Dziennikarz, który wiedział za dużo. Dlaczego Jarosław Ziętara musiał zginąć? Łukasz Cieśla 7,7
ocenił(a) na 82 lata temu Czytając reportaż Łukasza Cieśli i Jakuba Stachowiaka wielokrotnie zastanawiałam się, czy opowiadana historia mogłaby się wydarzyć dziś. Czy służby państwowe na legalu mogą zamykać usta dziennikarzom, którzy doszukali się miażdżących mózg nieprawidłowości w funkcjonowaniu rekinów biznesu, czy też ludzi sprawujących władzę w państwie. Wnikając w kolejne rozdziały "Dziennikarza, który wiedział za dużo" nabywałam przeświadczenie, że to, co odkrył Ziętara to dopiero preludium do machlojek, które będzie się odwalać w naszym kraju, o czym przekonujemy się dzień po dniu, wspomnę choćby o policjantach bezprawnie nachodzących dziennikarza Wyborczej w jego mieszkaniu, czy reportażu "Człowiek Kamińskiego i wielki przemyt", który polecam obejrzeć.
Przemyt to słowo klucz, klucz do wielkich biznesów, które powstały w Polsce w początkach lat 90. Mówią, że pierwszy milion trzeba ukraść. Tylko po co się ograniczać do jednego miliona? Przepoczwarzanie się komuny w rozpasany kapitalizm miał wiele luk, w tym prawnych, bo prawo dostosowywano na bieżąco. Najlepszą inwestycją biznesmena w tamtych latach byli dobrzy prawnicy. I tak podszedł do tego Mariusz Ś. Wykorzystał również etap przemian w strukturach państwowych. Znienawidzeni esbecy, kończąc pracę w milicji, odnajdowali swoje miejsce w szeregach ochraniających biznesmena. I to była mocarna mieszanka, przed którą nawet miejscowe gangi chyliły czoła.
Wyobraźcie sobie, że bestia stworzona przez Ś. nawet granice państwa miała za nic, bo prawdziwa granica była przy bramie wjazdowej firmy Elektromis. Takiego czegoś nie było w żadnym miejscu w Europie. Jakie to daje możliwości? Setki torów napakowanych papierosami, spirytusem i innymi dobrami luksusowymi, przejeżdżało przez właściwą granicę PL bez kontroli, a sprzedaż bez podatków pozwalała rozmnażać się ukradzionemu milionowi w nieskończoność.
Na ten trop wpada młody dziennikarz. Kwestią dyskusyjną pozostaje, czy wpada na to sam. Kiedy wchodzi w sprawę za mocno, znika...
Znakomity reportaż doskonale ukazujący mechanizmy, które nieustająco kręcą się do dziś, bez żadnych konsekwencji.
IG @angelkubrick