli ich piekło pomieścić może takie to sztuczki z ludzmi, wybujała wyobraźnia czyni.
Choroba psychiczna to rozumna odpowiedź
na bezrozumny świat.
- Zanim coś pan powie, doktorze, pozwolę sobie o coś zapytać. Zna pan teorię gier? (…)
- Jeżeli tak, to powinien pan wiedzieć, że istnieje pewna podgrupa gier znana matematykom i ekonomistom jako suma zerowa. Gry o sumie zerowej operują zasobami, które nie powiększają się ani nie zmniejszają w trakcie rozgrywki, a jedynie przechodzą od jednego gracza do drugiego. Obawiam się, że gdyby teraz się pan odezwał, mógłby pan powiedzieć co pochopnego. Ja nie pozostałbym dłużny i zareagowałbym ciętą ripostą. W wyniku wymiany zdań pan zostałby upokorzony, co zgodnie z zasadami teorii gier umocniłoby moją pozycję i wpływy pańskim kosztem. Dlatego pozwolę sobie zasugerować, że najlepiej byłoby, gdyby nabrał pan wody w usta i jak najszybciej zajął się odszukaniem informacji, o które prosiłem. (…)
- Tak mu skopałeś tyłek, że będzie musiał skontaktować się z proktologiem.
- Zawsze mogę liczyć na twoje adekwatne bon moty, Vincencie.
- Obawiam się, że zyskałeś kolejnego wroga.
Istota nie posiadająca pamięci jest prawdziwie wolna.
Przypadek jest jedynie elementem układanki, który nie znalazł jeszcze swego miejsca w całym jej obrazie.
Może taki był los wszystkich ojców i substytutów ojca - wywoływać uczucie rozczarowania, zdradzać i zatracać dawną wielkość, w miarę jak młodsze pokolenie stało się starsze i mądrzejsze.
- Większość przestępstw jest banalna. Idiotyczna. Oczywiste wyjaśnienie jest zwykle tym właściwym. (...)
- Jeżeli większość zbrodni wydaje się banalna i idiotyczna, to dlatego, że większość ludzi jest taka.
Jej odpowiedź go zaskoczyła.
- Taki jest pani pogląd na naturę ludzką? Że ludzie z natury są głupi?
- Tak. Chociaż zdarzają się wyjątki od tej reguły. Niektórzy ludzie zwyczajnie wymykają się prostym wyjaśnieniom. Podobnie bywa ze zbrodniami. To właśnie jedna z takich zbrodni.
- Niektórzy ludzie zwyczajnie wymykają się prostym wyjaśnieniom - powtórzył Gavin. - Co pani ma na myśli?
- To, że pewne wyjątkowe osoby wynoszą się ponad przeciętność. Dla nich reguły są inne. Inne są także ich zbrodnie. W tym morderstwie nie było nic banalnego ani głupiego, podobnie jak w przestępcy, który je popełnił.
Może będzie lepiej, jeśli najpierw wprowadzę was w temat – ciągnął Benton. – Jestem niezależnym historykiem i specjalizuję się dziewiętnastowiecznej ekspansji terytorialnej na zachód. Tak się przypadkiem składa, że jestem też dalekim krewnym ocalałej z tej katastrofy rodziny Breenów. Ale to nieważne. Badam tę tragedię od wielu lat. Otóż jedną z nielicznych rzeczy, której żaden z ocalałych nie zaprzeczył, było to, że Tamzene Donner prowadziła dziennik, szczegółowo opisując każdy dzień wyprawy. Historycy od dawna podejrzewali, że zabrał go i zachował któryś z osadników, rzecz w tym, że nigdy go nie odnaleziono. Aż do teraz. – Dramatycznym gestem wskazał zaplamioną, wystrzępioną księgę. – Śmiało, proszę otworzyć.
Pieniędzy brakuje tylko tym, którzy regulują swoje rachunki, a ja swoich nigdy nie płacę.
Na rynku akademickim było trudno o pracę, a z adnotacją o zwolnieniu w papierach... Co ona sobie wyobrażała? Mimo to myśl, że po tym, co nawygadywała w gabinecie dyrektorki, miałaby złożyć rezygnację, była tak poniżająca, że wprost nie do zniesienia.
Zaprzeczanie istnienia rzeczy wykraczających poza naszą wiedzę jest równie niebezpieczne jak ich promowanie.
Nie wiedziałem, że jesteś taka wrażliwa. To jest FBI, moja droga, a nie siedziba cór rewolucji.
Nie ulega wątpliwości, że masz do czynienia z bardzo zagadkową sprawą, mój rządowy przyjacielu! UFO, szpiedzy, tortury, morderstwo, bomba wodorowa. Kiedy przejdziesz na emeryturę, napisz o tym książkę!
Wiem, jak to brzmi, ale kiedy usłyszycie, co powiem, sami zrozumiecie, dlaczego chcę utrzymać to w tajemnicy. To długa opowieść i ostrzegam, dość wstrząsająca.
Antonio nie skomentował bezpośrednio tego stwierdzenia. Odchylił się do tyłu w fotelu i uśmiechnął jeszcze szerzej.
- To były najlepsze lata mojego życia. Miałem dom, w bród dobrego jedzenia i te dziewczyny... - Gwizdnął i wykonał włoski gest oznaczający pieprzenie.
- Czyli... nie jest pan... Potworem z Florencji? - rzucił nonszalanckim tonem Spezi.
Antonio zawahał się tylko na krótki moment. Ani na chwilę nie przestawał się uśmiechać.
- Nie - odparł. - Wolę żywe cipki.
(...) nabrałem przekonania, że właśnie owa niepojętość zła może stanowić jedną z jego podstawowych cech. Nie możesz spojrzeć złu w twarz, ono nie ma twarzy. Nie ma ciała, nie ma kości, nie ma krwi. Każda próba opisania go kończy się wygłaszaniem frazesów i samooszukiwaniem. Może właśnie dlatego - pomyślałem - chrześcijanie wymyślili diabła, a śledczy badający sprawę Potwora - sektę satanistyczną. Jedno i drugie, jak w wierszu, było "jakimś rozwiązaniem".
Wokół niepojętego zła Potwora narastały kolejne warstwy fałszu, próżności, ambicji, arogancji, niekompetencji i nieudolności. Poczynania Potwora były niczym komórka rakowa, która przemieszcza się wraz z krwią, zaszywa się w jakimś miękkim, ciemnym zakamarku, dzieli się, mnoży, buduje własną sieć naczyń krwionośnych i włosowatych, dzięki którym odżywia się, rozrasta, pęcznieje, a w końcu zabija.
Szaleństwo to wyrzeczenie się wszelkich starań, by nas zrozumiani. To jeden niekończący się krzyk bólu i tęsknoty pośród absolutnej ciszy i obojętności społeczeństwa. To krzyk bez echa. Taka jest natura zła Potwora z Florencji. I taka jest natura zła w każdym z nas. Wszyscy mamy w sobie Potwora; różnica tkwi w natężeniu, a nie w jego obecności.
Spezi udowodnił później, że całe akapity w dokumentach prawnych przygotowanych przez prokuraturę są bezpośrednimi cytatami z paranoicznych wywodów, które Carlizzi zamieszczała wcześniej na swojej stronie internetowej. Wygląda na to, że Carlizzi miała wpływ na Migniniego niczym Rasputin na cara.
Wydanie książki Potwór z Florencji nie wywarło żadnego wpływu na oficjalne śledztwo. Dochodzenia w sprawie Sardyńskiego Tropu nie wznowiono. Policja i karabinierzy nie wykazali najmniejszego zainteresowania badaniem przedstawionych w publikacji dowodów niewinności Pietra Paccianiego ani ewentualnego udziału Antonia Vinciego. Sprawa, najdłuższa i najdroższa we współczesnej historii Włoch pozostaje właściwie otwarta.
Mignini nie przestawał gnębić Speziego oskarżeniami. Wszystkie zarzuty ostatecznie oddalono, jednak Mario popadł z ich powodu w ubóstwo, stracił zdrowie, a przede wszystkim nie mógł pracować jako dziennikarz. Zmarł 9 września 2016 roku, po ciężkiej chorobie. Zdaniem wielu jego kolegów i przyjaciół (również moim) do jego śmierci przyczyniły się nieustające szykany ze strony Migniniego.
Po śmierci Speziego włoskie media oddały mu hołd, wyrażając żal i upamiętniając jego dokonania. Jeden z wybitnych dziennikarzy napisał tekst, w którym zawarł prostą, ale głęboką prawdę: Spezi "potrafił opowiadać historie i analizować fakty, sięgając głębiej tam, gdzie inni bali się zaglądać". Był reporterem starej szkoły, człowiekiem o wielkiej odwadze i uczciwości. Bardzo go nam brakuje.
- Proszę nie wyciągać pochopnych wniosków, Noro. Nie zamierzamy uwiarygadniać teorii o UFO. Zgodziliśmy się jedynie przeprowadzić wykopaliska na terenie domniemanej katastrofy. To wszystko.
- Z całym szacunkiem, ale uwiarygadniacie ją już samą zgodą na przeprowadzenie poważnych badań archeologicznych. Teoria o obcych z Roswell została obalona lata temu.