Najnowsze artykuły
- ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej i wygraj książkę Julii Biel „Times New Romans”LubimyCzytać2
- ArtykułySpotkaj Terry’ego Hayesa. Autor kultowego „Pielgrzyma” już w maju odwiedzi PolskęLubimyCzytać2
- Artykuły[QUIZ] Te fakty o pisarzach znają tylko literaccy eksperciKonrad Wrzesiński23
- ArtykułyWznowienie, na które warto było czekaćInegrette0
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Greg Kurzawa
1
7,1/10
Pisze książki: fantasy, science fiction, czasopisma
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,1/10średnia ocena książek autora
91 przeczytało książki autora
161 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Clarkesworld Magazine, Issue 77, February 2013
Daniel Abraham, Greg Kurzawa
0,0 z ocen
1 czytelnik 0 opinii
2013
Najnowsze opinie o książkach autora
Kroki w nieznane. Almanach fantastyki 2013 Kir Bułyczow
7,1
1. Michael Swanwick "Martwi" (ocena 5/10)
Ograne schematy fantastyki socjologicznej - posthumanistyczna przyszłość ludzkości, gdzie człowiek we wszystkich aspektach życiowych (praca, seks, estetyka nawet) zastępowany jest przez zombie. Swanwick nie wnosi nic nowego do tej konwencji.
2. Kir Bułyczow "Zeznania Oli N." (ocena 4/10)
Początek jest intrygujący i wciągający, zagadka Ogników budzi zainteresowanie i tworzy zachętę do dalszej lektury w celu uzyskania odpowiedzi na pytania związane z czym, po co i dlaczego te całe Ogniki się pojawiły. Jak to jednak zwykle bywa z tego typu opowieściami "Zeznania Oli N." szybko zamieniają się w niezbyt błyskotliwą, toporną wręcz demagogię środowiskowo-społeczną, a wyjaśnienie zagadki Ogników zakrawa na zwyczajną kpinę.
3. K.J.Parker "Mapy zostawmy innym" (ocena 5/10)
A jednak rozczarowanie mocno reklamowaną i powszechnie zachwalaną minipowieścią Parker/a. Przez pierwszą połowę styl autora/ki stanowi miły powiew świeżości i sprawia, że chce się więcej. Tam jednak gdzie dużo gadania dla samego gadania służyć ma wprowadzeniu w akcję i bohaterów i ten styl się sprawdza, to już w miejscu, gdzie powinno nastąpić rozwinięcie i kulminacja fabuły, ta nieustanna paplanina autora/ki zwyczajnie zawodzi i nie wynagradza niedostatków fabuły takich jak brak puenty, zwrotów akcji, zaś to co ma zaskakiwać jest zaskakująco mdłe i nieciekawe. Osnowa fabularna (taki quasi-piracki klimacik poszukiwania eldorado) jest intrygująca i wiele obiecuje, stąd może moje rozczarowanie ostatecznym efektem.
4. Marc Laidlaw "Lotny" (ocena 1/10)
Nie wiem, co to było, ale było wyjątkowo słabiutkie. Omijać szerokim łukiem.
5. Jonathan Lethem "Szczęśliwy człowiek" (ocena 5/10)
Typowe opowiadanie, w którym puentą ma być odkrycie sensu świata przedstawionego. Niestety łopatologia motywu przewodniego sprawia, że od momentu pojawienia się na scenie tytułowego szczęściarza można się łatwo domyślić, o co biega z tym całym piekłem. Zatem końcówka, zamiast walić między oczy szokującą puentą, zwyczajnie rozczarowuje.
6. Brandon Sanderson "Nowe szaty cesarza" (ocena 6/10)
Kto przeczytał wyśmienitą i rozciągniętą na ponad 2 tysiące stron trylogię "Mistborn" tego "Nowe szaty cesarza" nie powalą na kolana. W "Mistborn" był motyw metali dających bohaterom supermoce, tutaj główna bohaterka zajmuje się kształtowaniem formy rzeczy poprzez swego rodzaju modyfikowanie ich duszy. Nie przekonała mnie ta wizja szczerze mówiąc, doceniam koncept autora, ale ani przez chwilę nie uwierzyłem w taki świat przedstawiony, nawet jeżeli przyjąć, że to tylko fantasy. Lepiej idea formowania materii przez świadomość wypadła Jackowi Dukajowi w "Innych pieśniach".
Dobre czytadło od Sandersona, ale nic ponadto.
7. James Alan Gardner "Bron promieniowa - love story" (ocena 9/10)
Najlepsze opowiadanie tego tomu Kroków. Genialny i oryginalny pomysł wyjściowy, potem jego wyśmienita realizacja, zabrakło tylko jakiegoś równie dobrego zakończenia, które jest co najwyżej poprawne. Alan Gardner autentycznie wciągnął mnie w swoją historię, nieskomplikowaną, banalna wręcz, ale mającą w sobie ten pierwiastek wyjątkowości. Mocna rzecz, polecam gorąco tę nowelę każdemu fanowi dobrej literatury.
8. Julia Zonis "Gołąbek" (ocena 3/10)
Typowy badziewny produkt mizernej fantastyki zza Buga. Ani be, ani me, ani kukuryku, nieczytelny świat przedstawiony, anonimowi i mało interesujący bohaterowie, wątek fabularny rozwodniony i nudny jak flaki z olejem, no i przewidywalne zakończenie. Myśli przewodniej, morału nie stwierdziłem.
9. Grek Kurzawa "Puste przestrzenie" (ocena 6/10)
Mam problem z tym opowiadaniem. Z jednej strony klimatyczny świat przedstawiony i dosyć ciekawa fabuła, z drugiej strony wszystkiego jest tutaj za mało - za krótkie, zbyt szkicowe i sterylne, zakończenia jakby brak, za mało wyrazistości, a atak obcych totalnie nieczytelny. Szkoda, bo potencjał opowiadanie Kurzawy ma przeogromny.
10. Karin Tidbeck "Jagannath" (ocena 7/10)
Drugie najlepsze opowiadanie tomu, dałbym ocenę wyższą, gdyby zakończenie było bardziej wyraźne. Sama historia jednak dosyć oryginalnie przedstawiona i klimatyczna.
11. Orson Scott Card "Założyciel " (ocena 2/10)
Card oczywiście w swoim stylu męczy bułę i manifestuje swoje mormońskie wizje wszechświatów. Mam nadzieję, że cykl Asimova nie jest napisany w takim samym stylu, bo się chyba potnę. 100 strony drętwej gadaniny, pitolenia o ogniach świętego Elma i tęczach na Placu Zbawiciela. Namęczyłem się strasznie od tego filozofowania, fantastyka sprowadzona do taniego moralizatorstwa. Do tego w sposób nachalny i obrzydliwy promowana manipulacja drugim człowiekiem dla osiągnięcia celów "wyższego rzędu". Oczko wyżej jedynie za świat Fundacji.
12. Bradley Denton "Sierżant Chip" (ocena 6/10)
Pomysł dosyć prostacki i trącący literaturą kanapową, ale na szczęście sprawna realizacja i utrzymanie tempa akcji sprawiają, że 50 stron szybko przemija, a sama historia pozostawia przyjemne wrażenia.
13. John Kessel "Wielkie marzenie" (ocena 3/10)
Eee, słabe to to. Jakaś próba złożenia hołdu Raymondowi Chandlerowi, ale wyszło trochę na bakier. Fantastyka sprowadza się tutaj do bliżej niesprecyzowanego oddziaływania tego pisarza na rzeczywistość, kreowanie wydarzeń wedle własnej wyobraźni. Taka insza wersja formowania materii przez wolę. Kobiety giną tutaj hurtowo, a faceci gapią się na siebie i zastanawiają, o co chodziło Kesselowi, że ich w to wszystko wplątał.
Reasumując, bywały już Kroki w Nieznane zdecydowanie lepsze, ot chociażby te z 2010 roku.
Kroki w nieznane. Almanach fantastyki 2013 Kir Bułyczow
7,1
Stare, PRL-owskie "Kroki w nieznane" były gwiazdą błyszczącą wśród kamyków literackiej SF, rzucanych skąpą ręką przez naszych wydawców. Było tak nie tylko ze względu na bogactwo tematów, ale i na potoczystość języka oraz zwięzłość historii. Nowe antologie zaś... No cóż... Są przede wszystkim grubsze. Jednak grubość na ogół nie przekłada się na jakość.
Edycja z 2013 roku, nosząca numerek 9, przedostatnia z wydanych przez Solaris, boryka się z klasycznymi bolączkami obecnych antologii. Jest workiem z grochem i kapustą. Nie ma tu rzeczywiście najlepszych, błyskotliwych czy najbardziej poruszających tekstów. Są tylko opowiadania trochę lepsze, i trochę gorsze. Nic wartego zakochania się i wracania raz po raz w następnych latach. I nie wiem, czy wynika to z nie dość wystarczającego oczytania selekcjonera antologii, czy może z ogólnego zjazdu jakości zagranicznej prozy fantastycznej.
Bardzo przyjemnie wypada "Sierżant Chip" Bradleya Dentona. Oparty na może niezbyt porywającym pomyśle (narracja jest prowadzona z punktu widzenia szkolonego psa wojskowego, potrafiącego telepatycznie porozumiewać się ze swoim ludzkim partnerem),posiada wciągającą, wartką akcję i dobrze przedstawionych bohaterów. W dodatku historia psa i jego oddziału rzeczywiście potrafi pod koniec wzruszyć.
Równie pozytywne wrażenia pozostawia "Broń promieniowa - love story" Jamesa Alana Gardnera, jedna z niewielu tutaj historyjek przypominających dawne opowieści SF - z pistoletem obcych, który przypadkiem spadł na Ziemię i dostał się w ręce nastolatka, zmieniając jego nastawienie do życia i praktycznie formując jego los samą swoją obecnością.
Kolejnym sympatycznym tekstem jest "Mapy zostawmy innym" K. J. Parkera (czyli Toma Holta). Aczkolwiek awanturnicza akcja, okraszona drobinkami bardzo miłego humoru, nie potrafi przykryć faktu, że za całą fantastykę robi tutaj fikcyjna kraina. Są żaglowce, armaty, białe plamy na mapach oraz kupieckie wyprawy - dokładnie tak, jak u nas w XVI czy XVII wieku. Tyle że lądy są inne, podobnie jak nazwy państw. O tyle więc opowiadanie to nie pasuje do zbioru, będąc raczej opowiastką historyczną w bardzo umownym kostiumie fantasy.
Ciekawe są także dwa teksty trochę niedorobione - "Puste przestrzenie" Grega Kurzawy, czyli zawieszona nieco w próżni space opera (jacy obcy? skąd się wzięli? gdzie konkretnie latają holowniki?),oraz "Jagannath" Karin Tidbeck, króciutka postapokaliptyczna historia, w której próżno szukać informacji, co z cywilizacją konkretnie poszło nie tak, ani czym tak naprawdę stali się ludzie. Obie opowieści potrafią jednak zbudować nietuzinkowy klimat i zaproponować bohaterów, którzy intrygują swoim tajemniczym zajęciem.
Zdecydowanie natomiast słabsi są "Martwi" Swanwicka, zbyt szkicowo odmalowujący przyszłość, w której umarli nie odchodzą i żyją sobie - jako zombie - w slumsach, czekając, aż ktoś wpadnie na to, jak ich wykorzystać w globalnej gospodarce. Rozczarowują "Zeznania Oli N." Bułyczowa, startujące jako przygnębiająca historia apokaliptyczna, a finiszujące w postaci żenująco tandetnego moralitetu. Z kolei "Lotny" Marca Laidlawa pozostawia czytelnika zupełnie obojętnym (lekarz zajmuje się chłopakiem posiadającym władzę nad ptakami i lotnymi owadami),a "Szczęśliwy Człowiek" Jonathana Lethema jawnie denerwuje płytką zagrywką pod amerykańską publiczkę (zmarli przeskakują świadomością między swoim ciałem - chyba formalnie martwym - a prywatnym piekłem, w którym raz za razem przeżywają tę samą rzecz). Jeszcze gorzej jest z "Gołąbkiem" Julii Zonis. Koncept opowiadania jest nieczytelny (kto kogo i dlaczego zniewolił?),realia bez sensu (jakaś alternatywna Ziemia?),fabuła nieciekawa (obóz pracy),a finał narzucający się praktycznie od pierwszych stron.
Zupełnie odrębnym przypadkiem jest "Nowa dusza cesarza" Sandersona. Fabularnie jest i ciekawa, i oryginalna, tyle że to najczystsza gatunkowa fantasy, co - przynajmniej w moim mniemaniu - jawnie się żre z ideą "Kroków w nieznane". Bo fantasy jako takie jest gatunkiem dość odpornym na rewolucyjne idee literackie, a frapujące koncepcje socjologiczne czy technologiczne to też raczej nie jej działka. Nie wiem, po co było umieszczać tu ten tekst, nawet jeśli sam w sobie dobry (poza drobnym potknięciem, czyli obecnością zegarka z sekundnikiem w świecie, w którym jeździ się konno i walczy na miecze).
A już kompletnym nieporozumieniem są dwa teksty zamykające antologię. "Wielkie marzenie" Johna Kessela w sposób absolutnie mglisty i nieuchwytny udaje przynależność do fantastyki (Raymond Chandler - tym razem jako poboczny bohater - być może ma zdalny wpływ na poczynania ludzi, którzy w jakiś sposób się z nim zetkną),zaś "Założyciel" Orsona Scotta Carda jest wściekle rozwleczonym (prawie sto stron!),nużącym hołdem dla "Fundacji" Asimova, na dokładkę nieudanie drapowanym na głębokie, wręcz filozoficzne dzieło.
W książce można więc znaleźć trochę ciekawej rozrywki, ale nie ma co liczyć na niezapomnianą lekturę, pochłanianą z wypiekami na twarzy.