cytaty z książek autora "Stacia Kane"
Jeżeli życie czegoś ją nauczyło,to tego,że nigdy nie wiadomo,co w ludziach siedzi pod powierzchnią.Ludzie są nic nie warci.Jedyne,co różni ich od zwierząt,to to,że czują potrzebę ukrywania tego
I nie pozwolę Ci później odejść. Raz… raz mi nie wystarczy, rozumiesz?
Ktoś, kto nigdy nie popełnia błędów ani gaf, kto niczego się nie wstydzi i nie żałuje, ma równie zaburzony układ emocjonalny, jak socjopata czy odludek.
Bywały dni, kiedy zwyczajnie nie opłacało się wstawać z łóżka. Właściwie większość taka była. Przynajmniej pod tym względem ten dzień nie różnił się od innych.
Dym z jego papierosa pieścił jej skórę, kiedy odgarnął jej włosy z ramion.
Ludzie nierzadko popełniają błędy, dokonują mylnych osądów, działają pochopnie. I właśnie dzięki tym pomyłkom, dzięki wyciąganym z nich lekcjom stają się silniejsi, zdrowsi."s.124
Kiedy był tak blisko niej, tak blisko, że jego szerokie plecy osłaniały ją przed wiatrem, mogła sobie wyobrazić, że nie stoją na ulicy. Że znajdują się w zupełnie innym miejscu, gdzieś, gdzie było ciepło i ciemno, a pościel ocierała
się o ich nagą skórę.
-Tak? Wiesz, ja też chciałbym o czymś przypomnieć jednemu z waszych czarowników. Powiedz jak go znaleźć.
-Kogo?
-Pana Przyjazną Pięść. Boila, Doyle'a czy jak mu tam. Mam mu parę rzeczy do powiedzenia.
-Odpuść. I tak będzie miał wystarczająco dużo problemów.[...]
-Nie ma wystarczająco dużo problemów dla takiego gościa.
-Ja pierwsza go uderzyłam.
-Pieprzyć to , tulipanku. Nie ma przebacz. Wieczorem zabierzesz mnie tam i przedstawisz mu mnie, dobrze?
-Lex, naprawdę doceniam twoją troskę, ale to nie jest konieczne.
-Dla mnie jest. [...]
Sama.I po raz pierwszy od bardzo dawna... Samotność nie wydawała jej się taka fajna. I to było w tym wszystkim najbardziej przerażające..
Co prawda, demony włożyły sporo wysiłku, by opanować metody oszukiwania ludzi, ale honor miał dla nich ogromne znaczenie. Słowo demona ma wielką wagę; milczenie demona jest warte niejedno życie.
Tak, tulipanku - wyszeptał. -Słodko... cholernie słodko...
To było głupie, taka dziecinna potrzeba wsparcia, a jeśli życie ją czegoś nauczyło, to tego, że szukanie pomocy u innych nie przynosi efektów.
Kłótnia z demonem jest trudna, podobnie jak kłótnia z prawnikiem. Kłótnia z demonem prawnikiem doprowadzała ją do szału.
Megan stłumiła śmiech i usiadła, gdy wyjął z kieszeni paczkę papierosów i tanią plastikową zapalniczkę. Brian twierdził, że nie pali. I rzeczywiście, nie palił - spędziła z nim wiele dni podczas których nie zapalił ani razu. Ale żadny znany jej niepalący nie palił tyle, co on.
(...) w moich oczach jesteś piękna taka, jaka jesteś, mimo marudzenia i wybuchów gniewu. s101
A skoro i tak już była obolała, to równie dobrze mogła pójść na całość i zwymiotować. Żołądek uznał, że to dobry pomysł, a kimże ona była, żeby się z nim nie zgodzić?
W łazienkowym lustrze Megan zobaczyła kobietę, która wdała się w barową bójkę z cysterną tuszu i przegrała sromotnie. Włosy sterczały jej na wszystkie strony, a jej cera przybrała ów martwy połysk wieprzowiny w plastiku.
- To nie tak...- wykrztusiła. - Nie jestem... To nie tak... Nie jestem dziwką. Nie jestem. To nie... Proszę, proszę...
(...)
- Nie - powiedział - Nie Chess. Nie jesteś dziwką. Dziwki są uczciwe...
- Przeglądałam materiały z pracy. W każdym razie myślałam, że to materiały, ale to były... Eee... Takie domowe nagrania i kobieta była przebrana za ducha...
Uśmiechnął się.
- Nie tego się spodziewałaś, co? Niezłe materiały.
- Nie. Zdecydowanie nie tego się spodziewałam.
- Ta kościelna robota jest chyba fajniejsza, niż myślałem.
Roześmiała się.
- Może powinienem się zgłosić? Myślisz, że bym pasował? Nikt by mnie nawet nie zauważył w tłumie. Jakbym był niewidzialny.
- Ty chyba nigdzie nie mógłbyś być niewidzialny".
- Nie - powiedział. - Nie, Chess. Nie jesteś dziwką. Dziwki są uczciwe.
To właśnie był problem z miłością. Nie można było jej kontrolować, nie można
było nic na nią poradzić. Po prostu ryczała i brała co chciała, niszczyła co chciała;
było to najbardziej niebezpieczne ze wszystkich uzależnień, ponieważ w kontakcie z
nią nikt nie przeżywał w stanie nienaruszonym.
Zrozumiała teraz, dlaczego człowiek pierwotny tak bardzo chciał okiełznać ogień. Ogień to bezpieczeństwo. Kruche bezpieczeństwo, to prawda, bo przecież sam w sobie jest niebezpieczny i przerażający. Ale fakt, że siedzi przy małym, kontrolowanym płomieniu, takim jak ten, dawał wrażenie, że udało się pokonać żywioł, chociażby na krótko.
Przez to, że była związana, miała Kościół w sobie, całą moc Najstarszych, moc tradycji, moc każdego ducha w tym Mieście, całego magicznego systemu, tak złożonego i pięknego, że aż łzy stanęły w jej oczach na tę myśl.
Jej krew była krwią Kościoła. Jej ciało było jego ciałem. Jej moc była jego mocą. jej dusza jego
duszą.
Ten tydzień chyba nigdy się nie skończy. Martwe dziwki, ogromny dom pełen nieszczęśliwych ludzi i żadnej odpowiedzi.