cytaty z książek autora "Delphine de Vigan"
Ja wiem, że czasem lepiej zostać tak wewnątrz siebie, zamkniętym. Bo wystarczy jedno spojrzenie, żeby się rozkleić, wystarczy, że ktoś wyciągnie dłoń, by człowiek nagle poczuł, jaki jest kruchy, bezbronny, by wszystko się zawaliło jak piramida z zapałek
(...) współczucie budzi się dopiero w chwili, gdy rozpoznajemy siebie w drugim człowieku, gdy uświadamiamy sobie, iż wszystko co dotyczy innego człowieka, może się przydarzyć również nam, dokładnie z taką samą siłą, z taką samą brutalnością.
Dopiero, gdy uświadamiamy sobie, że nic nas nie chroni, że możemy upaść równie nisko - wyłącznie wtedy - może się obudzić współczucie. Współczucie to nic innego jak strach o siebie.
Boże Narodzenie to kłamstwo, które skupia rodziny wokół obwieszonego świecidełkami martwego drzewka, kłamstwo utkane z drętwych rozmów, schowane pod kilogramami kremu na maśle, kłamstwo, w które nikt nie wierzy.
Teraz wiem, że przemoc to także cisza, że czasem jest niewidoczna gołym okiem. Przemoc, to czas, który zasklepia rany, nieubłaganie następowanie po sobie dni, niemożliwy odwrót. Przemoc to coś, co nam umyka, ona milczy, nie pokazuje się, przemoc to coś, co nie znajduje wytłumaczenia, coś co na zawsze pozostaje nieprzeniknione.
Być może tamtego dnia zrozumiał, że miedzy nimi nic nie zdoła przetrwać ani się rozwinąć, nic nie zdoła rozkwitnąć i nabrać głębi, i że będą tak trwać nieruchomo, na miękkiej powierzchni wygasłych romansów. Być może tamtego dnia powiedział sobie, że kiedyś będzie miał dość sił, by się z tego wyplątać i nigdy nie oglądać za siebie.
W nocy, kiedy człowiek nie śpi, zmartwienia się mnożą, pęcznieją, rosną, z każdą następną godziną jutro przybiera coraz mroczniejszą postać, to co najgorsze staje się czymś oczywistym, już nic nie wydaje się możliwe, osiągalne, już nic nie wydaje się spokojne.
To dzisiaj. Dzisiaj coś mogłoby się wydarzyć. Coś ważnego. Coś, co odwróciłoby bieg jej życia, rozdzielająca kropka, cezura zapisana od kilku tygodni w jej kalendarzu czarnym atramentem. Jakieś wielkie wydarzenie wyczekiwane niczym ratunek na pełnym morzu.
I właśnie dlatego wiem od dawna, że lepiej stać, niż leżeć, i że lepiej unikać patrzenia w dół.
Teraz doskonale wiem, że nie da się odpędzić obrazów, a tym bardziej niewidzialnych szczelin, które powstają w głębi nas, nie da odpędzić dzwiękow ani wspomnień, które budzą, gdy zapadnie noc albo o świcie, nie da się odpędzić echa krzyków ani tym bardziej echa ciszy.
(...) ta kobieta mogła nie być ani ofiarą, ani katem, tylko należeć po prostu do swojej epoki. Epoki, w której rzeczą normalną było nagrywanie jeszcze wręcz przed urodzeniem. Ile ultrasonografii publikowano co tydzień na Instagramie czy Facebooku? Ile zdjęć dzieci, rodzin, selfie? A jeśli życie prywatne stało się nieaktualną przeterminowaną koncepcją albo co gorsza - iluzją?
Ludzie, których miłość jest większa, niż uczucie otrzymywane w zamian, w końcu zawsze stają się ciężarem.
Człowiek jest w stanie wysyłać samoloty ponaddźwiękowe i rakiety w kosmos, zidentyfikować przestępcę na podstawie jednego włosa albo maleńkiego skrawka skóry, wyhodować pomidor, które pozostaje przez trzy tygodnie w lodówce i nie pojawi się na nim ani jedna zmarszczka, przechowywać miliardy informacji w mikroskopijnym chipie. Człowiek jest w stanie pozwolić, by na ulicy umierali ludzie.
Jeśli nie uchwycisz u kogoś tej odrobiny wariactwa, nie możesz go pokochać. Jeśli nie uchwycisz jego punktu szaleństwa, przechodzisz obok. Czyjś punkt szaleństwa jest źródłem jego uroku.
Jej rodzice się pomylili. Wierzyli, że Big Brother wcieli się w jakąś zewnętrzną totalitarną i autorytarną siłę, przeciwko której trzeba będzie powstać. Big Brother nie musiał jednak się narzucać. Przyjęto go z otwartymi ramionami i sercami wygłodniałymi lajków, a człowiek zgodził się zostać własnym katem. Granice intymności przesunięto. Sieć cenzurowała zdjęcia dzieci i pośladków. Ale w zamian za jedno kliknięcie, serduszko czy kciuk w górę pokazywano swoje dzieci, swoją rodzinę, opowiadano swoje życie. Każdy mianował się kuratorem własnej wystawy, a ona z kolei stała się niezbędnym elementem realizacji siebie.
[...] jego drobne ciało jest posiniaczone słowami, ale ona tego nie widzi. Słowa go kaleczą, nieznośne ultradźwięki przenikają do głębi, wywołują efekt Larsena, który działa tylko na niego, nieznośna częstotliwość rozsadza mu mózg ".
Czyż każdy z nas przynajmniej raz w życiu nie poczuł pokusy, by rozwalić wszystko w drobny mak? Owego nagłego zawrotu głowy - wszystko zniszczyć, unicestwić, roznieść w pył - bo wystarczyłoby parę właściwie dobranych, kąśliwych, ostrych słów, które zjawiają się nie wiadomo skąd, słów, które ranią, które dokładnie trafiają w cel, słów, których nie da się cofnąć, których nie da się wymazać.
Czy ona także odczuwała nieustanne wątpliwości co do własnej, raz pełnej wahania, raz rozbuchanej, ewolucji w świecie? Lęk, że nie zachowuje właściwego rytmu, właściwej tonacji? Uczucie, że bierze sobie wszystko zbytnio do serca, że nie potrafi utrzymać bezpiecznego dystansu?
Pozwoliłem, by otuliła nas cisza: to przestrzeń, którą trzeba się umieć dzielić.
I nasze milczenie jest nabrzmiałe całą bezsilnością świata, nasze milczenie jest jak powrot do poczatku rzeczy, do ich prawdy.
Ludzie, których miłość jest większa niż uczucie otrzymywane w zamian, w końcu zawsze stają się ciężarem.
Rana zadana przez miłość zawiera w sobie wszystkie milczenia, porzucenia, żale, wszystko to z biegiem lat się kumuluje, tworząc ogólny nieokreślony ból. Rana zadana przez miłość niczego wszak nie obiecuje: ani potem, ani gdzie indziej.
Stopniowo, w miarę możliwości wznosiłam niewidzialny szaniec, kordon sanitarny, który pozwalał mi to ciągnąć, trwać, zachować właściwy dystans, wypracowałam ruch przepony, który zatrzymywał powietrze na wysokości mostka, tworząc maleńką warstwę izolującą, niewidoczną poduszkę powietrzną, następnie wydychałam je powoli ustami, gdy tylko niebezpieczeństwo minęło.
Czego pragną dzieci, które mają wszystko? Jakie są dzieci, które żyją w ten sposób, zasypane lawiną zabawek, nie mając nawet czasu ich zapragnąć? Jakimi dorosłymi się staną?
Życie nie jest niczym innym jak następującymi po sobie okresami bezruchu i braku równowagi, których porządek nie wynika z żadnej konieczności.