Sztuka ścigania się w deszczu Garth Stein 7,5
ocenił(a) na 63 lata temu Po fenomenalnych książkach autorstwa Bruce W. Cameron skusiłam się na książkę Garth’a Stein’a. “Sztuka ścigania się w deszczu” to wzruszająca książka, w której narratorem jest pies Enzo. Nie potrafiłam się wyzbyć ciągłych porównań tej książki do książek z serii “Był sobie pies”. Z bolącym sercem muszę przyznać, że “Sztuka ścigania się w deszczu” nie przypadła mi do gustu, potrafiła mnie wzruszyć, lecz moje oczekiwania były dużo większe. Gdybym sięgnęła po nią przed książkami Camerona, spodobałaby by mi się bardziej, lecz tamte książki postawiły poprzeczkę bardzo wysoko i ta książka jej nie dosięgnęła.
“Pokonanie pierwszego zakrętu nigdy nie zapewni zwycięstwa, ale wiele wyścigów przegrywa się na pierwszym zakręcie.”
Głównym bohaterem jest Enzo, pies, który opowiada czytelnikowi nie tylko swoją historię życia, lecz również historię jego właściciela Danny’ego i jego zmagania w bardzo ciężkim czasie. Enzo mimo swego sędziwego wieku nie boi się śmierci, wierzy, że gdy odejdzie z tego świata jako pies odrodzi się jako człowiek. Pragnie wtedy podejść do Denny’ego i powiedzieć: Cześć, to ja Enzo. Obserwuje świat z wielką uwagą i z wielkim zamiłowaniem ogląda telewizję, jego ulubionymi chwilami, są te w których siada z Dennym na kanapie i ogląda wyścigi samochodowe. Podczas gdy Denny przechodzi bardzo trudne chwile w swoim życiu, Enzo stara się go pocieszać i chciałby pokazać mu co jest najważniejsze w życiu.
“-Porażka podczas wyścigu nie przynosi ujmy- stwierdził Don.
-Ujmę przynosi tylko rezygnacja ze strachu przed przegraną...”
Jak pisałam na początku, największą moją bolączką podczas czytania tej książki, było ciągłe porównywanie jej do serii “Był sobie pies”. Strasznie mnie denerwowały ciągłe wstawki o wyścigach, porównywanie życia do ścigania się i tym podobne mądrości psa Enzo. Z jednej strony nie dziwię się, ponieważ Enzo czerpał swoje mądrości z telewizji, lecz jak dla mnie było to denerwujące. Wszelkie rozważania Enzo również mnie mierziły, były zbyt ludzkie. I chyba największym minusem tej książki było aż nazbyt uczłowieczenie psa. Książka miała swoje dobre momenty, wzruszającą i zarazem ciekawą fabułę, lecz mój odbiór został zepsuty przez Enzo. Powracając znów do książek Camerona, muszę przyznać, że uwielbiam styl w jakim tam była opowiadana historia przez Bailey’a, tu to się nie sprawdziło. Historia jest napisana w bardzo barwny sposób, styl autora jest bardzo przyjemny, bohaterowie są bardzo rzeczywiści i podobała mi się ich historia. Podsumowując, wolałabym przeczytać tę książkę kilka lat temu by nie być tak sceptycznie nastawiona do niej. Historia była dobra, lecz mój odbiór był spaczony nierealistycznym narratorem. Jeśli jest jeszcze jakaś osoba, która nie zna książek Camerona to polecam, może od “Sztuki ścigania się w deszczu” pokocha psiego narratora.
“Uczcie się słuchać! Błagam was. Udawajcie, że jesteście psami podobnymi do mnie i wolicie słuchać innych, niż okradać ich z historii, jakie mają do opowiedzenia.”