Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać285
- Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
- Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
- ArtykułyOficjalnie: „Władca Pierścieni” powraca. I to z Peterem JacksonemKonrad Wrzesiński10
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Ernst Augustin
2
6,5/10
Pisze książki: literatura piękna
Urodzony: 31.10.1927
Powieściopisarz niemiecki, chirurg, neurolog i psychiatra. Odbył podróże po Pakistanie, Indiach, Turcji i Związku Radzieckim. Jego pierwsza powieść Der Kopf (Głowa) ukazała się w 1962. W dorobku ma (oprócz wyżej opisanej) cały szereg powieści, zaliczanych do specyficznego (wywodzącego się od Franza Kafki i surrealistów) nurtu fantastyki, takich jak Zakład kąpielowy (PIW, 1978),Der amerikanische Traum (1989, Amerykański sen),Die Schule der Nackten (2003, Szkoła nagości). Mimo uznania wielu krytyków i środowisk czytelniczych nie jest w obszarze niemieckojęzycznym pisarzem powszechnie znanym, a w Polsce - mimo ukazania się przekładu jednej z jego powieści - jest praktycznie nieznany zupełnie. Otrzymał m.in. nagrodę im. Hermanna Hesse (1962),nagrodę im. Kleista (1989) i nagrodę literacką miasta Monachium (1999). Jest członkiem Bawarskiej Akademii Sztuk Pięknych i Niemieckiej Akademii Języka i Literatury.
6,5/10średnia ocena książek autora
31 przeczytało książki autora
58 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Zakład kąpielowy Ernst Augustin
6,3
Książka należąca do awangardowych, przez to trudna dla wielu. Oszust, który podszywa pod syna nieżyjącego właściciela tytułowego zakładu, próbuje dostać zakład na własność, a wikła się w rodzaju śledztwa o nieboszczyku. Nie jest w żadnym razie prosty kryminał, a oryginalna w treści i sposobie narracji. Nie taka straszna, aczkolwiek obrzydziły opowiadania Judyty o dzieciństwie i po śmierci rodziców trafiła w łapy sanitariusza.
Mama Ernst Augustin
6,8
Po lekturze drugiej i ostatniej, niestety, wydanej w Polsce powieści Augustina, nie mam już wątpliwości, co jest motywem przewodnim twórczości tego wybitnego pisarza. „Mama” ukazała się zresztą u nas pod swym pierwotnym tytułem, ale jej niemieckie wznowienie wyszło jako „Piękny Zachód”. I Augustin dowodzi, że pod tym pięknem piętrzą się i kotłują rzeczy bardzo niepiękne. A dzielnie sekunduje mu kongenialna Małgorzata Łukasiewicz, która swego translatorskiego kunsztu dowiodła już niejednokrotnie.
Rozpowszechnionemu w literaturze everymanowi przeciwstawia Augustin swojego Niemanna. A nawet trzech. Każdy z nich opowiada – a może jedynie zmyśla – własną historię. Trzy udane kariery, dyskretnie nadzorowane przez tytułową Mamę, unaoczniają legendarne zorientowanie na cel pospołu z obojętnością na okoliczności jako źródło zarówno sukcesów gospodarczych Niemców, jak i przyczynę mniej chwalebnych kart w historii tego narodu.
Są tu rubaszności i są okropności, a wszystko to opisane bardzo naokoło, ale nie jak u Francuzów, językiem nieskończenie dystyngowanym, tylko w manierze autorskiej i zdrowo szurniętej. Choć czasem ciężko mi się było przebić przez bogatą symbolikę.
Niektóre momenty będą z kolei trudne do przebrnięcia dla natur wrażliwszych; Augustin jest lekarzem i swój czarny humor podbija bardzo szczegółowymi opisami anatomii czy procedur medycznych. Jest również psychiatrą i trudno się oprzeć wrażeniu, iż od czasu do czasu powinien nieco baczniej spojrzeć w lustro.
Bez trudu można również dopatrzyć się w „Mamie” krytyki zmurszałych, mieszczańskich wartości. Przede wszystkim pozostaje ona jednak zasygnalizowanym na początku rozliczeniem z historią cywilizacji zachodniej – z kolonializmem, militaryzmem, rasizmem oraz najnowszym wynalazkiem Europy – całkowitym oderwaniem od rzeczywistości.
I proza Augustina jest od rzeczywistości oderwana co się zowie. Jej główna siła tkwi bowiem nie w ładunku ideowym, przeoranym już w literaturze europejskiej z lewa na prawo i z powrotem, tylko w niepowtarzalnej narracji, w mrocznym poczuciu humoru, w mistrzowskim zastosowaniu groteski.
A my tymczasem dalej nic z tej lekcji Augustina nie wynosimy, i zamiast uczciwie rozliczyć się z przeszłością, forsujemy, w zależności od stanowiska, jej białą lub czarną, równie nieprawdziwą wersję. I w końcu w obliczu tej durnoty też pozostanie nam jedynie groteska.