Najnowsze artykuły
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel9
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
- ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant8
- ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Nina Stanisławska
1
6,2/10
Pisze książki: literatura piękna
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,2/10średnia ocena książek autora
62 przeczytało książki autora
49 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Dom kryty gontem Nina Stanisławska
6,2
Nina Stanisławska dopuszcza do głosu wszystkich pierwszoplanowych bohaterów. Dzięki temu czytelnik ma możliwość poznać ich emocje oraz śledzić zdarzenia z perspektywy każdej postaci, przy czym każda kolejna narracja zdradza szczegóły poprzedzające opisywane już zdarzenia z przeszłości. Rewelacyjny pomysł, można odnieść wrażenie, że z jednej strony fabuła ciągle prze do przodu, z drugiej zaś powraca do coraz odleglejszych momentów z przeszłości. Autorka podejmuje kilka bardzo ważnych i trudnych tematów. Na przykładzie Olgi pisarka pokazuje, jak oddziałuje trauma przeżyta w dzieciństwa, jak wpływa na postrzeganie świata, stawianie barier, rozwijanie lęków i uprzedzeń osoby już dorosłej. Nie brakuje tu także wątku miłosnego, który jest jednak najmniej potrzebny – trąci banałem, brakiem pomysłu. Wszystkie niemal tematy, które podejmuje pisarka są istotne i wymagają wniknięcia w ich głębię. Nina Stanisławska wzięła na warsztat zbyt dużo i w konsekwencji nie poświęciła więcej miejsca żadnemu z opisywanych zjawisk.
Najsłabszą stroną „Domu…” są dialogi. Bohaterowie nie dość, że wypowiadają się w sposób sztuczny, to jeszcze mówią jak istoty niezbyt dojrzałe, przez to każda z tych kreacji, wbrew temu co pisze autorka, wydaje się osobą o kilkanaście lat młodszą.
Najmocniejszą zaś stroną powieści jest sam pomysł. Historia z wielkim potencjałem, prosząca się wręcz o stworzenie z niej kilkutomowej sagi opowiadającej o ludziach i ich problemach, a przede wszystkich uczuciach. Bo braku wielkich emocji autorce zarzucić nie można. Doskonale pokazała postać Ewy i tragiczny wymiar jej krótkiego życia. To kreacja, która z pewnością zapadnie w pamięć na dłużej.
„Dom…” to powieść, która może rozczarować czytelników wymagających spójności, konsekwencji oraz dobrego, solidnego stylu. Dla tych, którzy cienią sobie tylko opowieść, wymagają ciekawej historii, debiut Niny Stanisławskiej może wydać się lekturą interesującą, bez poczucia zmarnowanego czasu.
Dom kryty gontem Nina Stanisławska
6,2
Śmierć profesora Janusza Brzozowskiego przywołuje do umysłów powiązanych w nim niegdyś osób wspomnienia z przeszłości, niestety niekoniecznie tylko te pozytywne. Robert, właściciel firmy budowlanej, na nowo przeżywa swoją pierwszą, niespełnioną miłość do młodszej, nieżyjącej już córki profesora, Ewy. Starsza córka, Olga, nie potrafi zapomnieć o dzieciństwie i młodości przeżytych pod despotycznymi skrzydłami pijącego, bezwzględnego i niewdzięcznego ojca, poprzez którego musiała wcześnie opuścić dom rodzinny i zająć się tym, co uwielbia do tej pory, czyli sztuką. Niespodziewany spadek po Brzozowskim zasiewa w głowie Olgi ziarna przerażenia, bólu i smutku, ale też nadziei na coś lepszego - w życiu kobiety pojawia się bowiem tajemnicza Lena. Kim ona jest? Co łączy lub połączy akurat tę trójkę ludzi? Odpowiedzi na te oraz wiele innych pytań kryją się w debiutanckiej powieści Niny Stanisławskiej, w tym tytułowym domu krytym gontem, czyli opuszczonym dworku w Ignatówkach.
Książka ta zawiera w sobie wiele przyciągających uwagę elementów, które czynią ją intrygującą (sekrety odbiegającej od ideału rodziny Brzozowskich),wzruszającą (Olga i jej niemożność ucieczki od przytłaczającej przeszłości) i przyjemną (wątek miłosny i ogólny pomysł na fabułę) lekturą. Miłośników opowieści i sag rodzinnych na pewno ona zainteresuje. Czytelnik od początku ma do czynienia z różnego rodzaju tajemnicami i zagadkami do rozwiązania oraz stopniowo poznaje losy poszczególnych bohaterów, także tych już nieżyjących.
Najciekawszą postacią wydaje się Ewa. Jej niedługie życie było pasmem nieoczekiwanych zdarzeń, których następstwa przetrwały wiele kolejnych lat i teraz zmagają się z nimi Olga oraz Robert. Im bardziej zbliżałam się do końca książki, tym usilniej utwierdzałam się w przekonaniu, iż równie interesującą bohaterką jest siostra Ewy. Pięćdziesięciodwuletnia (jej wygląd i energiczne zachowanie w ogóle nie pasowały mi do jej wieku - miałam wrażenie, że czytam o trzydziestolatce) Olga na co dzień maluje obrazy i prowadzi galerię sztuki. Gdy umiera jej znienawidzony ojciec, biedna nie może się pozbierać, ale nie z powodu jego śmierci, tylko lawiny wspomnień, jaką ona wywołuje. Kobieta walczy sama ze sobą, bo z jednej strony żywi wielką urazę do nieżyjącego członka jej rodziny, przez którego cała familia się rozpadła, a z drugiej - próbuje wykrzesać z siebie choć odrobinę współczucia i szansy na wybaczenie profesorowi. To właśnie porządkowanie na nowo życia przez Olgę było głównym czynnikiem wywołującym niejednokrotne pojawianie się łez w moich oczach. Ale taki porządny upust długo wstrzymywanym w sobie emocjom dałam, gdy dotarłam do sceny związanej z obrazem pewnego starca - to był piękny, oczyszczający moment. Rewelacja po prostu.
To może już dość o Oldze, warto przecież wspomnieć o innych elementach "Domu krytego gontem". Po pierwsze, Lena. Niby tajemnicza osoba, ale bardzo szybko można się domyślić, kim jest i dlaczego pojawia się w tej powieści. Stanisławska w ciekawy i przystępny sposób połączyła losy Leny, Olgi, a także Roberta, choć od czasu do czasu udawało mi się przewidzieć ich następne kroki i poczynania. Nie spodziewałam się natomiast pokierowania wątku miłosnego, o którym wspomniałam wcześniej, w negatywną stronę - wszelkie wybuchy złości postaci były moim zdaniem bezpodstawne i po prostu niepotrzebne. Taką, a nawet o wiele bardziej dramatyczną otoczką pisarka mogła otulić historię rodziny Brzozowskich.
Bo, prawdę pisząc, liczyłam na nieco więcej szokujących zdarzeń i odkrywanych prawd. Chciałam szerzej poznać przeszłość profesora Brzozowskiego, jego żony, córek, sąsiadów, a także głębiej zanurzyć się w ich osobowościach i psychikach. Autorka zamknęła swą opowieść w zaledwie trzystu stronach, ale biorąc pod uwagę jej potencjał, sądzę, że byłaby w stanie równie dobrze napisać obszerniejszą i bardziej wnikliwą książkę. Więcej ojca-tyrana, więcej Olgi, więcej Roberta sprzed kilku, kilkunastu lat, a mniej nadpobudliwego psa Leny, który pojawia się niemal na co piątej stronie utworu i który irytował mnie niemiłosiernie - to by było to!
Pomijając fakt, iż "Dom kryty gontem" jest zbyt krótką lekturą, jest naprawdę przyzwoitym i niezwykle udanym debiutem literackim. Od dłuższego czasu marzy mi się napisanie książki o tematyce rodzinnej i gdyby udało mi się kiedyś stworzyć takową na poziomie utworu Niny Stanisławskiej, byłabym bardzo zadowolona. To historia o miłości - rodzicielskiej, siostrzanej, spełnionej, niespełnionej i nieokiełznanej - poszukiwaniu szczęścia i nadziei na lepsze jutro pośród złych wspomnień, które nie chcą się zamazać, i, co bardzo istotne, o wybaczaniu, które w najlepszym wypadku może uspokoić sumienie, pozwolić na odzyskanie równowagi psychicznej i spojrzenie na otaczającą rzeczywistość pod innym kątem. Emocji w powieści nie brakuje - czytelnik musi zmagać się z bólem i tęsknotą głównych bohaterów, z własnym oburzeniem, niedowierzaniem i wzruszeniem, a na dodatek ma okazję cieszyć się szczęściem Olgi, Leny i Roberta, gdy tylko mają oni okazję go doświadczać. To warta uwagi lektura, od której (pomimo wymienionych przeze mnie paru niedociągnięć) nie można się oderwać. Polecam.
Recenzja napisana dla portalu IRKA (irka.com.pl),pochodzi z tajusczyta.blogspot.com.