Najnowsze artykuły
Artykuły
Czytamy w weekend. 26 lipca 2024LubimyCzytać263Artykuły
Powstaje nowa „Lalka”! Co wiemy o ekranizacji powieści Prusa?Konrad Wrzesiński70Artykuły
Powiedz mi, gdzie jedziesz na wakacje, a powiem ci, co czytać: idealne książki na latoAnna Sierant17Artykuły
Zadaj pytanie Marii Strzeleckiej, laureatce Nagrody Literackiej WarszawyLubimyCzytać4
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Dalibor Talajic
![Dalibor Talajic](https://s.lubimyczytac.pl/upload/default-author-140x200.jpg)
9
6,2/10
Pisze książki: komiksy
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,2/10średnia ocena książek autora
128 przeczytało książki autora
33 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Deadpool Kills the Marvel Universe
Dalibor Talajic, Cullen Bunn
5,9 z 38 ocen
56 czytelników 3 opinie
2012
Hit-Monkey #0
Daniel Way, Dalibor Talajic
Cykl: Hit-Monkey (tom 1)
6,0 z 1 ocen
1 czytelnik 0 opinii
2010
Hit-Monkey #1
Daniel Way, Dalibor Talajic
Cykl: Hit-Monkey (tom 2)
6,0 z 1 ocen
1 czytelnik 0 opinii
2010
Hit-Monkey #2
Daniel Way, Dalibor Talajic
Cykl: Hit-Monkey (tom 3)
5,0 z 1 ocen
1 czytelnik 0 opinii
2010
Hit-Monkey #3
Daniel Way, Dalibor Talajic
Cykl: Hit-Monkey (tom 4)
5,0 z 1 ocen
1 czytelnik 0 opinii
2010
Najnowsze opinie o książkach autora
Punisher Max, tom 10 Jason Starr ![Punisher Max, tom 10](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/4961000/4961868/888250-352x500.jpg)
6,9
![Punisher Max, tom 10](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/4961000/4961868/888250-352x500.jpg)
Ta i więcej recenzji na GeekLife.pl
Zapraszam :)
Bogactwo wyboru
W albumie Punisher Max Tom 10 znalazły one-shoty serii Punisher Max: Naked Kill, Get Castle, Butterfly, Happy Ending, Hot Rods of Death, Tiny Ugly World. Ponadto Untold Tales of Punisher Max #1-5, Punisher: Frank Castle Max #75 oraz Punisher Max Annual #1. Autorami scenariuszy są między innymi Nathan Edmondson, Jason Latour, Peter Milligan, Duane Swierczynski. Rysunki sporządzili między innymi Mattego Buffagni, Laurence Campbell, Goran Parlov, Dalibor Talajić.
Historie składające się z pojedynczych zeszytów muszą być zwięzłe i przede wszystkim wychodzić poza utarte ramy. W Punisher Max Tom 10 uwielbiam zeszyt, w którym to typowy zdradzający żonę księgowy o imieniu Joe wybiera się na zmysłowy masaż do tytułowego klubu Happy Ending. Na miejscu wpada w ogień krzyżowy gangusów i pomaga uciec niepozornej dziewczynie, którą ścigają przestępcy, a która miała zapewnić Josephowi chwile uniesień. W tej historii Punisher jest zaledwie tłem, a wszystko co najlepsze rozgrywa się pomiędzy tą dwójką. W Butterfly Punisher pojawia się tylko dwa razy, łącznie w 4 kadrach. I to wystarczy by chłonąć znakomicie napisaną opowieść. Analogicznie Frank robi za tło w Tiny Ugly World. Wydarzenia obserwujemy z perspektywy dziwnego sąsiada mieszkania, w którym Frank rozwalił kilku handlarzy narkotyków.
W Naked Kill z kolei Punisher bez jakiejkolwiek broni z pomocą pomniejszego przestępcy musi dostać się na ósme piętro wieżowca, gdzie kręcone są brutalne filmy porno z udziałem uprowadzonych młodych kobiet. Również zeszyt Punisher: Frank Castle Max #75 zaskakuje oryginalnością. Pięć, krótkich historii napisanych przez różnych scenarzystów i narysowanych przez różnych rysowników hołdującym zupełnie różnym stylom znakomicie uzupełnia stawkę. Od całości odstają jedynie zeszyty Hot Rods of Death, Get Castle. Są one miałkie, proste i wypadają bardzo blado przy mocnej konkurencji.
Untold Tales of Punisher Max
W albumie Punisher Max Tom 10 znalazło się pięć zeszytów wydanych pod tytułem Untold Tales of Punisher Max. Jak możecie się spodziewać każdy z tych zeszytów to również autonomiczna historia od różnych scenarzystów i różnych rysowników. Znalazły się tutaj Jimmy Collision, Where the Devil Don’t Stay, The Ribbon, Manhunt oraz A little about Revenge. Za scenariusze opowiadają Jason Starr, Jason Latour, Megan Abbott, Nathan Edmondson, Skottie Young.
Bohater pierwszego zeszytu Jimmy przez masę złych decyzji schodzi na złą drogę i stopniowo stacza się na samo dno. Czy opamięta się zanim spotka go ręka sprawiedliwości Punishera? W drugim akcie Punisher został pobity i uwięziony przez grupę rednecków. Część trzecia opowiada o gościu zauroczonym piękną kobietą z charakterystyczną wstążką we włosach. Manhunt idzie w inną stronę, ponieważ Punisher rusza śladem uprowadzonych chińskich dziewczynek. Ostatni akt opowiada o chłopcu, który szuka zemsty za zamordowanie ojca.
Zawartość Untold Tales of Punisher Max idealnie uzupełnia album Punisher Max Tom 10. Nie każda z historii porywa i z miejsca fascynuje, ale każda oferuje zupełnie inne podejście do tematu Punishera. I to trzeba docenić, bowiem formuła zapoczątkowana przez Ennisa, a potem świetnie podsumowana przez Aarona nie potrzebuje kontynuacji.
Punisher Max Tom 10 – podsumowanie
Nie jestem fanem one-shotów. Zdecydowanie wolę dłuższe historie, budowane napięcie i wielowątkową fabułę. Jednak w przypadku Punisher Max Tom 10 pomysł z zaserwowaniem wielu różnych opowieści ze świata Punishera okazał się strzałem w dziesiątkę. Wielu scenarzystów i różne ich spojrzenie na postać Franka Castle gwarantuje kilka wyjątkowych momentów. Poziom zeszytów nie zawsze jest równie wysoki, ale ilość tych naprawdę dobrych mocno przeważa szalę!
Deadpool Kills the Marvel Universe Dalibor Talajic ![Deadpool Kills the Marvel Universe](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/192000/192731/182733-352x500.jpg)
5,9
![Deadpool Kills the Marvel Universe](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/192000/192731/182733-352x500.jpg)
Każde komiksowe Uniwersum ma swoje mocne i słabe strony. Nieważne, jaka to jest historia, czy osadzona w Głównej Rzeczywistości, czy rozgrywana na Alternatywnej Ziemi. Istotniejsza staje się sama umieszczona w niej postać: bohater, anty-bohater, a czasami nawet łotr, którego to losy śledzimy. Bo przecież nasz ulubiony heros na jednej odsłonie: równoległej płaszczyźnie wydarzeń, może wyrażać się, zachowywać i mieć właściwości oraz moce o zupełnie innej naturze, niż swoja wersja z innej równoległej Ziemi. Niekiedy również pomiędzy wieloma wersjami są duże, a niekiedy mniejsze dysproporcje odbiegające od głównego ,,rdzenia opisu” budującego postać. Generalnie ważniejsza staje się idea, symbol, wręcz ikona, która wiąże się z wybranym wizerunkiem. Dlatego też, jeśli mówimy o alternatywnej wersji jednej z wielu sylwetek komiksowego Uniwersum, ta ,,alternatywa” jej przypisana wydaje się nie być tak solidna, trwała i istotna jak oryginał, mimo że część idei trwa w bohaterze w różnych jego odsłonach. Postać Deadpoola jest jedną z najbardziej rozchwytywanych, a ze względu na swój nieludzko dziwny charakter – jedną z najpopularniejszych wśród sympatyków historii obrazkowych "Marvela", postaci. Nie da się ukryć, że ta często donkiszoteryjnie nietuzinkowa, mająca świadomość bycia częścią komiksu, persona, jest nie tylko oczkiem w głowie moich zainteresowań, ale zapewne wielu fanów również.
Na twarzy Deadpoola nie zawsze widnieje szaleńczy uśmiech. Mimo pokrzywionej, pokurczonej psychiki, jakby był on pozbawiony nie ,,piątej klepki”, ale raczej ,,wszystkich klepek świata”,Deadpool, jako nasz najemnik z nawijką, która głównie uwydatnia się tak specyficznie, podczas rozgrywania komiksowych narracji z jego udziałem, gdzie próbuje on dostać się do widza, zwracając się bezpośrednio do niego, jakby chciał mu coś wytłumaczyć, przywitać się, lub wybić z głowy scenarzystom kolejny tak dziwny scenariusz, w którym będzie brał udział, jest całkiem sympatyczną, mającą jak każdy przeciętny Kowalski, swoje gorsze i lepsze dni, postacią. Potworna mozaika blizn na pokancerowanej, rozlazłej niczym rozgrzane, rozciągające się plastry sera opadające poza oderwany kawałek świeżo wyjętej z pieca pizzy, twarzy, która jest wynikiem eksperymentu, jakiemu poddano ciało Wade’a Wilsona, aby ot tak uleczyć go z raka, czego reperkusją była niewiarygodnie silna, biologiczna właściwość w postaci nad wyraz mocnego czynnika gojącego, czyniącego go praktycznie ,,nieśmiertelnym”, nie musi oznaczać wycofania się z codziennego życia, schowania się w skąpanym w mroku zaułku, czy ostatecznej zemsty za to jakim go podczas tego eksperymentu stworzono. Wade Wilson, bo tak się nazywa lubiany na całym świecie, przedstawiciel komiksowej macierzy "Marvela", Deadpool, nie jest klasycznym archetypem herosa, jego wzorowym uosobieniem – zestaleniem najbardziej bohaterskich, prawych cech w jedność; po prostu jego czyny nie opiewają w męstwo i przykładne zachowanie, które przejawiałoby się w nieustannym, mimo wszystko, staniu na straży sprawiedliwości i pokoju. Nazwanie Deadpoola anty-bohaterem też nie jest właściwe; seria komiksowa mu poświęcona: "Deadpool Marvel NOW!" przedstawia go, jako potrafiącego współodczuwać, dzielić swe emocje i szanować bliskich, człowieka, a mówiąc inaczej, jego zachowanie i częsta typowo z nim kojarzona, krwawa, urządzana wrogom bijatyka jest po prostu wtedy zrozumiana. Wade’a nie popędza więc morderczy instynkt, szał i poprzestawiane szarych komórek i przepalenie zwojów nerwowych w mózgu, bądź dysfunkcje i choroby psychiczne. To jakim on jest, jakim go przedstawia idea komiksu Marvela udziela się w jego zachowaniu, charakterze i działaniach.
Powyższe wytłuszczenie ważnych cech Deadpoola, służących podkreśleniu prawdziwości charakteru jego wizerunku, jako postaci komiksowej, którą wielu czytelników bez zastanowienia może od razu zaszufladkować, jako heros, czy superbohater, jest ważna w stosunku do tego, co dosadnie i z porażającym wydźwiękiem nakreśla pewna alternatywna historia. A w historii tej nasz odziany w spandexowy, czerwono-czarny trykot, najemnik z nawijką, dopuścił się, można by rzec, rzeczy niebywałej, bardziej godnej jego stereotypowemu wizerunkowi, niż temu kim jest naprawdę. W będącej częścią odosobnionego, innego Świata "Marvela", kolejnej swej ,,przygodzie”, Deadpool mogłoby się wydawać, sięgnie granic bluźnierstwa i zdeprawowania, i w komiksie "Deadpool kills the Marvel Universe. Deadpool killustrated" pokaże fanom "Marvela" i całej społeczności komiksowej, kto ma jaja: Deadpool w tej historii zacznie zabijać herosów i łotrów "Uniwersum Marvela", ot tak, jak leci. Skoro w rzeczywistości narracji obrazkowych tego słynnego wydawcy do czegoś takiego doszło, musi mieć to swoje wytłumaczenie i konsekwencje. Lecz zanim przejdę do meritum analizy niniejszej tak specyficznej pozycji, warto zapytać się – a jest to niezwykle ciekawe: do czego musiał posunąć się Deadpool, aby wykończyć pełne bohaterów i różnych osobistości, "Uniwersum Marvela"? I czy akurat skończyło się to tak, jak sama nazwa wydania sugeruje: bez względu na któryś równoległy świat w "Multiświecie Marvela", Wade unicestwia wszystkich bohaterów i ich wrogów, którzy kiedykolwiek na tej płaszczyźnie istnieli?
"Deadpool kills the Marvel Universe. Deadpool killustrated", to trzeba przyznać, ma proroczą, złowróżbną tytułową okładkę. To na niej twarze głównych bohaterów "Marvela" zapisane są w obłędnym, pełnym bólu i rozpaczy niemym krzyku: cztery postacie od lewej do prawej tworzą portret jednej scalonej ze sobą przerażonej istoty. Gdy już przełamiemy co nieco barierę psychologiczną, którą dosadnie postawiła okładkowa grafika, a trzeba przyznać potrafi to zmrozić czytelnika, wręcz do ostatnich świadomych molekuł jego organizmu, po krótkim słowie wstępnym od twórców komiksu, ów komiks zaczyna swój fabularny dryg. I nie jest to zwykły początek. Pierwsze jego kadry, plansze, a w końcu kartki, z racji tytułu pozycji, przedstawiają dużo gorszą niż grobową sytuację. Mimo że historię poczynań Deadpoola zaczyna uwypuklać prastary byt jakim jest "The Watcher", którego zadaniem, nie jest, ot tak, typowo heroiczne ingerowanie w strukturę Multiversum, lecz zbieranie informacji o licznych osadzonych w nim Wszechświatach i obserwowanie, jak pojawiają się i giną w takowych Rzeczywistościach kolejne Cywilizacje. Jednak długowieczny, będący symbolem wiecznej mądrości i archetypem nieocenionego doświadczenia i obycia, The Watcher, jest czymś wyraźnie zmartwiony. W ekspresyjny, choć specyficzny, lekko przeciągany i szczędzący detali rysunek przedstawiający Obserwatora, zauważamy, jak całą swoją bytnością odczuwa on niewyjaśnione, potężne wahania ,,równowagi sił” panującej do tej pory w ,,bezkresnym” "Multiversum". Być może czytelnik nie dostrzega tego bezpośrednio, ale ów kosmiczny strażnik wiedzy, na pewno doświadczył on, swym umysłem niewytłumaczalnego aktu mordu na słynnej bohaterskiej rodzinie: ,,Fantastycznej Czwórce”, co widać poprzez obszernie wykorzystane plansze komiksu i szerokie, pełne dynamiki i dramatu – a tu przodują zbliżenia i dokładniejsze oddające emocjonalną grę techniki rysunku – kadry. Zbrodnia w wykonaniu Deadpoola miała jednak miejsce w dużo późniejszym punkcie na osi czasu wydarzeń komiksu, gdyż The Watcher przenosi czytelnika wprost do "Asylu Ravenscroft" – placówki, od której wszystko tak naprawdę się zaczęło, gdzie Deadpool wygląda na to został opanowany przez "Psycho Mana", istotę z "Microversum", której skutki działań na ,,najemniku z nawijką” nie będą zbyt dobre dla tego Wszechświata "Marvela", bo, co jak co, Deadpool powoli, niczym Pan Śmierć i Chaos w jednym, z niebywałą wprawą wyeliminuje, jeden po drugim, herosów i łotrów z Wszechświata, w którym się znajduje. I on to zrobi, nie będzie sądu, usprawiedliwienia, a wiele postaci chciało przemówić Wade’owi do rozsądku; będzie tylko egzekucja.
Wyobcowanie, chłód i często niechęć, mimo alternatywnego stosunku niniejszej historii do głównego, ,,normalniejszego” komiksowego "Uniwersum Marvela", były ze mną non-stop, przez całą zabójczą, graficzną opowieść o furii mordu Deadpoola. Nie było łatwo, aby choć na chwilę nie odwrócić wzroku w bok, nie zacisnąć szczęki ze złości i poirytowania na widok poczynań naszego marvelowskiego najemnika. Skąpane w krwi, momentami porzucone i potraktowane, jak truchła lub worki ziemniaków, ciała herosów i ich przeciwników, to ciężki, druzgocący ,,komiksową stabilność psychiczną" czytelnika, obraz. Czy Wade Wilson ginie, czy nie, ciężko to do końca logicznie twierdzić. Kontynuacja jego ,,przygody z zabijaniem”, przenosi się na postacie literackie. W dołączonym do "Deadpool kills the Marvel Universe", wydaniu, Wade postanawia o ociupinkę dłużej porozrabiać i poskakać trochę po osi czasu rzeczywistości, aby w odpowiednich okresach czasu poddać całkowitej eksterminacji ikony światowej literatury. To było zarówno niesamowite, jak i odrażające do ,,omdlenia”, gdy Deadpool pozbawiał życia: Draculę, Jeźdźca bez Głowy, Trzech Muszkieterów, Victora Frankensteina, czy bohaterów "20 000 mil podmorskiej żeglugi" i wielu, wielu innych sylwetek czy charyzmatycznych wizerunków. Na trop Deadpoola, a jest to dobry ruch ze strony twórców komiksu, wpada Sherlock Holmes. I tu kończy się cała, zaczynając od wybijania herosów i łotrów, szaleńcza misja Deadpoola, którego czyny, mimo teatru arcy-bestialstwa, ciężko jest oceniać. Deadpool nie był sobą, Deadpoolem było coś, był nim "Psycho Man". Dlatego też dobrze, że wszystko to, co przedstawiło czytelnikowi niniejsze wydanie zbiorcze, skończyło się tak, jak się skończyło. Owszem, ten Wade Wilson, to ma jaja! Lecz wybijania całego, pełnego herosów i łotrów Uniwersum, nie należy traktować, jako podstawową, kanoniczną historię. To doświadczenie do zapamiętania na jeden raz i jako coś na materiał do filozoficznego dyskursu, oraz dobra pozycja na odskocznie od ,,marvelowskiej codzienności".