Najnowsze artykuły
- ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
- ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik252
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Stefan Gemmel
3
7,0/10
Pisze książki: fantasy, science fiction, literatura dziecięca
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,0/10średnia ocena książek autora
144 przeczytało książki autora
148 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Porywacz cieni. Twierdza czasu
Stefan Gemmel
Cykl: Porywacz cieni (tom 2)
7,1 z 28 ocen
93 czytelników 7 opinii
2012
Najnowsze opinie o książkach autora
Wojownicy czasu Stefan Gemmel
7,4
Drugi tom o przygodach Simona.
Simon tęskni za przyjaciółmi, których poznał na statku. Kiedy statek pojawia się w pobliżu jego domu, Simon nie waha się ani chwili i ponownie wchodzi na statek.
Na statku dowiaduje się, że jest nowy wojownik Caspar, pochodzący ze średniowiecza. Okazuje się, że Czarownik jest potężniejszy niż wcześniej i zamierza zrealizować swój plan.
Simon wraz z przyjaciółmi postanawia dalej podróżować w czasie. W pewnym momencie Czarownik zdradza Simonowi swój plan, który go przeraża...
W tym tomie, poznajemy ojca Simona i dowiadujemy się więcej o jego przeszłości. Okazuje się, że doskonale zna Porywacza Cieni, bo miał z nim do czynienia w przeszłości. Końcówka tomu jest zaskakująca i sprawiła, że od razu sięgam po ostatni tom.
Porywacz cieni. Twierdza czasu Stefan Gemmel
7,1
Twierdza Czasu jest powieścią fantastyczną, przygodową, młodzieżową. Wpasowuje się ładnie między książki tych wszystkich trzech gatunków.
Dlaczego tom III, być może się zastanawiacie. Otóż najzwyczajniej na świecie dowiedziałam się o tym dopiero podczas czytania, kiedy z ciekawości zajrzałam na lubimyczytać.pl, by dowiedzieć się czegoś o fabule. Trudno, się mówi. Pocieszę się jednak, gdyż poprzednich części czytać nie zamierzam i tak.
A propos fabuły, w tym miejscu właśnie ją pokrótce przedstawię. Co prawda, nie łatwe było dla mnie połapanie się, o co dokładnie w tej historii chodzi, ze względu na to, że przybyłam do świata Porywacza Cieni dopiero w ostatnim tomie trylogii…
Głównym bohaterem jest jakiś Simon. Simon, jak to w książkach młodzieżowych, jest nastolatkiem. Na samym początku gada coś sam do siebie (w myślach, oczywiście),serce wali mu mocno i rozpacza po utracie ojca, o której ja, jako nie zapoznana z zapewne fascynującą przygodą chłopca, nie wiem kompletnie nic.
„Simon, odesłany z magicznego statku, wraca do domu. Stracił właśnie ojca, który przed laty służył Porywaczowi Cieni, a teraz został przez niego uwięziony. Jeśli nie uda się go uwolnić, czarownik zmieni przeszłość i Simon się nie narodzi. Chłopak wraca więc potajemnie na pokład Zbieracza Dusz. Dołącza do przyjaciół: Neferti, Nin-Si, Moona i Caspara. Postanawiają, że muszą doprowadzić do ostatecznej rozgrywki z Porywaczem Cieni. Udają się więc do Twierdzy Czasu, gigantycznego pomieszczenia w morskim dnie zwieńczonego szklaną kopułą, ukrytego pod Klifem Rudzielca, tuż obok rodzinnego miasteczka Simona. Czeka tu na nich znacznie więcej niebezpieczeństw niż sam groźny Porywacz Cieni.”
Może to tylko moje zdanie, ale tak właściwie, to Porywacz Cieni nie brzmi dla mnie zbyt groźnie. Mój gust.
W każdym razie rozpoczyna się przerażająca, miejscami zabawna i szalona podróż Simona w poszukiwaniu zagubionego rodzica, by wyrwać ją z „łap” (nie wiem dlaczego autor – lub tłumacz – wciąż używał tego określenia w stosunku do dłoni Porywacza Dusz, czarodzieja, ale jednak człowieka. Coś mi tu nie pasowało. Może i ten facet był zły i okrutny, ale takich owłosionych oraz potężnych „łap” to chyba nie miał…?) czarnoksiężnika.
„Twierdza Czasu” w przeciwieństwie do „Lewej Ręki Ciemności”, jest to TYLKO historia. Nie porusza problemów natury psychologicznej czy filozoficznej, rozrywka w czystej postaci. Jak dla kogo.
Mnie osobiście trochę nudziła, gdyż nie przepadam za powieściami, tak naprawdę przepełnionymi samą akcją.
No i nareszcie czas na styl pisarza, czyli jedna z części recenzji, w których najbardziej gustuję. Przyznam, że jestem nieco znużona powieścią, ale analizując sam język, słowo autora, staram się nie zwracać uwagi na całą resztę.
Stroną dobrą stylu pisania Gemmela zdecydowanie jest „płynność” tekstu. Wzrok przesuwa się ze słowa na słowo raczej bez przeszkód, z wyjątkiem dość częstych powtórek (nie wiem jednakże, czy były one winą samego pisarza, czy może tłumacza).
Wydaje mi się jednak, że nie był on zbyt… dojrzały. Po prostu przystępny dla czytelników w młodym wieku. Czy jest to więc minus? Raczej nie. Zapewne Gemmel chciał dotrzeć do odbiorców w jak najlepszy sposób. Nie mu tu miejsca na niezwykle inteligentne refleksje, to po prostu książka dla młodzieży, i taka miała być.
Z postaciami bywało różnie, zdarzało się, że ich reakcje były nienaturalne. Weźmy na przykład to, że w pewnym momencie w rodzinnym mieście Simona całe niebo pokrywają wylatujące z Klifu Rudzielca kruki. To, co mnie rozśmieszyło i zdumiało, to że niektórzy przechodnie zaczęli… krzyczeć. Nastąpił wyraźny opis przerażonych twarzy obserwatorów zjawiska. Jakiś facet skręca w krzaki, wbijając się w nie swoim samochodem. Czy to jest normalne zachowanie? Czy niebo zasnute chmurą czarnych ptaków jest powodem dla tak przesadzonej reakcji?
Okej, sama historia nie powala na kolana, ale jest ciekawa. Ujmę to w ten sposób: jest dobra, nawet kreatywnie wymyślona, ale ja się nie wciągnęłam. Przeczytałam tę powieść nie tak, jakbym przeżywała to wraz z bohaterami, nawet nie tak, jakby opowiadał mi uczestnik wydarzeń. Pochłonęłam ją, strona po stronie, ale obojętnie. Nie wywarła na mnie konkretniejszych emocji, czego często oczekuję w czytanych przeze mnie pozycjach.
Ta książka może przypaść do gustu każdemu, kto poszukuje rozrywki na kilka wieczorów, niczego głębszego, ciekawej historii, przygody.