![Rozmowa z Jerzym Jarniewiczem o tomie „Wiersze przychodzą późno” Margaret Atwood](https://s.lubimyczytac.pl/upload/texts/18900/18944/18944_1677850162_grafika800x600.jpg)
![Anna Sierant - awatar](https://s.lubimyczytac.pl/upload/avatars/1823637/836107-32x32.jpg)
Ta potrzeba czytania nigdy mnie nie opuściła. Do dziś czytuję wszelkie możliwe książki na wszelki możliwe tematy. Co za tym idzie, wiem bard...
Ta potrzeba czytania nigdy mnie nie opuściła. Do dziś czytuję wszelkie możliwe książki na wszelki możliwe tematy. Co za tym idzie, wiem bardzo niewiele o bardzo wielu rzeczach. Mógłbym spędzić całe życie w dobrej bibliotece, nie mam natomiast szczególnego respektu dla głębokiej uczoności. Budzi we mnie podejrzenie pedanteria, do której tego rodzaju uczoność jest skłonna. Z drugiej strony, wydaje mi się niemożliwe, aby ktoś na widok książki nie pragnął się dowiedzieć, co się kryje pomiędzy jej okładkami.
Ileż śmierć ma roboty : / Nikt nie wie, ile godzin / Dziennie tyra. Kochająca żona / śmierci wciąż sama w domu, / Prasuje mężowskie koszule....
Ileż śmierć ma roboty : / Nikt nie wie, ile godzin / Dziennie tyra. Kochająca żona / śmierci wciąż sama w domu, / Prasuje mężowskie koszule. / Śliczne córki nakrywają do stołu, / Czekają na śmierć z kolacją. / Sąsiedzi grają w bezika / W ogródku przy domu albo / Wysiadują na schodkach / Z kuflami piwa. Śmierć / Tymczasem w obcej dzielnicy / Szuka klienta, o którym / Wie tylko, że dławi go kaszel, / Ale coś się nie zgadza z adresem, / Nawet śmierć nie umie go rozgryźć, / Wszystkie drzwi wokół zamknięte... / A tu jeszcze zaczyna padać. / Zapowiada się długa i wietrzna / Noc. Śmierć nie ma nawet gazety / Do nakrycia głowy ani drobnych, / By zadzwonić do niej, stęsknionej, / Zdejmującej wolno, sennie suknię, / Kładącej się nago po stronie / Łóżka, gdzie zwykle śpi śmierć.
Leciwa Metafizyka, biedne stworzenie, / Cała wystrojona w sztuczną biżuterię. / Spacerowaliśmy pod ramię, migdaląc się na oczach ludzi / Mi...
Leciwa Metafizyka, biedne stworzenie, / Cała wystrojona w sztuczną biżuterię. / Spacerowaliśmy pod ramię, migdaląc się na oczach ludzi / Mimo różnicy wieku. / Jest wciąż dziewiętnaste stulecie, szeptała. / Byliśmy w nożowniczej dzielnicy / Wśród walących się reliktów Rewolucji Przemysłowej. / Zaledwie parę kroków dalej – zapewniała mnie - / Na tyłach jej tylko znanego sklepiku ze słodyczami / Klienci zaczytywali się Fenomenologią Ducha. / Dawno minęła północ, gołąbku, aniele! / Lepiej nie ryzykujmy zanadto, myślałem. / Na rogach ulic pełno było chuliganów / W skórzanych kurtkach z krzyżami i żelaznymi ćwiekami. / Wyglądali, jakby znali pisma Darwina i tego wariata Pawłowa / I mieli zamiar za chwilę poprosić nas o zapałki.