Najnowsze artykuły
- Artykuły„Nowa Fantastyka” świętuje. Premiera jubileuszowego 500. numeru magazynuEwa Cieślik4
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 2LubimyCzytać4
- ArtykułyTo do tych pisarek należał ostatni rok. Znamy finalistki Women’s Prize for Fiction 2024Konrad Wrzesiński9
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 1LubimyCzytać14
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Włodzimierz Sojka
1
2,0/10
Pisze książki: poezja
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
2,0/10średnia ocena książek autora
1 przeczytało książki autora
0 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Poezje i inne herezje Włodzimierz Sojka
2,0
Lubię rzeczy nieoczywiste, bawi mnie absurd, a ironia stanowi wręcz moje drugie imię. W końcu świat jest wystarczająco przygnębiający, żeby z ponurą miną kroczyć przez koleje losu. Kiedy więc na mojej czytelniczej drodze pojawiła się książka autorstwa Włodzimierza Sojki „Poezje i inne herezje” wydana przez Warszawską Fabrykę Wydawniczą postanowiłam pójść za ciosem i dać się ponieść fantazji autora.
Okazuje się jednak, że zwiodły mnie zapewnienia wydawcy, że lektura tej książki okaże się zabawą słowem, wypełnioną ironią i dystansem do siebie i do innych, że autor ujawni przede mną paradoksy języka, systemu i świat, posługując się humorem nierzadko absurdalnym.
Niestety, nic z tych rzeczy. W rzeczywistości otrzymałam pseudointelektualną papkę, która okazała się być wyjątkowo ciężkostrawna, przynajmniej dla mnie. Zamysł autora sprowadzał się do tego, aby przelać na papier wszelkie swe „złote myśli” dotyczące otaczającej go rzeczywistości, kultury masowej, istniejących stereotypów i uprzedzeń, czy wreszcie głęboko zakorzenionych lęków. Sposobem na odczarowanie szarej i smutnej natury otaczającego Autor świata miało być sięgnięcie po najbardziej dotkliwy oręż jakim może się posłużyć twórca w walce z przeciwnościami losu w postaci ciętej riposty, czy dosadnej puenty. One miały stać się narzędziem, którym Autor miał szafować, obnażając prozę życia czy głupotę otaczającego świata. Co więcej zamysł był taki, aby wachlarz literackich możliwości ukazać zarówno w warstwie lirycznej, jak i prozaicznej, czego wyrazem miało być spełnienie się zarówno w satyrycznych utworach poetyckich, jaki i w felietonowo-esejowych epickich tekstach.
Lektura już pierwszego wiersza zawartego w „Poezjach” nie napawała optymizmem, wykorzystany w konstrukcji utworu rym częstochowski odbierał chęć dalszego czytania, a i sama treść przekazu poddawała w wątpliwość sens dalszego czytania, chociaż przyznam, że Autor otwarcie uprzedzał, że „durne wierszokletki zapisuje z radością”. Chociaż owo zapowiadane szczęście w pierwszych wierszokletach mnie nie porwało, nie przywykłam poddawać się po pierwszym nieudanym podejściu, zatem zaznajamianie z poezją Autora kontynuowałam. Chciałabym powiedzieć, że z każdym kolejnym wierszem było lepiej, a pierwsze, niemiłe wrażenie, prysło jak bańka mydlana, ale niestety tak nie było, przeciwnie, poczucie zażenowania rosło z każdym kolejnym wierszem, a apogeum osiągnęło wręcz przy interpretacji Pana Tadeusza i popełnieniu przez autora Księg XII i pół.
Chcąc jednak dać szansę twórczości Autora uwagę przekierowałam na warstwę epicką książki, licząc na to, że tytułowe herezje zmienią moje podejście do całości utworu, a ich twórca, swą błyskotliwą retoryką udowodni, że to ja się mylę i nie doceniam kunsztu literackiego. I tu jednak oczekiwania moje i Autora nie współgrały, a „Proza życia” jak zatytułowane zostało jedno z opowiadań, potwierdziła tylko fakt, że nie polubimy się, przynajmniej nie w tym utworze, a poczucie niesmaku i rozczarowania pozostanie do końca lektury tej książki. Ponieważ diabeł tkwi w szczegółach, być może w tym tkwił problem w pozytywnym odbiorze „Poezji”, że Autor ma zupełnie inne poczucie humoru niż ja i to co jego śmieszy i co w nim wywołuje uśmiech na twarzy, a w skrajnych przypadkach prowadzi wręcz do skrętu kiszek ze śmiechu, u mnie skutkuje zachowaniem kamiennej twarzy, pojawieniem się grymasu niesmaku i sięgnięcia po najbardziej dobitny środek reakcji w postaci świadczącego o rozgoryczeniu gestu facepalm. Mając świadomość zatem tego, że Autor potrzebował przestrzeni publicznej, w której chciał się spełnić, kończąc niniejszą recenzję zapytam tylko: „Po co?”.