Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać282
- Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
- Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
- ArtykułyOficjalnie: „Władca Pierścieni” powraca. I to z Peterem JacksonemKonrad Wrzesiński10
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Lech Kończak
2
7,5/10
Lech Kończak – dyplomata i badacz Kaukazu. Absolwent Instytutu Wschodniego UAM. W Gruzji realizował różnorodne projekty z zakresu pomocy rozwojowej i współpracy kulturalnej. Jest pomysłodawcą polsko-gruzińskiej misji archeologicznej w Gruzji. Za wkład w rozwój kultury gruzińskiej i stosunków polsko-gruzińskich został odznaczony Orderem Złotego Runa i medalem św. Grzegorza Peradze.
7,5/10średnia ocena książek autora
22 przeczytało książki autora
43 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Czarna cerata Pirosmaniego. Życie i twórczość gruzińskiego artysty
Lech Kończak
7,3 z 6 ocen
12 czytelników 2 opinie
2022
Najnowsze opinie o książkach autora
Czarna cerata Pirosmaniego. Życie i twórczość gruzińskiego artysty Lech Kończak
7,3
Co wspólnego mieli Nikifor Krynicki i Niko Pirosmani, a właściwie Pirosmanashvili?
Trudne dzieciństwo, pasję do malowania, miłość i przywiązanie do miejsca w którym żyli i wreszcie - bezdomność. Obaj trafili do panteonu wielkich malarzy, zaszufladkowani jako prymitywiści, ale choć byli dość znani za życia, ich twórczość nie była w stanie zapewnić im egzystencji na godziwym poziomie. Nikifor korzystał z dobroci innych osób, pomieszkiwał „kątem” u ludzi, którzy chcieli mu pomóc, Pirosmani mieszkał w różnych gruzińskich gospodach, w każdej po kilka miesięcy. Nikifor malował na tekturze, czasem na pudełkach po papierosach, Pirosmani na tytułowej czarnej ceracie.
W podziękowaniu za gościnę malował dla nich szyldy, lub obrazy zdobiące wnętrza. Nikifor zmarł na gruźlicę, która pokonała wycieńczony organizm, gruziński malarz - z głodu i nędzy. Malarz Gruzji, jak często się o nim mówi – został pochowany w anonimowym grobie, jak to często bywało w przypadku osób skrajnie ubogich.
Mały Niko Pirosmani został bardzo wcześnie osierocony, w odstępie kilku miesięcy stracił oboje rodziców oraz dwoje z trojga rodzeństwa. Zaopiekowała się nim zaprzyjaźniona rodzina, lecz mimo ciepła i serdecznej troski, jaką mu dali, nie byli w stanie sprawić, by wyrzucił z siebie tę melancholię jak w XIX wieku określano przypadłość jaka dotknęła Niko. Poczucie straty towarzyszyło mu całe życie. To co uderza chyba najbardziej to fakt, że twórca obrazujący najważniejsze momenty w życiu Gruzinów, a więc ucztowanie przy suto zastawionym stole, na swoich obrazach portretuje jedynie smutne supry (supra – gruzińska biesiada),najczęściej te o charakterze żałobnym, czyli po polsku – stypy. Skąd to wiadomo? Na gruzińskich smutnych suprach nie podaje się owoców i nie ma ich też na stołach przy których biesiadują bohaterowie jego obrazów. Nieszczęśliwe dzieciństwo, potem niechciana praca na kolei, praca, którą podjął z rozsądku, poniekąd by sprostać otoczeniu, nieudane przedsięwzięcia biznesowe i wreszcie niesłychanie romantyczna choć - a jakże inaczej – nieszczęśliwa miłość. Legenda głosi, że ten biedny malarz, zakochał się do szaleństwa we francuskiej aktorce Margaricie, która przez kilka dni występowała w Tibilisi (wtedy miasto nazywało się Tyflis) i chcąc pokazać jej ogrom swojego uczucia, za wszystkie posiadane pieniądze kupił róże, które jej wysłał. Prawda czy mit? Dziś tego już się nie dowiemy, wiemy jednak, że aktorka wyjechała, malarz ostatecznie pogrążył się w rozpaczy, którą próbował rozpędzić alkoholem. Niemniej jednak historia swym romantyzmem porywa do dziś, to o niej śpiewała Ałła Pugaczowa w swoim wielkim przeboju: Милион алых роз (Milion szkarłatnych róż).
Pirosmani był artystą wrażliwym na piękno, majestat ale i krzywdę zwierząt. Wielokrotnie portretował posągowe jelenie, niedźwiedzie czy żyrafy ale wśród jego obrazów można znaleźć również bardzo dynamiczne (co nie było typowe dla jego obrazów),sceny polowań.
Pirosmani, to dziś nie tylko nazwisko wielkiego gruzińskiego artysty, to także nazwa czerwonego półsłodkiego wina. W ten sposób lokalni winiarze uczcili wybitnego syna tej części kraju (ojciec Niko był dozorcą na plantacji wina).
Książkę napisał dyplomata i badacz Kaukazu - Lech Kończak. Pierwotnie miała to być kilkustronicowa praca będąca częścią katalogu wystawy dzieł Niko Pirosmaniego w Muzeum Narodowym w Warszawie. Wystawa ostatecznie się nie odbyła a kilkustronicowy dokument rozrósł się do rozmiarów książki ku uciesze miłośników malarstwa i kultury gruzińskiej.
To publikacja na tyle długa, by ciekawie przedstawić najważniejsze fakty z życia artysty i zdjęcia wielu jego obrazów i na tyle krótka, bo zostawić czytelnika w poczuciu pewnego rodzaju niedosytu.
Tbilisi. O Gruzji, ludziach i dziełach Lech Kończak
7,6
Polski rynek wydawniczy doczekał się książki poświęconej Gruzji autorstwa osoby, która nie przelotnie, lecz na stałe związana jest z tym krajem i mieszka w nim od lat, doskonale zna jego przeszłość i rozumie teraźniejszość jak mało kto.
„Tbilisi. O Gruzji, ludziach i dziełach” Lecha Kończaka to pozycja wybitna, której nie da się jednoznacznie sklasyfikować. Każdy rozdział to swego rodzaju esej poświęcony stolicy Gruzji. To swoista mozaika złożona z historii wybranych miejsc, postaci i wydarzeń, które w szerszej perspektywie obrazują losy całego kraju. Wszystko to przeplatane jest dogłębnymi refleksjami o historii i teraźniejszości, kulturze i społeczeństwie, a przedstawionych przez autora szczegółów nie raz próżno szukać w dostępnych nam polsko-, rosyjsko-, czy anglojęzycznych źródłach.
Pozycja trudna, gdyż dla pełnego zrozumienia wymagająca od czytelnika pewnego zasobu wiedzy, lecz obowiązkowa dla każdego, kto chce lepiej poznać i zrozumieć Gruzję.