Zdrowy pies. Jak sprawić by twój przyjaciel zachował młodość i witalność jak najdłużej Rodney Habib 8,1
ocenił(a) na 626 tyg. temu Chciałabym kiedyś zacząć opinie o książce inaczej niż „ta książka wywołała we mnie mieszane uczucia”, ale niestety nie wydarzy się to tym razem, bo myśląc o tej książce mam totalny mętlik w głowie!
Zaczynając od początku, w momencie pojawienia się na polskim rynku był na nią olbrzymi hype na psim Instagramie. Opinie o niej były cudowne i wszyscy wychwalali ją pod niebiosa. Z całą pewnością to podwyższyło moje oczekiwania.
A potem ją zamówiłam i zaczęłam czytać…. Napisana jest w taki sposób, że zajęło mi to jakieś 8 miesięcy. Z jednej strony bardzo podoba mi się sama idea- masz psa, kochasz go więc dbaj o niego jak najlepiej, a my powiemy Ci jak to robić. Książka bardzo otworzyła mi oczy w temacie suchej karmy i tego, że raczej nie jest to najlepszy sposób żywienia psa przez całe jego życie. Z jakiegoś powodu uległam „lobby karmowemu” i wydawało mi się, że jeśli karma jest dobrej jakości i ma dobry skład to wszystko jest super, jednak nie jest to do końca zgodne z prawdą. Z drugiej strony autorzy książki jak dla mnie trochę za bardzo popłynęli w stronę medycyny alternatywnej, a nie tego się po tej pozycji spodziewałam. Reklamowana jest jako oparta o badania naukowe (podobno, nie ma w niej odnośników do tychże co jest dosyć dziwne, żeby nie powiedzieć nieprofesjonalne. Wedle przypisu tłumacza można je znaleźć na stronie internetowej książki, jednak zgodnie z paginacją oryginału no cóż nie podoba mi się to rozwiązanie). Nie neguję naturalnych sposobów, ale jakoś robienie psu naparu z czagi jako leku na wszystko do mnie nie przemówiło. Być może zmyliło mnie też to, że jedną z autorek jest lekarka weterynarii…
Na bardzo dużą niekorzyść książki w moich oczach działa to, że w kilku miejscach polska redakcja w przypisach staje w opozycji do tego co piszą autorzy (sic!). Nie zrozumcie mnie źle, nie mam im tego za złe, bo w moim odczuciu mają na uwadze dobro pupili czytelników. Jednak to bardzo podważyło wiarygodność autorów, sprawiając, że teraz w zasadzie każdą radę, do której chciałabym się zastosować muszę sprawdzić w innym źródle, bo nie chce zaszkodzić swojemu psu. Sądzę, że zaufanie do osób, które mają radzić w kwestiach zdrowotnych jest kluczowe. A tutaj można się przyczepić do wielu kwestii np. na liście produktów szkodliwych brakuje ksylitolu który jak wynika z wielu badań jest szkodliwy dla psów, autorzy przekonują też, że suchą karmę należy namaczać, a z niektórych badań wynika, że ma to odwrotny od zamierzonego skutek, o czym mówi wielu specjalistów od żywienia psów (wśród nich są nawet ci którzy tę książkę reklamowali!).
Odniosłam subtelne wrażenie, że autorzy to zwolennicy teorii spiskowych i sensacji z rodzaju: kiedyś to truskawki nie były słodkie, nie to co teraz, teraz to sama chemia. A, jak już pisałam wyżej, książka reklamowana jako oparta na nauce i napisana przez lekarkę nie powinna (jak dla mnie) zostawiać takiego posmaku.
Bardzo podoba mi się to, że autorzy podkreślają że nie trzeba zmieniać wszystkiego wystarczą małe kroczki. Tę zasadę warto stosować nie tylko w stosunku do swojego psa, ale i do siebie, w kwestii zdrowia stosując zasadę „wszystko albo nic” strzelamy sobie w kolano.
Mam wrażenie że książka jest mocno „amerykańska” - napisana w sposób mający wywołać sensację. Nie podoba mi się pisanie wiele razy tego samego innymi słowami żeby nabić książce objętości - mam w takim przypadku wrażenie, że autor traktuje czytelników jak idiotów. Dodatkowo tutaj w tak wielu miejscach podkreślane jest, że to i to i to będzie w kolejnym rozdziale i „wiemy że czekacie na konkrety, będą w kolejnym rozdziale”, że summa summarum te zapewnienia zajmują więcej miejsca niż te obiecywane konkrety!
Nie twierdzę, że to zła książka i pewnie jeszcze będę do niej zaglądać, ale zdecydowanie nie zgadzam się z peanami na jej temat bo ma też sporo wad.