cytaty z książek autora "Tomasz Lipko"
W starozytnej Grecji posłańców ze złą nowiną strącano ze skały. Wielokrotnie miałem ochotę przynajmniej kopnąć go w dupę. Ale niestety nie byliśmy w starożytnej Grecji.
Ciemność nie może przesłonić prawdy. Ci, którzy jej szukają, zawsze okazują się zwycięzcami. Prawda, więziona nawet w najtrudniej dostępnym lochu, zawsze wydostanie się na wolność.
Piję wódkę i jaram jointy. I uznaję tę całą modę na zdrowy tryb życia za wielką, snobistyczną ściemę wykreowaną przez warszawskich hipsterów. Nie znoszę tych pajaców w rajstopkach i raybanach, którzy oblepiają od rana warszawskie kawiarnie, skupiając się na swoich macbookach i makaronach w pięciu smakach. Lubię facetów, którzy piją wódkę w dworcowych barach, bo bliżej im do świata Marka Hłaski czy Leopolda Tyrmanda. Jarają mnie faceci, którzy piją na granicy ryzyka, tak samo jak jara mnie wszystko, co dzieje się na granicy ryzyka. A jeszcze bardziej poza tą granicą.
Pieniądze. Stały się wzorem męstwa. I jeszcze sukcesu. Dziś mężczyzna załatwia wszystko za pomocą pieniędzy. Łapówka w biznesie. Zapłata dla kurwy. Perfumy dla żony.
Faceci, którzy są w stanie dać sobie dziś radę bez pieniędzy, przypominają mi prawdziwych myśliwych, którzy dwadzieścia tysięcy lat temu zaczęli tworzyć cywilizację.
Ksiądz i kurwa to chyba jedyne na świecie zawody, w których nie występuje bezrobocie. Specyficzny popyt na te usługi sprawia, że te dwie wyjątkowe branże rządzą się swoimi prawami.
-OK, doszedłem do wniosku, że Bóg mnie wkurwia!-krzyknąłem jeszcze głośniej, - Co więcej, zawsze mnie wkurwiał! Jak czytam Stary Testament, to widzę ten Jego wiecznie zatroskany fejs! I co z tego wynika? Wierzę w Niego i myślę nawet, że mam dobre intencje. Tylko Mu, kurwa, wiecznie coś nie wychodzi!!!
-Nie oszukuj się, Rado - dodał Igor - jeżeli w tym meczu nie będziesz miał do kogo podać, nie spodziewaj się zwycięstwa. A drugie miejsce na rozgrywkach premiowane jest powrotem do domu w czarnym worku.
Zastanawiałem się, czy istnieje gdzieś figurka matki Boskiej Informatycznej. Bardzo potrzebowałem jej wsparcia. Matko Najczystsza, módl się za nami, ustrzeż nas od włamań hakerskich, od inwigilacji w systemach teleinformatycznych, Stolico Mądrości, pomóż nam zapanować nad wrogimi wężami światłowodów, Ucieczko grzesznych, przebacz nam nasze niegodziwości.
- To już! – powiedzieliśmy jednym głosem i spojrzeliśmy sobie mimowolnie prosto w oczy. Dostrzegliśmy w nich tę samą co zawsze nutę przerażenia.
W tym momencie w całym mieście zawyły syreny, a wszyscy goście w restauracji bez słowa wstali od stołów. Podeszliśmy do okna, żeby z wysokości pięćdziesięciu kondygnacji spojrzeć na mieszkańców tego kraju. Dziesiątki, a może setki tysięcy ludzi wyległo na warszawskie ulice. Stali i słuchali w milczeniu zawodzących syren. Była godzina 15:37. Pięć lat temu dokładnie o tej porze zgasł na dobre ostatni sygnał Internetu.
Pałac Kultury i Nauki nadal pozostawał sercem Warszawy, a jego wnętrze rażąco kontrastowało z pięciomilionową aglomeracją, zatłoczoną i gotującą się niczym wieloetniczny tygiel. Pierwsze, co docierało do zmysłów, to cisza. Z ludzkiego i maszynowego jazgotu, jakim przesiąknęła Warszawa, wkraczało się tu do strefy urzędniczej ciszy strzeżonej przez wszechobecne czujki monitoringu, automatyczne paralizatory i skanery chipów. Uzbrojona ochrona zgromadzona na dole nie była za bardzo potrzebna i służyła bardziej celom reprezentacyjnym. Każdy bowiem, kto nie miał odpowiednich uprawnień autoryzowanych na chipie, automatycznie zostawał tu uznawany za intruza i unieruchamiany potężną dawką ultradźwięków. Puste, wysokie korytarze i wielkie marmurowe sale tego dnia wydały mi się jeszcze bardziej przygnębiające.
Ogołoceni z pieniędzy, pracy i jedzenia. Nie funkcjonowała telewizja, portale newsowe ani radio. Cisza, która nagle zapadła, obudziła demony miejskich plotek. Od ataku kosmitów po zamach stanu, który mogły potwierdzać wojskowe patrole bezskutecznie starające się zaprowadzić na ulicach przynajmniej pozory porządku. Ludzie pozbawieni jednej z najważniejszych dla człowieka wartości – bezpieczeństwa – sięgnęli po tradycyjny oręż zagubionych i zdeterminowanych i wyszli na ulice.