cytaty z książek autora "Stephen Baxter"
Wszystko, co mogło się tu zdarzyć, już się zdarzyło, i dziś całość porusza się jak w zegarku.
Małżeństwo
- To zalegalizowana samotność we dwoje!
- To suma dwóch samotności złamana przez nudę.
- To dla miłości powolna kuracja odwykowa!
- Port w czasie burzy , częściej jednak burza w porcie.
Kręciły się tam trójnogi, istoty z łodyg podobnych do trzciny, mające koszykowate, gęsto plecione korpusy. Te jednak, olbrzymy wysokie na trzy, cztery metry, sięgały ponad stromatolitowy ogród, w którym manewrowały z gracją. Były znacznie wolniejsze od lotnika czy nawet padlinożerców, które pożarły truchło, i Yuri mógł podpatrzeć, jak „działają” ich ciała. Zupełnie, jakby ktoś poskładał je w pracowni do majsterkowania z łodyg w każdym rozmiarze, od patyczków krótszych, niż ludzki palec po wielkie kłody kojarzące się z kośćmi słonia; połączenia stawowe pozwalały im na wykonywanie skomplikowanych akrobacji.
- (...) Michael jest bardzo dzielny, Miriam. Myślę,że powinnaś znaleźć pociechę w...
- Gówno prawda (...) dlaczego przynajmniej ze mną nie porozmawiał? (...) Dlaczego? Wiesz dlaczego? (...)
- Przez swój strach.
- Parz nazywa go dzielnym ty - tchórzem. Czego on się boi? (...)
- Może ciebie, przynajmniej trochę. Lecz przede wszystkim siebie.
Parz skinął głową.
- Myślę, że ona ma rację, Miriam. Nie sądzę, by Michael był przekonany, że potrafiłby postąpić równie zdecydowanie po rozmowie z tobą.
Berg poczuła, jak wzbiera w niej złość i frustracja. Oczywiście śmierć innych ludzi nie była dla niej nowością. Odległe wspomnienia z tamtych czasów nieodmiennie przesycone były olbrzymią złością w obliczu niedokończonych spraw - osobistych i nie tylko. Zawsze pozostawało tyle nie wypowiedzianych słów, które miały już nigdy nie zabrzmieć. Tym razem było jeszcze gorzej. Drań nawet jeszcze nie umarł, a już stał się równie nieosiągalny, jakby spoczywał w grobie.
Warto było stoczyć tę bitwę, o czym wiedział od chwili, gdy zrozumiał dziwną naturę zagadkowego systemu przeinaczania historii, w którym uwikłała się ludzkość.
Po drodze wyciągnął tablet i wymruczał kilka szybkich zdań: – Planują. Współdziałają. Mają narzędzia, przynajmniej noże. Oddają cześć zmarłym. Nic dziwnego, że zakradły się do nas. Obrobiłem ich cmentarz ...
Wszystkich zaskoczył ColU, który nagle podjechał bliżej. – Była jedną z nas. Teraz oddaje swoje ziemskie ciało, by użyźnić tutejszą glebę. Będzie żyła w zieleni przyszłych dni, w blasku innego słońca...