Kroki w nieznane. Almanach fantastyki 2013

Średnia ocen

7,1 7,1 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Okładka książki Rakietowe Szlaki tom 3: Antologia klasycznej SF Michael Bishop, Ray Bradbury, Alan Dean Foster, Marek S. Huberath, Raphael A. Lafferty, Ursula K. Le Guin, C. L. Moore, Robert Sheckley, Clifford D. Simak, Dan Simmons, Michael Swanwick, John Varley, Roger Zelazny
Ocena 7,6
Rakietowe Szla... Michael Bishop, Ray...
Okładka książki Kroki w nieznane. Almanach fantastyki 2006 Tony Ballantyne, Edward Bryant, Ted Chiang, John Crowley, Marina Diaczenko, Siergiej Diaczenko, Thomas M. Disch, Oleg Diwow, Greg Egan, Jeffrey Ford, Graham Joyce, Kelly Link, David Marusek, Lucy Sussex, Jeff VanderMeer, Konrad Walewski, Jack Womack
Ocena 6,6
Kroki w niezna... Tony Ballantyne, Ed...
Okładka książki Wyprawa łowcy Daniel Abraham, Gardner Raymond Dozois, George R.R. Martin
Ocena 6,6
Wyprawa łowcy Daniel Abraham, Gar...

Oceny

Średnia ocen
7,1 / 10
53 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
2829
663

Na półkach:

Stare, PRL-owskie "Kroki w nieznane" były gwiazdą błyszczącą wśród kamyków literackiej SF, rzucanych skąpą ręką przez naszych wydawców. Było tak nie tylko ze względu na bogactwo tematów, ale i na potoczystość języka oraz zwięzłość historii. Nowe antologie zaś... No cóż... Są przede wszystkim grubsze. Jednak grubość na ogół nie przekłada się na jakość.

Edycja z 2013 roku, nosząca numerek 9, przedostatnia z wydanych przez Solaris, boryka się z klasycznymi bolączkami obecnych antologii. Jest workiem z grochem i kapustą. Nie ma tu rzeczywiście najlepszych, błyskotliwych czy najbardziej poruszających tekstów. Są tylko opowiadania trochę lepsze, i trochę gorsze. Nic wartego zakochania się i wracania raz po raz w następnych latach. I nie wiem, czy wynika to z nie dość wystarczającego oczytania selekcjonera antologii, czy może z ogólnego zjazdu jakości zagranicznej prozy fantastycznej.

Bardzo przyjemnie wypada "Sierżant Chip" Bradleya Dentona. Oparty na może niezbyt porywającym pomyśle (narracja jest prowadzona z punktu widzenia szkolonego psa wojskowego, potrafiącego telepatycznie porozumiewać się ze swoim ludzkim partnerem),posiada wciągającą, wartką akcję i dobrze przedstawionych bohaterów. W dodatku historia psa i jego oddziału rzeczywiście potrafi pod koniec wzruszyć.

Równie pozytywne wrażenia pozostawia "Broń promieniowa - love story" Jamesa Alana Gardnera, jedna z niewielu tutaj historyjek przypominających dawne opowieści SF - z pistoletem obcych, który przypadkiem spadł na Ziemię i dostał się w ręce nastolatka, zmieniając jego nastawienie do życia i praktycznie formując jego los samą swoją obecnością.

Kolejnym sympatycznym tekstem jest "Mapy zostawmy innym" K. J. Parkera (czyli Toma Holta). Aczkolwiek awanturnicza akcja, okraszona drobinkami bardzo miłego humoru, nie potrafi przykryć faktu, że za całą fantastykę robi tutaj fikcyjna kraina. Są żaglowce, armaty, białe plamy na mapach oraz kupieckie wyprawy - dokładnie tak, jak u nas w XVI czy XVII wieku. Tyle że lądy są inne, podobnie jak nazwy państw. O tyle więc opowiadanie to nie pasuje do zbioru, będąc raczej opowiastką historyczną w bardzo umownym kostiumie fantasy.

Ciekawe są także dwa teksty trochę niedorobione - "Puste przestrzenie" Grega Kurzawy, czyli zawieszona nieco w próżni space opera (jacy obcy? skąd się wzięli? gdzie konkretnie latają holowniki?),oraz "Jagannath" Karin Tidbeck, króciutka postapokaliptyczna historia, w której próżno szukać informacji, co z cywilizacją konkretnie poszło nie tak, ani czym tak naprawdę stali się ludzie. Obie opowieści potrafią jednak zbudować nietuzinkowy klimat i zaproponować bohaterów, którzy intrygują swoim tajemniczym zajęciem.

Zdecydowanie natomiast słabsi są "Martwi" Swanwicka, zbyt szkicowo odmalowujący przyszłość, w której umarli nie odchodzą i żyją sobie - jako zombie - w slumsach, czekając, aż ktoś wpadnie na to, jak ich wykorzystać w globalnej gospodarce. Rozczarowują "Zeznania Oli N." Bułyczowa, startujące jako przygnębiająca historia apokaliptyczna, a finiszujące w postaci żenująco tandetnego moralitetu. Z kolei "Lotny" Marca Laidlawa pozostawia czytelnika zupełnie obojętnym (lekarz zajmuje się chłopakiem posiadającym władzę nad ptakami i lotnymi owadami),a "Szczęśliwy Człowiek" Jonathana Lethema jawnie denerwuje płytką zagrywką pod amerykańską publiczkę (zmarli przeskakują świadomością między swoim ciałem - chyba formalnie martwym - a prywatnym piekłem, w którym raz za razem przeżywają tę samą rzecz). Jeszcze gorzej jest z "Gołąbkiem" Julii Zonis. Koncept opowiadania jest nieczytelny (kto kogo i dlaczego zniewolił?),realia bez sensu (jakaś alternatywna Ziemia?),fabuła nieciekawa (obóz pracy),a finał narzucający się praktycznie od pierwszych stron.

Zupełnie odrębnym przypadkiem jest "Nowa dusza cesarza" Sandersona. Fabularnie jest i ciekawa, i oryginalna, tyle że to najczystsza gatunkowa fantasy, co - przynajmniej w moim mniemaniu - jawnie się żre z ideą "Kroków w nieznane". Bo fantasy jako takie jest gatunkiem dość odpornym na rewolucyjne idee literackie, a frapujące koncepcje socjologiczne czy technologiczne to też raczej nie jej działka. Nie wiem, po co było umieszczać tu ten tekst, nawet jeśli sam w sobie dobry (poza drobnym potknięciem, czyli obecnością zegarka z sekundnikiem w świecie, w którym jeździ się konno i walczy na miecze).

A już kompletnym nieporozumieniem są dwa teksty zamykające antologię. "Wielkie marzenie" Johna Kessela w sposób absolutnie mglisty i nieuchwytny udaje przynależność do fantastyki (Raymond Chandler - tym razem jako poboczny bohater - być może ma zdalny wpływ na poczynania ludzi, którzy w jakiś sposób się z nim zetkną),zaś "Założyciel" Orsona Scotta Carda jest wściekle rozwleczonym (prawie sto stron!),nużącym hołdem dla "Fundacji" Asimova, na dokładkę nieudanie drapowanym na głębokie, wręcz filozoficzne dzieło.

W książce można więc znaleźć trochę ciekawej rozrywki, ale nie ma co liczyć na niezapomnianą lekturę, pochłanianą z wypiekami na twarzy.

Stare, PRL-owskie "Kroki w nieznane" były gwiazdą błyszczącą wśród kamyków literackiej SF, rzucanych skąpą ręką przez naszych wydawców. Było tak nie tylko ze względu na bogactwo tematów, ale i na potoczystość języka oraz zwięzłość historii. Nowe antologie zaś... No cóż... Są przede wszystkim grubsze. Jednak grubość na ogół nie przekłada się na jakość.

Edycja z 2013 roku,...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
257
1

Na półkach:

9 gwiazdek dla opowiadania "Nowa dusza cesarza". pozostała część zbioru na 6 gwiazdek.

9 gwiazdek dla opowiadania "Nowa dusza cesarza". pozostała część zbioru na 6 gwiazdek.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
6661
98

Na półkach: ,

Najgorsza antologia, jaką czytałem. Poza tekstami Sandersona i Holta (Parkera),wszystko inne jest niestrawne. Taka ocena wyłącznie za "Mapy..." Holta.

Najgorsza antologia, jaką czytałem. Poza tekstami Sandersona i Holta (Parkera),wszystko inne jest niestrawne. Taka ocena wyłącznie za "Mapy..." Holta.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
170
156

Na półkach:

Święto fantastyki

Zaplątałem się w antologie Solarisu, ale cóż zrobić, lubię dobre opowiadania, a takie przede wszystkim dostajemy w ich antologiach. Ostatnio omawiałem „Złoty wiek SF”, „Klasykę rosyjskiej SF”, teraz z racji prawa trzech, omówię Wam najnowszy zbiór pod redakcją Mirka Obarskiego – „Kroki w nieznane 2013”. To już dziewiąty tom po reaktywacji (wcześniej, w latach ’70 było sześć „Jęczmykowych”). Oficjalny tytuł to „Kroki w nieznane – Almanach fantastyki” (znowu dygresja, ja jakoś nie umiem inaczej: ‘Jęczmykowe’ miały podtytuł „Almanach fantastyczno-naukowy” - tu dokładnie widać zmianę pojęć opisujących fantastykę).

Parę lat temu, jak rozmawiałem sobie z KK w Nidzicy o antologiach, których swego czasu Powergraph trochę wydał i powiedziałem, że już teraz (to czerwiec był, bo Festiwal Fantastyki w Nidzicy w czerwcu jest organizowany) czekam na nowe „Kroki w nieznane”, bo to świetne podsumowanie roku, że cały rok czekam na tę antologię, bo jest to dla mnie takie swoiste święto fantastyki. Kasia wtedy odpowiedziała: „A powiedziałeś to Mirkowi? Na pewno się ucieszy.” I ucieszył się, przy okazji porozmawialiśmy o najnowszej antologii, którą wtedy układał. Natomiast ja po powrocie do domu czekałem aż ukaże się nowy zbiór (nie żebym nic innego nie robił, czasami poszedłem do pracy, czasami coś zjadłem, nawet czasami coś innego poczytałem). Ukazał się, jak zwykle w grudniu i zaraz kupiłem (pomimo mojego księgowego nastawienia do kupowania książek - „poczekaj Alek, trochę czasu cię nie zbawi, a za chwilę będziesz miał jakąś promocję”). Przy tej książce nie można czekać na promocję, przecież to święto fantastyki.

Tak było do tego roku, bo niestety zbiór z poprzedniego roku zachwiał moją nieskazitelną wiarą w „Kroki w nieznane”. Zbiór może nie był słaby, ale był przeciętny, taki sobie. Tak więc w tym roku zastanawiałem się, czy była to tylko jednorazowa wpadka, czy, niestety, jest to już niedobra tendencja i w przyszłości nie będzie już na co czekać.

Po tym przydługim wstępie zrozumieliście już pewnie, że na końcu uraczę Was odpowiedzią na to pytanie. Może domyślicie się jej sami wcześniej. Nie wiem, zobaczycie. Mirek po zeszłorocznym dołku napisał, że rok był słaby, że zmieni trochę system wybierania opowiadań: że nie będzie kładł takiego nacisku na nowości z danego roku, ale będzie sięgał głębiej (to znaczy do tyłu, co dziwne, bo jako fantasta powinien mieć taką maszynkę, żeby polecieć w przyszłość, urwać kilka dobrych opowiadań i nam je przedstawić, nie wiem jakby było z prawami autorskimi nie napisanych jeszcze opowiadań, ale znając Wojtka, to też by pewnie załatwił) i szerzej (to znaczy nie tylko po literaturę anglojęzyczną i rosyjską). Przechodząc już powoli do almanachu*, nie antologii** pamiętajcie! Nie śmieję się. Uważam, że akurat „Kroki w nieznane” zasługują na trochę splendoru. Po sprawdzeniu spisu treści wiedziałem już, że Mirek zmienił system wyboru opowiadań. Mamy opowiadania z różnych lat - najwcześniejsze z lat ’80 (Bułyczow ‘88, Kessel ‘84),najmłodsze z tego i ubiegłego roku (Parker’2012, Sanderson’2012, a Kurzawa’2013). Z reguły są to opowiadania z pierwszej dekady trzeciego tysiąclecia (ale to brzmi, nie?). Mamy też opowiadanie szwedzkiej pisarki Karin Tidbeck (czyli tutaj też plus, mały, bo tylko jedno, ale zawsze coś, zawsze to dobry początek).

Trzynaście opowiadań, pięćset osiemdziesiąt osiem stron, twarda oprawa, okładka jak okładka, w „Krokach” bywały już lepsze, ale i tak lepsza od pierwotnej wersji. Tyle tytułem wstępu. Przejdźmy zatem do almanachu. Przedstawię wszystkie opowiadania, nad niektórymi zatrzymam się dłużej, niektórym poświęcę tylko jedno zdanie.

Zaczynamy od znanego u nas z wydanego ostatnio omnibusa w jakże ulubionej przez nas serii Uczta Wyobraźni („Córka Żelaznego Smoka. Smoki Babel”) – Michaela Swanwicka i jego opowiadania „Martwi”. To opowieść o zombie - bardzo nielubiany przeze mnie temat. Jednak muszę przyznać, że opowiadanie bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło. Nad wyraz nietypowe podejście do tematu zombie, rzekłbym ekonomiczne. Zdziwieni? To właśnie o tym jak można gospodarczo wykorzystać zombie. Ładnie rozegrany tekst.

ciąg dalszy na stronie:
http://szortal.com/node/4148

Święto fantastyki

Zaplątałem się w antologie Solarisu, ale cóż zrobić, lubię dobre opowiadania, a takie przede wszystkim dostajemy w ich antologiach. Ostatnio omawiałem „Złoty wiek SF”, „Klasykę rosyjskiej SF”, teraz z racji prawa trzech, omówię Wam najnowszy zbiór pod redakcją Mirka Obarskiego – „Kroki w nieznane 2013”. To już dziewiąty tom po reaktywacji (wcześniej, w...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
1351
1002

Na półkach:

1. Michael Swanwick "Martwi" (ocena 5/10)
Ograne schematy fantastyki socjologicznej - posthumanistyczna przyszłość ludzkości, gdzie człowiek we wszystkich aspektach życiowych (praca, seks, estetyka nawet) zastępowany jest przez zombie. Swanwick nie wnosi nic nowego do tej konwencji.
2. Kir Bułyczow "Zeznania Oli N." (ocena 4/10)
Początek jest intrygujący i wciągający, zagadka Ogników budzi zainteresowanie i tworzy zachętę do dalszej lektury w celu uzyskania odpowiedzi na pytania związane z czym, po co i dlaczego te całe Ogniki się pojawiły. Jak to jednak zwykle bywa z tego typu opowieściami "Zeznania Oli N." szybko zamieniają się w niezbyt błyskotliwą, toporną wręcz demagogię środowiskowo-społeczną, a wyjaśnienie zagadki Ogników zakrawa na zwyczajną kpinę.
3. K.J.Parker "Mapy zostawmy innym" (ocena 5/10)
A jednak rozczarowanie mocno reklamowaną i powszechnie zachwalaną minipowieścią Parker/a. Przez pierwszą połowę styl autora/ki stanowi miły powiew świeżości i sprawia, że chce się więcej. Tam jednak gdzie dużo gadania dla samego gadania służyć ma wprowadzeniu w akcję i bohaterów i ten styl się sprawdza, to już w miejscu, gdzie powinno nastąpić rozwinięcie i kulminacja fabuły, ta nieustanna paplanina autora/ki zwyczajnie zawodzi i nie wynagradza niedostatków fabuły takich jak brak puenty, zwrotów akcji, zaś to co ma zaskakiwać jest zaskakująco mdłe i nieciekawe. Osnowa fabularna (taki quasi-piracki klimacik poszukiwania eldorado) jest intrygująca i wiele obiecuje, stąd może moje rozczarowanie ostatecznym efektem.
4. Marc Laidlaw "Lotny" (ocena 1/10)
Nie wiem, co to było, ale było wyjątkowo słabiutkie. Omijać szerokim łukiem.
5. Jonathan Lethem "Szczęśliwy człowiek" (ocena 5/10)
Typowe opowiadanie, w którym puentą ma być odkrycie sensu świata przedstawionego. Niestety łopatologia motywu przewodniego sprawia, że od momentu pojawienia się na scenie tytułowego szczęściarza można się łatwo domyślić, o co biega z tym całym piekłem. Zatem końcówka, zamiast walić między oczy szokującą puentą, zwyczajnie rozczarowuje.
6. Brandon Sanderson "Nowe szaty cesarza" (ocena 6/10)
Kto przeczytał wyśmienitą i rozciągniętą na ponad 2 tysiące stron trylogię "Mistborn" tego "Nowe szaty cesarza" nie powalą na kolana. W "Mistborn" był motyw metali dających bohaterom supermoce, tutaj główna bohaterka zajmuje się kształtowaniem formy rzeczy poprzez swego rodzaju modyfikowanie ich duszy. Nie przekonała mnie ta wizja szczerze mówiąc, doceniam koncept autora, ale ani przez chwilę nie uwierzyłem w taki świat przedstawiony, nawet jeżeli przyjąć, że to tylko fantasy. Lepiej idea formowania materii przez świadomość wypadła Jackowi Dukajowi w "Innych pieśniach".
Dobre czytadło od Sandersona, ale nic ponadto.
7. James Alan Gardner "Bron promieniowa - love story" (ocena 9/10)
Najlepsze opowiadanie tego tomu Kroków. Genialny i oryginalny pomysł wyjściowy, potem jego wyśmienita realizacja, zabrakło tylko jakiegoś równie dobrego zakończenia, które jest co najwyżej poprawne. Alan Gardner autentycznie wciągnął mnie w swoją historię, nieskomplikowaną, banalna wręcz, ale mającą w sobie ten pierwiastek wyjątkowości. Mocna rzecz, polecam gorąco tę nowelę każdemu fanowi dobrej literatury.
8. Julia Zonis "Gołąbek" (ocena 3/10)
Typowy badziewny produkt mizernej fantastyki zza Buga. Ani be, ani me, ani kukuryku, nieczytelny świat przedstawiony, anonimowi i mało interesujący bohaterowie, wątek fabularny rozwodniony i nudny jak flaki z olejem, no i przewidywalne zakończenie. Myśli przewodniej, morału nie stwierdziłem.
9. Grek Kurzawa "Puste przestrzenie" (ocena 6/10)
Mam problem z tym opowiadaniem. Z jednej strony klimatyczny świat przedstawiony i dosyć ciekawa fabuła, z drugiej strony wszystkiego jest tutaj za mało - za krótkie, zbyt szkicowe i sterylne, zakończenia jakby brak, za mało wyrazistości, a atak obcych totalnie nieczytelny. Szkoda, bo potencjał opowiadanie Kurzawy ma przeogromny.
10. Karin Tidbeck "Jagannath" (ocena 7/10)
Drugie najlepsze opowiadanie tomu, dałbym ocenę wyższą, gdyby zakończenie było bardziej wyraźne. Sama historia jednak dosyć oryginalnie przedstawiona i klimatyczna.
11. Orson Scott Card "Założyciel " (ocena 2/10)
Card oczywiście w swoim stylu męczy bułę i manifestuje swoje mormońskie wizje wszechświatów. Mam nadzieję, że cykl Asimova nie jest napisany w takim samym stylu, bo się chyba potnę. 100 strony drętwej gadaniny, pitolenia o ogniach świętego Elma i tęczach na Placu Zbawiciela. Namęczyłem się strasznie od tego filozofowania, fantastyka sprowadzona do taniego moralizatorstwa. Do tego w sposób nachalny i obrzydliwy promowana manipulacja drugim człowiekiem dla osiągnięcia celów "wyższego rzędu". Oczko wyżej jedynie za świat Fundacji.
12. Bradley Denton "Sierżant Chip" (ocena 6/10)
Pomysł dosyć prostacki i trącący literaturą kanapową, ale na szczęście sprawna realizacja i utrzymanie tempa akcji sprawiają, że 50 stron szybko przemija, a sama historia pozostawia przyjemne wrażenia.
13. John Kessel "Wielkie marzenie" (ocena 3/10)
Eee, słabe to to. Jakaś próba złożenia hołdu Raymondowi Chandlerowi, ale wyszło trochę na bakier. Fantastyka sprowadza się tutaj do bliżej niesprecyzowanego oddziaływania tego pisarza na rzeczywistość, kreowanie wydarzeń wedle własnej wyobraźni. Taka insza wersja formowania materii przez wolę. Kobiety giną tutaj hurtowo, a faceci gapią się na siebie i zastanawiają, o co chodziło Kesselowi, że ich w to wszystko wplątał.
Reasumując, bywały już Kroki w Nieznane zdecydowanie lepsze, ot chociażby te z 2010 roku.

1. Michael Swanwick "Martwi" (ocena 5/10)
Ograne schematy fantastyki socjologicznej - posthumanistyczna przyszłość ludzkości, gdzie człowiek we wszystkich aspektach życiowych (praca, seks, estetyka nawet) zastępowany jest przez zombie. Swanwick nie wnosi nic nowego do tej konwencji.
2. Kir Bułyczow "Zeznania Oli N." (ocena 4/10)
Początek jest intrygujący i wciągający,...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
721
320

Na półkach: , ,

Gdzies w glebokich latach siedemdziesiatych swietem, przed swietami Bozego Narodzenia, byly kolejne premiery Krokow w Nieznane. Wydawnictwo byloby znakimitym prezentem pod choinke, gdyby mozna bylo tak dlugo czekac. Bylo inaczej, trzeba bylo czytac natychmiast. Otworzyc zgrzebnie wydany tom i zaglebc sie w najlepsze co swiatowe i krajowe SF mialo do zaoferowania.
Niezastapiona Wikipedia podaje, ze pierwsza seria byla wydawana w latch 1970 do 1976 co sie mniej wiecej zgadza z moimi wspomnieniami oraz ze “po wydaniu sześciu tomów cykl został zamknięty z przyczyn politycznych” do wydaje sie dosc oczywiste zwazywszy na praktyke tamtych lat i bardzo nie ortodyksyjny wybor tekstow.
Jak zwykle w takich antologiach, czesc opowiadac trafia w gusta konkretnego czytelnika, inne nie. Tak i bylo w moim przypadku. Czesc zgromadzonego materialu oceniam bardzo krytycznie. Dla mnie zdecydowanie bajlepsze to „Mapy zostawmy innym” – Michaela Swanwick, „Nowa dusza cesarza” Brandona Sandersona i fenomenalne „Zalozyciel” – Orsona Scotta Card’a.

Musze wlaczyc Kroki w Nieznane w moj roczny cykl czytelniczy. Czekam na edycje 2014.

Gdzies w glebokich latach siedemdziesiatych swietem, przed swietami Bozego Narodzenia, byly kolejne premiery Krokow w Nieznane. Wydawnictwo byloby znakimitym prezentem pod choinke, gdyby mozna bylo tak dlugo czekac. Bylo inaczej, trzeba bylo czytac natychmiast. Otworzyc zgrzebnie wydany tom i zaglebc sie w najlepsze co swiatowe i krajowe SF mialo do...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
1085
60

Na półkach:

„Jest taki dzień, bardzo ciepły, choć grudniowy…”. Co prawda Seweryn Krajewski śpiewał o Wigilii Bożego Narodzenia, jednym z najbardziej pozytywnie kojarzonych dni w naszym kręgu kulturowym, jednak nie mogę się oprzeć wrażeniu, że od wielu lat taką „gwiazdką” dla polskich miłośników fantastyki jest przypadająca zwykle w grudniu premiera kolejnego tomu Kroków w nieznane. Od wznowienia serii dziewięć lat temu doroczne Almanachy fantastyki przyzwyczaiły do wysokiego poziomu prezentowanych w nich tekstów, znajdując się nieodmiennie wśród premier książkowych najbardziej oczekiwanych przez fantastów. Nie inaczej jest w roku 2013. Redagujący zbiór Mirek Obarski przyznał co prawda we wstępie, iż w ostatnim okresie stworzenie wyboru ciekawego, zróżnicowanego i reprezentatywnego dla światowej fantastyki jest coraz trudniejsze, stąd też wyraźne poszukiwanie nowych kierunków, sięganie po teksty trochę starsze lub równie ważne zwrócenie uwagi na teksty publikowane w zagranicznych magazynach sieciowych.

Kroki… Anno 2013 otwierają dwa opowiadania być może nieco starsze, wyraźnie jednak wpisujące się w trendy charakterystyczne dla współczesnej fantastyki, jak zombie, czy apokalipsa. Michael Swanwick w Martwych prezentuje sugestywną, mocną wizję przyszłości, w której w wokół ożywionych ciał tworzy się swoisty biznes. Na tym tle, jak to u Swanwicka, zaprezentowani są żywi, mocni bohaterowie, co skutkuje dobrym, emocjonalnym tekstem. Podobne emocje widoczne są w przypadku jeszcze starszego, bo przeszło dwudziestopięcioletniego tekstu pióra Kira Bułyczowa. Zeznania Oli N. pełne są niepokoju, wręcz strachu przez nieznanym. Klasyczny motyw powolnej apokalipsy, ubrany w nieco już trącącą myszką późno radziecką scenografię, jest może sam w sobie ciekawy, jednak na tle całego zbioru wyróżnia się raczej in minus, będąc kanwą dla tekstu co najwyżej przeciętnego.

W następnej kolejności dostajemy za to najlepszy tekst tegorocznego Almanachu – doskonałe Mapy zostawmy innym pióra K.J. Parker(a?). Ta dość obszerna nowela fantasy, osadzona w tym samym świecie co np. Składany nóż i Młot, bierze za temat motyw odkryć geograficznych i kolonizacji świata. W połączeniu z ciekawie skonstruowaną intrygą, odpowiednią ilością zwrotów akcji, a także umiejętnie prowadzoną narracja skutkuje jednym z najlepszych premierowych tekstów opublikowanych w Polsce w tym roku, świetnym przykładem wciągającej, rozrywkowej fantasy.

Zupełnie inne oblicze fantastyki prezentuje w Lotnym Marc Laidlaw. Znacznie bardziej nastrojowy, wręcz kameralny tekst o bezwzględnej eksploatacji niezwykłego chłopca znów pokazuje bardziej emocjonalne i literackie oblicze konwencji. Podobnie zresztą Szczęśliwy człowiek Jonathana Lethema – oba te teksty flirtują z literackim głównym nurtem, fantastykę traktując raczej jako instrumentarium pozwalające na eksplorację obranego tematu niż jako konstrukcyjną bazę tekstu. Wizja spersonalizowanego piekła i mniej lub bardziej regularnych cykli powrotów duszy do ciała robi bardzo dobre wrażenie, co w połączeniu z mocnym, choć nieco przewidywalnym zakończeniem, owocuje kolejnym zasługującym na wyróżnienie tekstem.

Na słowa uznania zasługuje także Sierżant Chip Bradleya Dentona. Dość proste w swoim zamyśle opowiadanie zwraca uwagę przede wszystkim interesującym zabiegiem prowadzenia narracji z perspektywy technologicznie zmodyfikowanego psa jednostki K-9. Ta zabawa perspektywą nie tylko pozwala zaintrygować czytelnika mało oczywistym sposobem postrzegania rzeczywistości, ale także wprowadza do poważnego w zasadzie tekstu, nieco dystansu i humoru. Podobny schemat widoczny jest także w kolejnym opowiadaniu. Broń promieniowa – love story Jamesa Alana Gardnera to tekst, który pod płaszczykiem lekkiej historii miłosnej podejmuje temat wolnego wyboru i możliwości kształtowania własnego losu. Efekt można uznać za co najmniej przyjemny.

W Krokach w nieznane 2013 znalazło się miejsce dla dwóch tekstów spod znaku fantasy. Drugim z nich jest nowela pt. Nowa dusza cesarza autorstwa Brandona Sandersona. Tekst (wg samego autora) osadzony w świecie znanym z Elantris od pierwszych stron intryguje nakreśleniem intrygi i konsekwentnym budowaniem napięcia. Znakomity jest przede wszystkim sam pomysł na magię, opartą na duszach osób czy przedmiotów, a także ich ewentualnym fałszowaniu. W quasi-chińskiej scenografii, w cieniu rozgrywki o władzę toczy się znakomita opowieść o poszukiwaniu esencji jednostkowej tożsamości. Nagrodzona Hugo nowela jest kolejnym znakomitym przykładem na to, iż na gruncie fantasy nie wszystko zostało jeszcze powiedziane, a autorzy spod znaku chyba najbardziej komercyjnie nastawionej konwencji w ramach współczesnej fantastyki także są w stanie zaproponować teksty niebanalne.

Kolejnym z tekstów składających się na tegoroczny wybór Mirka Obarskiego jest Gołąbek Julii Zonis. Prawdę mówiąc, nie potrafię zrozumieć fenomenu rosyjskiej pisarki. Jest to drugi jej tekst opublikowany w zbiorach z tej serii; drugi, który w zasadzie niczym nie zachwyca. Jasne, lekka, przesycona rosyjskim klimatem historyjka może się podobać miłośnikom fantastyki zza naszej wschodniej granicy, jednak trudno mi odbierać to opowiadanie jako coś więcej niż ukłon w stronę tej części literackiej publiczności.

Trochę ciekawiej prezentuje się kolejne opowiadanie, a mianowicie Puste przestrzenie autorstwa Grega Kurzawy. Ciężka, wręcz depresyjna historia będąca klasycznym w swej wymowie science fiction, podejmującym temat ułomności człowieka skonfrontowanego z potęga kosmosu. I choć to krótkie opowiadanie w zasadzie nie wyróżnia się niczym specjalnym poza faktem bycia przedstawicielem klasycznej fantastyki „kosmicznej”, robi całkiem niezłe wrażenie i nie pozwala zapomnieć o korzeniach gatunku.

Znacznie mniej oczywisty jest Jagannath Karin Tideback. Na uwagę zasługuje to opowiadanie choćby ze względu na dość egzotyczne (jak na nasz rynek wydawniczy) pochodzenia autorki. „I cóż, że ze Szwecji?” chciałoby się zapytać. Ano nic, co nie zmienia jednak faktu, iż organiczne obrazy i specyficzny klimat, jaki udało się Tideback stworzyć, potrafią zapaść w pamięć na długi czas. A to na tle większości publikowanych u nas opowiadań rzadka cecha.

W zupełnie inną stronę poszedł w swoim tekście John Kessel. Wielkie marzenie jest swoistym hołdem oddanym postaci Raymonda Chandlera. Choć autor bardzo głęboko sięga do biografii ojca czarnego kryminału i gra z mało znanymi faktami jego dotyczącymi, rezultat jest co najwyżej dobry. Tekst intryguje raczej pomysłem niż wykonaniem i zainteresuje przede wszystkim tych, którzy mają jako taką wiedzę na temat życia i twórczości „ojca” Philipa Marlowe’a.

Na podobną bolączkę cierpi zresztą zamykająca najnowsze Kroki w nieznane nowela Założyciel Orsona Scotta Carda. Stanowi ona bowiem spin-off (żeby nie napisać fan-fic) cyklu Fundacja Isaaca Asimova. Zamieszczenie tego tekstu w tegorocznym Almanachu stanowi w moich oczach wyraźny ukłon względem miłośników twórczości Asimova, swoistą próbę przypomnienia jego monumentalnego dzieła kolejnemu pokoleniu miłośników science fiction i wykorzystanie okazji do opublikowania po polsku tekstu, który w innych okolicznościach miałby niewielkie szanse na ukazanie się w Polsce drukiem. Swoje robi także nazwisko bardzo popularnego u nas Carda. Niestety, Założyciel jest tekstem bardzo hermetycznym, raczej kiepsko się broniącym bez kontekstu Fundacji. Ci, których intryguje nieco światła rzuconego na kulisy powstania Drugiej Fundacji będą pewnie zadowoleni, jednak w ogólnym rozrachunku trudno postrzegać tę nowelę jako hołd złożony Asimovowi przez Carda. To, co chyba najbardziej godne uwagi, to umiejętne połączenie stylu jednego z ojców science fiction z charakterystyczną manierą pisarską autora Gry Endera, widoczną szczególnie w charakterystycznym eksploatowaniu wątków damsko-męskich. Tekst zamykający wybór Mirka Obarskiego traktuję raczej jako intrygującą literacką ciekawostkę niż utwór mający stanowić wartość samą w sobie.

Podsumowując, muszę stwierdzić, że Kroki w nieznane 2013 są zbiorem udanym przede wszystkim za sprawą tekstów w konwencji fantasy. Nowele Parker(a?) i Sandersona zdecydowanie wybijają się na tle pozostałych tekstów, jednak biorąc pod uwagę fakt, iż stanowią przeszło jedną trzecią objętości antologii jest to aż nadto, by uznać tegoroczną odsłonę za godną polecenia. Tym bardziej, że jej lektura stanowi okazję do zapoznania się z tekstami pisarzy niepublikowanych w Polsce zbyt często. To także niewątpliwy plus tej książki – sięganie do nowych źródeł, przypominanie tekstów starszych, choć wpisujących się w trendy panujące we współczesnej fantastyce. Pozostaje tylko mieć nadzieję, iż pracując nad antologią przyszłoroczną Mirek Obarski znów będzie mieć problem z wyborem tekstów, jednak tym razem będzie on wynikał z bogactwa, jakim obdarzy nas światowa fantastyka w najbliższych miesiącach.

Recenzja pierwotnie opublikowana na portalu Fantasta.pl i blogu www.rybieudka.blogspot.com

„Jest taki dzień, bardzo ciepły, choć grudniowy…”. Co prawda Seweryn Krajewski śpiewał o Wigilii Bożego Narodzenia, jednym z najbardziej pozytywnie kojarzonych dni w naszym kręgu kulturowym, jednak nie mogę się oprzeć wrażeniu, że od wielu lat taką „gwiazdką” dla polskich miłośników fantastyki jest przypadająca zwykle w grudniu premiera kolejnego tomu Kroków w nieznane. Od...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    158
  • Przeczytane
    70
  • Posiadam
    37
  • Fantastyka
    5
  • Science Fiction
    4
  • 2014
    3
  • Opowiadania
    2
  • Chcę w prezencie
    2
  • SF
    2
  • Fantasy
    2

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Kroki w nieznane. Almanach fantastyki 2013


Podobne książki

Przeczytaj także