cytaty z książek autora "Feliks W. Kres"
- Ale mnisi buddyjscy...
- A jesteś, czubie, mnichem buddyjskim?
Sprawić, by coś zaistniało, a potem owo coś rozliczać i oceniać - byłoby doprawdy nadmiarem bezczelności.
- Oto, przyjaciele, rozum w samej rzeczy, zdaje się mieć większe możliwości czynienia dobra niż zła. Że z nich nie korzysta, to rzecz inna. Może dlatego, że zła jest za mało? Walczy się z nim. Zamiast pomnażać dobro - likwiduje się zło, bo pozornie łatwiej jest je wyplenić, niż utworzyć przeciwwagę dobra. Pojmujecie? Kara dla złoczyńcy, miast nagrody dla czyniącego dobro... Czy nagradza się z urzędu każdy dobry czyn? Czemu więc piętnuje się i ściga każdy zły uczynek? To chyba do niczego nie prowadzi, a na pewno nie ma nic wspólnego z równowagą.
- A któż ci powiedział - rzekł widzący chaos jego myśli garbus. - że miłość musi być dobra? Na Szerń, żeglarzu, w imię tego uczucia popełniono na świecie więcej zbrodni niż w imię czegokolwiek innego, wyjąwszy może władzę! To najbardziej podstępne, okrutne i zaborcze uczucie, jakie dotknąć może człowieka, wyzwala bowiem inne: zawiść, zazdrość i gniew. Wszystko, co w nim dobre, dotyczy jednej tylko osoby. Pomyśl zatem, synu, nim nazwiesz znów dobrym owo coś, nie będące niczym innym jak kaleką, wynaturzoną, przepoczwarzoną przyjaźnią, która zaiste jest wzniosła i piękna. Mówię ci z całą mocą, że bez miłości świat byłby szczęśliwszy, pod warunkiem, że pozostałaby na nim przyjaźń.
Mamy sezon ogórkowy, pamiętajcie.
Nieustający sezon ogórkowy.
Jeśli w prasie pojawi się informacja o piraniach wypuszczonych do Wisły i przykuje Waszą uwagę, wyda się idiotyczna i niewiarygodna - to pierwszy znak, że dzieje się coś niedobrego. Przeobrażasz się w śrubkę, człowieku; ratuj swoje sumienie, rozum i duszę. Informacja o piraniach nie jest głupsza, dziwniejsza ani bardziej niewiarygodna od innej: tej mianowicie, że jakiś człowiek, gdzieś, zabił ludzi, których nie znał i nigdy wcześniej nie widział.
Istniejemy w głębi snu pomyleńca.
Zauważ jednak, Panie, że ,,wrogie'' wcale niekoniecznie znaczy złe.
Niezbyt duża, nawet trochę ciasna izba, bez żadnych wątpliwości należała do samotnego mężczyzny (lub samotnych mężczyzn) - panował w niej bowiem swoisty ład, jakiego nie ścierpi żadna kobieta. Każda rzecz znajdowała się nie tam, gdzie "wypadało", ale tam, gdzie najbardziej była pod ręką. (...) A jednak, pomimo pozorów bałaganu (...)wszystkie należące do gospodarzy przedmioty zawsze były stawiane, wieszane i kładzione dokładnie w tych samych miejscach. Taki bałagan - to ład...
Czy to tak trudno zapamiętać i wbić sobie do głowy raz na zawsze, że diabelskie pałace są wzniesione rękami ludzi prawych, a piekielne ulice brukowane zacnymi intencjami?
- Ale obiecałem panu Se Reus strzec twojej moralności, przyzwoitości i cnoty. Oraz czci.
– Oszalałeś?
– Dlaczego?
– Przecież wszystko to nie istnieje!
Przecież książka to jest jakaś rozmowa z czytelnikiem. Komunikat wysyłany do odbiorcy. Co można odpowiedzieć komuś, kto pyta, dlaczego wszystkie rozmowy, wszystkie komunikaty nie mogą być do śmiechu i chichu?
Nie słyszałem, żeby ktoś zdołał wynegocjować coś mądrego z przeciwnikiem, który właśnie kopie go po żebrach. A na razie jesteśmy kopani. Jak psy.
Agatra przyjaźniła się z kotem. Nigdy nie kochała żadnego mężczyzny i nie miała rodziny. Lecz tutaj, pod Północną Granicą, spotkała i obdarzyła szczerą, siostrzaną miłością zwinnego kociego zwiadowcę. Trochę śmiano się z tej przyjaźni, ale rzadko złośliwie; wszyscy o niej wiedzieli i lubili tę przyjaźń, bo było w niej coś delikatnego i bardzo, bardzo pięknego. Była ogromna... czystość, którą widziały nawet oczy szorstkich, twardych żołnierzy. W jakiś sposób – otoczono tę przyjaźń opieką. W stanicy, pośród ciągłych patroli i „wyjść", było tak niewiele rzeczy pięknych i czystych... Wszyscy chcieli, by ta przyjaźń trwała i trwała. Nikt nic do niej nie miał. Ale każdy chciał ją oglądać.
Burza, wiatr i mrok są Tłem Losu; wtedy najwyraźniej widać jego Węzły.
Wiedza. Do oceny czyichś działań potrzebna jest wiedza. Mój gatunek zdobywał ją przez wieki. To, co teraz robię, jest po prostu właściwe, obojętne zatem, dobre czy złe.
To człowiek czynu, więc zaczął gorączkowo szukać nowego miejsca dla siebie i zajął pierwsze, jakie dojrzał, i już nie chciał go stracić, więc gotów był oszukiwać sam siebie i zamykać oczy na to, co widzieli inni...
Krzywda jest często tym większa, im bardziej niezamierzona.
Wielkie cele uświęcają środki, ale tylko wówczas, gdy się owe cele osiągnie. Przez całe swoje życie Heneghel czynił zło - w imię dobra, co prawda... ale dobra, które się nie spełniło.
Wielkie słowa, jak przymierza i światy, przestają znaczyć cokolwiek, kiedy weźmie się rękę umierającego chłopaka, który już nie będzie strzelał z łuku. Nie ma już snów o sojuszu, bo to właśnie były tylko sny, a teraz są zabici na pobojowisku i ranni ludzie na wozach, można ich dotknąć, to rzeczywistość! I ta rzeczywistość mu mówi, że zabrakło go tam, gdzie był najbardziej potrzebny i mógł zrobić najwięcej dobrego.
Wróg jest wrogiem. Ostatecznie, dogadywać się z nim można wtedy, gdy leży na ziemi z grotem włóczni przytkniętym do gardła. I nie wcześniej.
- Różne uprzedzenia, wątpliwości... Odrzuciłaś je. Teraz będziesz niszczyć, zapewne... Lecz cóż z tego? Ważniejsze jest, że znalazłaś swoje dobro. Dobro, po prostu. No bo jakie może być? Każdy ma swoje własne, czasem wielu ma - wspólne. Ale jednego dobra, takiego dla wszystkich, nie ma i być nie może. Nie powinno. Przede wszystkim potrzebna jest równowaga. To ona jest dobrem największym. Walczyłaś ze skłonnością do czynienia zła, no i co z tego wyszło mądrego?
To nie jest armektańska baśń wojenna, gdzie oto płoną ognie na wzgórzach, Gondonia wzywa pomocy, więc Rovania odpowie i już, patataj... pojechali. Żyjemy Perło, w prawdziwym świecie.
Jeśli ktoś siada do pisania z myślą "Podzielę się spostrzeżeniem" albo "Opowiem o wydarzeniu, które miało miejsce..." - powinien od razu przestać. Należy powiedzieć sobie "Opowiem o człowieku, który...". [...] Czytelnika obchodzi tylko on sam, musi więc zobaczyć w opowiadaniu człowieka, w tym człowieku zaś siebie. Gdy zobaczy - wtedy można poprowadzić go do gwiazd.
Wszystko jest kłamstwem. Zarówno ciało, jak i twarz czy spojrzenia - nic nie oznaczały. Myślała o tym, że można zmieniać je i kształtować do woli. Nagi człowiek jest nikim. Nic nie można o nim powiedzieć, może być żebrakiem albo królem. (...) Ale znów - czy prawdę mówiły ubiory?
- Ech, wszystko jest kłamstwem!
Żyły na tym świecie nieszczęśliwe istoty, które urodziły się nie tym, czym być miały. Kobiety o męskich sercach. Mężczyźni o duszach kobiet. Hel-Krehiri była najbardziej pokrzywdzonym stworzeniem Szereru - kotem uwiezionym w ludzkim ciele. Wielkim, niezgrabnym i niechcianym.
Ludzie to dziwny naród - rzekł kocur. - Patrzą, a nie widzą; słuchają, a nie słyszą; czują, a nie rozumieją.
To zaiste dziwne, jak bardzo krzepi mężczyznę choćby sam dotyk broni. Wiedziałem przecie, że rapier czy pistolet zdadzą się tu na nic. Przeszłości niepodobna unicestwić żadną kulą – obojętnie; zwykłą ołowianą, czy też poświęconą albo srebrną nacinaną w znak krzyża.
Nie wiedziałeś, że dobro wolno świadczyć tylko z imieniem Boga na ustach, bo inaczej nie ma wartości, a nawet godne jest napiętnowania?
Przyjaźń kota nigdy się nie kończy. Rzadko się zaczyna, ale nigdy nie kończy, tego nie można odwołać.
- (...) Powiedziałem przed chwilą, że nie nie wszystkie zasady równowagi Szerni są ujęte w Przedmiotach. Twierdzę tak (nie ja jeden) dlatego, że rozum, a więc i świat, nie trwa w równowadze, pamiętajcie. Coś tu jest wyraźnie sknocone.
- Brakuje... dobra? - zagadnęła Ridareta.
- Brakuje aktywności - rzekł z naciskiem Tamenath. - Złem jest tylko brak równowagi. Nadmierna aktywność bądź pasywność burzy równowagę. Nadmiar dobra jest złem, tak samo jak niedobór.