RG Veda tom 3 Nanase Ohkawa 7,6
Mam bardzo ambiwalentne uczucia co do tego tomiku, a ocenę jaką dałam w połowie winduje cudowna kreska tego komiksu. Jest barokowa, zwiewna, przejmująca, piękna. Po prostu brak mi słów by opisać jak bardzo mi się podoba. Choć to moja megasubiektywna opinia - zawsze kochałam wczesnego CLAMPA.
Gorzej natomiast z fabułą. Dużo gorzej. W tym tomiku albo gadali albo kogoś mordowali. Niestety, wśród ofiar była jedna z nielicznych postaci z charakterem, którą polubiłam. Polubiłam, bo ma charakter, a nie za to jaki ma. Ale cóż, trup musi się ścielić gęsto, więc się ścieli.
Nadal szlag mnie trafia gdy widzę głównego złego - miał chłop potencjał, wyszła jednowymiarowa sztampa bez najmniejszego przebłysku czegoś ciekawego. Żal zad ściska. Za to inna postać zyskała charakter i jakieś tło. Typowe, tendencyjne, ale z jasnymi punktami czegoś ciekawego. Za to bardzo ciekawie rozwija się wątek harfistki. To chyba najbardziej niejednoznaczna z postaci, a już na pewno bardzo intrygująca.
No więc tyle o charakterach postaci, a co z wspomnianą fabułą? Ano różnie. Są momenty ciekawe, jak pałacowe intrygi, ale przeważa gadanie o niczym, walki bez sensu i trupy ścielące się często i gęsto. Niestety, jak napisałam wyżej, często zabijane są postacie z potencjałem, które stają się w ten sposób tylko narzędziami fabularnymi. A to boli. Poza tym są kwestie wałkowane w kółko i szlag człowieka przez nie trafia.
Mimo tego narzekania, czytało się zacnie. Warstwa wizualna wynagradza niemal wszystko, a do polskiego wydania nie mam uwag, choć powinnam zaznaczyć, że czytam wydanie w twardej oprawie, z piękną czarną obwolutą. I co najważniejsze - nie mogę się doczekać ostatnich dwóch tomów. Nie mam zielonego pojęcia, jak CLAMP zakończy ten bajzel jaki stworzył i jestem tego szalenie ciekawa.
Mangę zdecydowanie polecam, z zastrzeżeniem, że to dość rozrywkowe czytadło. Życia nie zmieni, ale czas skutecznie umili.