Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzternaście książek na nowy tydzień. Silne emocje gwarantowane!LubimyCzytać2
- ArtykułyKsiążki o przyrodzie: daj się ponieść pięknu i sile natury podczas lektury!Anna Sierant6
- ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński45
- ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać426
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Rajmund Hanke
Źródło: http://encyklopediafantastyki.pl/index.php?title=Rajmund_Hanke
5
5,8/10
Urodzony: 25.12.1938
Polski pisarz, działacz kulturalny, społeczny i polityczny związany ze Śląskiem, wiceprezydent Chorzowa (1975–1980),kierownik literacki Teatru Rozrywki w Chorzowie (1982–1985),twórca literatury i badacz śpiewactwa śląskiego, prezes katowickiego oddziału Polskiego Związku Chórów i Orkiestr.
5,8/10średnia ocena książek autora
40 przeczytało książki autora
25 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Silesia cantat: dzieje polskiego śpiewactwa kościelnego na Śląsku
Rajmund Hanke
7,0 z 1 ocen
2 czytelników 0 opinii
1996
Śląsk śpiewa. Dzieje polskiego śpiewactwa Górnego Śląska
Rajmund Hanke
7,0 z 1 ocen
1 czytelnik 0 opinii
1991
Najnowsze opinie o książkach autora
Wielkie dni łotrów Rajmund Hanke
4,8
http://esperazna.blogspot.se/2015/07/wielkie-dni-otrow.html
Rajmund Hanke (1939-2012),znany polski działacz kulturalny, społeczny oraz polityczny. "Wielkie dni łotrów" jest trzecią książką w dorobku tego pisarza, lecz warto zaznaczyć, że jedyną z gatunku science fiction. Co skusiło autora do wyboru takiego kierunku w pisarstwie - nie wiem, jednak rezultaty jakie może przeczytać czytelnik nie należą do chwalebnych. Choć być może nie odszukałam w nich drugiego dna, tego politycznego, które ze względu na cenzurę powinno być zgrabnie ukryte.
Pierwsze z czterech opowiadań "Wielkie dni łotrów" ma miejsce na Ziemi, gdzie lądują statki kosmiczne innej inteligentnej cywilizacji. W miarę rozwoju sytuacji dowiedzieć się można, że są to Jowiszanie, pochodzący oczywiście z Jowisza, zwący siebie lędzinami. I od razu zaczynają się kłopoty. Przy lądowaniu statków zostaje zniszczonych wiele domów i innych budynków miasta, a co za tym idzie, uśmierconych wielu mieszkańców. Ziemianie oczywiście obwiniają za to przybyszów, jednak pragną z nimi pokoju, więc puszczają płazem te morderstwa. Były przecież nieświadome. Jowiszanie w obliczu zagrożenia, uruchamiają w swym ciele specjalny klucz obrony, który pozwala im palić oraz niszczyć wszystko na swej drodze. I tu powstaje impas. Jak zaprowadzić pokój z istotami tak potężnymi, które nie słuchają głosu rozsądku, które nie potrzebują ani jeść, ani pić i są stworzone z metalu?
"- Moje przedsiębiorstwo od lat cierpi na brak rąk do pracy - zwierzał się Rytus Donetowi i Tuczowi. - Ludzie szukają roboty łatwiej i przyjemnej. Żeby się przypadkiem nie ubrudzić, nie przemęczyć, ale, oczywiście, jak najwięcej zarobić. Nie doceniają pracy fizycznej. Od jutra mógłbym zatrudnić setki Jowiszan."
Przewidujące, nieprawdaż? Zachodzę jednak w głowę, kogo miał dotyczyć tytuł opowiadania. Ludzi czy Jowiszan?
"Planeta jaszczurek" to króciutkie opowiadanie dotyczące ekspedycji naukowej na inną planetę. Wybrało się troje ludzi. Dwóch mężczyzn i kobieta. Od początku opowiadania przydarzają im się same nieszczęścia. To kamień uderzający w statek, to fatalne lądowanie, skrzywdzenie ogromnej skorupy żółwia, kłopoty z uruchomieniem kapsuły, napad jaszczurek... Mogłabym wiele wyliczać. Doszłam do wniosku, że właściwie nie wiem o czym jest to opowiadanie. Tylko o wyprawie na inną planetę i opisie dziwnych zwierząt? Być może jest to tylko jedna z wielu możliwości wyglądu innych planet, gdzieś tam w galaktyce.
"Eksperyment" dotyczy prac naukowych doktora, pragnącego zapłodnić sztucznie jajo kobiece i cały proces rozwoju dziecka przeprowadzić tylko i wyłącznie za pomocą maszyn. Eksperyment udaje się, jednak dziecko, które rodzi się w ten sposób jest odpychające. Nie tylko wygląd jest inny ale również i myślenie oraz brak mowy. Potrafię zrozumieć, że to opowiadanie może mieć w sobie przesłanie. Że eksperymenty mogą być niebezpieczne, a kolejne próby nie zawsze wróżą dobre wyniki i czasem nierozsądnie jest kombinować z naturą.
"Do niej" to sielskie opowiadanie o dwudziestym pierwszym wieku i możliwości poddania się zamrożeniu, aby móc ponownie obudzić się za kilkadziesiąt lat. Na początku wydaje się właściwie o niczym, dopiero później jednak można dojść do wniosku, że jest ono smutnym opisem życia chłopca, który wierzył, że gdy obudzi się za pięćdziesiąt lat, ludzie będą kulturalniejsi i życie w końcu nabierze sensu. Z opowiadania jasno wynika, że zawiódł się niemiłosiernie, bo ludzie wcześniej i później są tacy sami, mimo iż minęło tyle lat.
Nie oceniam książki wysoko, ponieważ nie jest wykluczone, że moja interpretacja jest nadinterpretacją i zachwalam coś, co nie jest tego warte. Mimo iż książka ma jakieś 170 stron, męczyłam się z nią niemiłosiernie, ponieważ język był dla mnie utrapieniem. Dochodzę jednak do wniosku, że książka nie jest tylko błahym słowem na papierze - zawiera dziwne przeczucia autora, który pisząc ją około roku 1980, kreował swoją wizję przyszłości, którą zaobserwować można w podanym fragmencie. Sądzę, że jest trafny, aczkolwiek w dzisiejszych czasach ludzie chcą oczywiście mało pracować a dużo zarabiać, jednak wolnych miejsc pracy jest zdecydowanie mniej niż kiedyś. Wiąże się to nie tylko z dużą ilością ludności (co obrazuje opowiadanie "Do niej"),ale także z wymyślnymi eksperymentami naukowymi, dzięki którym maszyny zastępują ludzka pracę (co obrazuje opowiadanie "Eksperyment"). Tylko co zrobić, aby dzisiejsza sytuacja bezrobocia nie była już problemem? Może zastosować to, co autor w opowiadaniu "Planeta jaszczurek" i wysyłać ludzi w galaktykę, w poszukiwaniu nowych, zamieszkałych planet?
Jestem neutralna. Nie polecam książki, ani nie odradzam. Dla ludzi lubiących wgryzać się w każde słowo może okazać się kopalnią przeczuć autora, ale dla tych co lubią szybko i łatwo, nie będzie odpowiednia. Wybór pozostawiam oczywiście Wam, bo wiem, że mogę Wam jedynie szeptać, a to, czy będziecie chcieli mnie wysłuchać, to tylko i wyłącznie (niestety!) Wasza decyzja. Wiadomo przecież, że z czytania należy mieć przyjemność, a poprzez zmuszanie, nigdy przyjemności nie ma.
Wielkie dni łotrów Rajmund Hanke
4,8
Pozbyłem się w nader drastyczny sposób telewizji z domu. I nie jestem na bieżąco, ani z wydarzeniami politycznymi, ani z tym co się dzieje na świecie, o liczbie wypadków dowiaduję się od mich rodzicieli, a wszelkie inne wiadomości i tak znajdują drogę do mnie. Polityką jako taką, nie bardzo się interesuję. Najmniej pociąga mnie zwłaszcza rodzima. Ale bywając u staruszków, a dość często z pomocą wszelaką im śpieszę, jestem zmuszony do oglądania tego co oni. Czasem więc naszych polityków też. To samo co wyprawiają w polityce owe buce, znajduje się w opowiadaniu Wielkie dni łotrów. Wczorajsi zdrajcy stają się bohaterami i na odwrót. Skąd wiatr wieje w tą się większość chorągiewek przekręca. Na starych cokołach nowe postacie stają. A ci co przy korycie jeno pod siebie zagarniają. Zdrady, drobne świństwa, grube świństwa, "dobro państwa" i inne przekręty jakie ludzie potrafią samym sobie robić. Po co w to wszystko, bogu ducha winnych Jowiszan było mieszać, zupełnie nie wiem.
Więcej na http://niepamietnikfprefecta.blogspot.com/2012/12/fatum-nade-mna-jakowes-zawiso.html