Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Niestety po przeczytaniu książki mam wrażenie, że przed jej wydaniem zabrakło krytycznej redakcji. Po opisie i okładce spodziewałem się raczej rozmowy, dyskusji, a nie wywiadu z Adamem Kornackim. Opinii Marcina Klimkowskiego prawie nie ma, są tylko w szczątkowej formie, jako pytania do drugie autora. Chronologia rozdziałów kuleje... Dla przykładu na stronie 32 jest mowa o tym, że autor "znowu" pojechał do Niemiec i dostał za prace 10 marek, a nie jak wcześniej osiem. Dopiero na stronie 46 jest informacja o pierwszych wyjazdach i zarabianiu 8 marek, tak dowiedziałem się dlaczego "znowu". Nie jest to może jakiś karygodny błąd, mnie jednak zniechęcił do dalszej lektury. Moim największym zarzutem do książki jest jednak wybór zdjęć. Zdjęcia w większości są "stockowe", dobrane nie wiadomo z jakiego klucza... Czasami bliskie kadry na nie wiadomo co (patrz drzwi Renault Avantime) , czasami jak z katalogu producenta (Mercedes S500L),albo zrobione w "przesadzonym" trybie HDR (Maluch pod dźwigiem w stoczni). Cinquecento w wersji z kierownicą po prawej stronie... czy nie ma w Polsce zdjęć z naszego rynku? Zdjęcie Cinquecento Terberg - fajnie, że była taka wersja, ale coś więcej o niej w tekście? Zdjęcie Multipli - dziwny kadr, brudna karoseria, powgniatana karoseria. Takich Jednym zdaniem - po znanych dziennikarzach i pasjonatach motoryzacji spodziewałem się książki dla pasjonatów, nie wyszło.