Jaroslav Dietl był czeskim pisarzem seriali telewizyjnych, scenarzystą filmowym i telewizyjnym oraz dramaturgiem pracującym głównie w okresie normalizacji.
Opowieść o szpitalu w Czechosłowacji. Świetne portrety osobowości - doktor Sztrosmajer to legenda, a jego hasło o fruwaniu jak gołębica powala na łopatki - to wizytówka tej książki.
Duża liczba terminów medycznych odpycha osoby, które nie posiadają wykształcenia w tym kierunku.
Jedna z bohaterek była Morawianką i miała takie samo nazwisko, jak moja mama - pół - Morawianka (ciekawostka),a autor często podkreślał, w jakiej to ona żyła biedzie na Morawach i jak to się wyrwała z morawskiej wsi... Niefajnie... Poza tym to przesada.
Nie wyczułam tam też jakichś głębszych wartości; to taka bardziej komedia ze śmiercią w tle (bo gdzie lekarze, tam i śmierć). Mogło być arcydzieło, wyszła połowa z niego :/ Bardziej to jest telenowela niż komedia, niestety :/
Jak na literaturę czeską to trochę słabo.
To nie jest dobra książka, ale warta przeczytania. Wygląda na szkic telenoweli, a nie na powieść, jednak dla polskiego czytelnika z pewnością ciekawe będzie spojrzenie na obyczajowość Czechów, pozbawione nadęcia podejście do małżeństw, rozwodów, aborcji. Nie żeby książka była postępowa, jest w nie mnóstwo śmieszności w rodzaju, że pani chirurgiem nie może być, bo kobiety nie umieją podejmować decyzji, czy wspominania o tym jak to nie da się być szczęśliwym bez gromadki dzieci, a także tytułowania się "towarzyszem". Takie to były czasy.