Menedżerka muzyczna, doradca wizerunkowy, a także osobowość telewizyjna. Zajmowała się karierą największych gwiazd polskiego show biznesu. Była jurorką w pierwszej edycji show stacji TVN X Factor. Jako doradca wizerunkowy współpracowała ze światową marką kosmetyczną. W 2012 r rozpoczęła przygodę z modą, podejmując współpracę ze znaną w Europie polską marką MOHITO.http://
Tak to już jest, że patrząc w lustro widzimy więcej wad niż zalet. Zdarza się jednak, że trafiając w nowe środowisko zostajemy poddawani wielu ocenom, w tym o wiele obiektywniejszym niż w środowisku bliskim. W swoim życiu wbrew zaledwie dwudziestce na karku najbliższe otoczenie zmieniało mi się już wiele razy. Podobieństwo wizualne, osobowościowe czy odnoszące się do zwykłych nawyków było mi wytykane wiele razy. Nie obyło się również bez porównań do Sablewskiej, ale przecież nie o to chodzi, żebym wypisywała tutaj o białych t-shirtach czy umiłowaniu do zasady 'no bra - full of freedom' ;)
Śledzę poczynania Majki w telewizji i przyznam, że wielokrotnie szydziłam z jej sztampowych frazesów, które wciska zagubionym kobietom w SSNM. W tym wszystkim jednak ciągle mam dystans - to w końcu telewizja, to praca, to pieniądze, to ustawka.
W tym wszystkim jednak mam wrażenie, że udaje mi się zobaczyć odrobinę prawdziwej Mai Sablewskiej, mam przynajmniej taką nadzieję, że w wielu kwestiach właśnie taka jest.
Po przeczytaniu tej książki nie poszerzyły mi się horyzonty modowe, nie nauczyłam się czegoś nowego. Mimo to poczułam, że Sablewska jest mi rzeczywiście bliska. Że też mam słabość do powtarzania motywacyjnych zdań o sile, o mocy człowieka, że to mi w pewnym sensie pomaga.
Gdybym miała ocenić książkę, jako książkę - byłoby to trudne. Ale ocena ta ma być moja, ma odnosić się do moich odczuć, wrażeń, dlatego wrzucam tyle gwiazdek. Chciałabym mieć ją na półce, tak jak chciałabym zamienić z Majką kiedyś w życiu parę słów. To wszystko.
Maję Sablewską znam przede wszystkim z programu „X-Factor” czyli programu, który z modą miał niewiele wspólnego. Potem widziałem kilka odcinków „Sablewskiej sposób na modę” i stwierdziłem, że ogólnie to ciekawa, bardzo konkretna kobieta, więc z ciekawością sięgnąłem po jej książkę, a raczej książeczkę, z dekalogiem modowym. Niestety optymizm szybko się wyczerpał, bo okazało się, że książka zawiera głównie banały typu: „Każdy powinien mieć swój własny styl” itd. Jedynym plusem są nawiązania do wspomnień autorki z których dowiadujemy się, że sama Sablewska nie zawsze była piękną, pewną siebie i dobrze ubraną dziewczyną, a wręcz przeciwnie. Musiała znaleźć i wypracować swój styl. Udowodniła, że samozaparciem i ciężką pracą można osiągnąć sukces. Podsumowując, jak dla mnie to nic odkrywczego, ale nie jest to również całkowita klapa. Myślę, że znajdą się odbiorcy dla których książka Sablewskiej będzie perełką, pełną przydatnych wskazówek – dla mnie nie jest.