Najnowsze artykuły
Artykuły
26. Międzynarodowe Targi Książki w Krakowie już wkrótce. Znamy program i listę gościLubimyCzytać3Artykuły
Złe wyboryWojtek0Artykuły
Uwaga konkurs! Weź udział i wygraj książki „Tożsamość“ Roberta Wysokińskiego!LubimyCzytać30Artykuły
Utrwalić to, co zapamiętane. Rozmowa ze Stanisławem BrejdygantemAdam Horowski1
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Tomasz Strzyżewski

Źródło: http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/226741-wielka-ksiega-cenzury-prl-tomasza-strzyzewskiego-o-cenzurze-wczoraj-i-dzis
Znany jako: Thomas Starski
3
7,0/10
Urodzony: 21.12.1945
Niezależny publicysta, działacz emigracyjny. W 1977, po emigracji do Szwecji, opublikował Czarną Księgę Cenzury PRL, ujawniającą mechanizmy funkcjonowania cenzury w PRL.
Dzieciństwo i lata młodzieńcze Urodził się w rodzinie lekarskiej. Jego ojciec Juwencjusz Strzyżewski kończył wówczas studia medyczne na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej. Cztery lata wcześniej dziadek Wincenty Strzyżewski w stopniu kapitana (pośmiertnie major) padł ofiarą mordu katyńskiego. Dzieciństwo i resztę życia w PRL Tomasz Strzyżewski spędził w Krakowie. Jego introwertyczny charakter (był później określany mianem „milczka”) spowodował konflikt rodzinny i bunt przeciwko metodom wychowawczym ojca. W swojej autobiografii napisał, że spowodowało to zerwanie z religijnością, problemy szkolne i początkową fascynację ustrojem komunistycznym. Jego brat Ryszard określił go jako „nadwrażliwego zwariowanego romantyka sprawiającego kłopoty”. Skończył V Liceum Ogólnokształcące im. Augusta Witkowskiego, po czym studiował w Wyższej Szkole Ekonomicznej (obecnie Uniwersytet Ekonomiczny w Krakowie). Rozpoczął pisanie pracy dyplomowej, studiów jednak nie ukończył. Wstąpił do Związku Młodzieży Socjalistycznej, pozostając jego członkiem przez kilka lat. Później zapisał się do Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Pierwszy wyjazd do Szwecji W 1974 roku ożenił się i postanowił, że zarobi na mieszkanie w Szwecji. Przed wyjazdem do Szwecji w roku 1975 zakładał, że uda mu się ten zamiar zrealizować. Wyjeżdżając zwolnił się z pracy. Powrót do Polski i praca w GUKPPIW Legitymacja służbowa GUKPPIW Zamierzeń jednak nie udało mu się spełnić i jeszcze w 1975 wrócił do Polski. W rezultacie musiał ponownie szukać zatrudnienia. Znalazł je za poręczeniem swojego brata w Głównym Urzędzie Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk (GUKPPIW),pomimo że nie spełniał wymogów formalnych. Strzyżewski sam twierdzi, że wcześniej nie wiedział o istnieniu zinstytucjonalizowanej cenzury i przed trafieniem do GUKPPiW nie wiedział, czym się ten urząd zajmował. W swojej książce napisał: Bardzo możliwe, że większość zatrudnionych w GUKPPiW zawczasu poinformowana była o prawdziwym charakterze jego działalności, ale wynikało to po prostu z faktu, iż werbunek do tej pracy odbywał się głównie ze środowisk z cenzurą współpracujących, a więc z aparatu partyjnego i państwowego oraz spośród dziennikarzy i redakcji. [...] od lat pracowałem i obracałem się w środowisku bardzo odległym od tych kręgów i, co za tym idzie, byłem najgorzej poinformowany o tajemnicach władzy. Byłem zwyczajnym urzędnikiem przedsiębiorstwa usługowo-przemysłowego. Moja przynależność partyjna (której oczywiście bardzo się wstydzę) miała charakter wyłącznie formalny i tak samo bierny, jak w przypadku trzech milionów tzw. szeregowych członków PZPR. Ponieważ nie miał wcześniej kontaktu ze środowiskami będącymi pod kontrolą cenzury i nie posiadał więc odpowiedniej wiedzy ani przygotowania, musiał więc przejść odpowiednie przeszkolenie i początkowo miał dostęp tylko do mniej ważnych materiałów. Według relacji Strzyżewskiego, podjęcie przez niego decyzji ujawnienia prawdy o cenzurze nastąpiło po podjęciu tam pracy. Okres jego pracy w GUKPPiW wyniósł 18 miesięcy; w tym czasie starał się o paszport, ale odmówiono mu jego wydania z uwagi na wcześniejszy przedłużony pobyt w Szwecji – przedłużenie takie poskutkowało dwuletnim wstrzymaniem przyznawania paszportu, pomimo składania kilku odwołań. Paszport otrzymał dopiero w 1977 roku na podstawie poświadczenia urlopu wydanego przez jego ówczesnego przełożonego oraz interwencji brata pracującego w Urzędzie Miasta. Przez ten okres Strzyżewski przygotowywał, kompletował i kopiował dokumentację w celu jej późniejszego opublikowania i zdemaskowania działalności GUKPPiW. Udało mu się w całości ręcznie przepisać „Księgę Zapisów i Zaleceń GUKPPiW”, do której miał utrudniony dostęp, początkowo tylko w obecności innych współpracowników. Ostatni dyżur w cenzurze poprzedzający urlop pełnił z 9 na 10 marca 1977 roku, do godz. 1.30. Drugi wyjazd do Szwecji Około południa wyleciał z Krakowa do Warszawy, aby następnie dojechać pociągiem do Świnoujścia. Przez kontrolę celną przeszedł w marynarce i rozpiętym płaszczu, z materiałami przytwierdzonymi do pleców. Przeprawił się promem do Szwecji. W 1977 opublikował wywiezione dokumenty w książce Czarna Księga Cenzury PRL, wydanej przez Wydawnictwo Aneks. Prawdopodobnie z uwagi na jego introwertyczny charakter środowisko polonijne były mu nieufne, uważając go za osobę niepewną a nawet za nasłanego agenta, podczas gdy to właśnie wobec niego prowadzono dochodzenie, podsłuchiwano rozmowy i śledzono w Szwecji. Władze PRL ograniczyły możliwości wyjazdu do Szwecji rodzicom Strzyżewskiego, który w ramach protestu przyłączył się do głodówki przed ambasadą PRL w Sztokholmie, zorganizowanej przez innych Polaków w podobnej sytuacji. Jako działacz emigracyjny wspierał Konfederację Polski Niepodległej – prowadził jej Biuro Informacyjne. Publikował w kanadyjskim „Czasie”, „Głosie Polskim”, sztokholmskich „Wiadomościach Polskich”, „Słowie” Kongresu Polaków w Szwecji oraz prasie krajowej: „Przegląd Artystyczno-Literacki”, „Głos”, „Życie”. Publikacja „Czarnej Księgi Cenzury” przy jej ściśle dokumentacyjnym charakterze przyczyniła się do ujawnienia faktu, metod i zakresu cenzury w PRL. Obecnie Mieszka w Sztokholmie. W 2005 roku otrzymał z Instytutu Pamięci Narodowej status pokrzywdzonego na podstawie zaświadczenia BU Kr III-5532-903/02. W 2006 został odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski. Zawartość teczek z dokumentami Służby Bezpieczeństwa PRL, ukazującymi proces rozpracowywania Tomasza Strzyżewskiego przez służby bezpieczeństwa PRL są do wglądu w Internecie pod adresem: „archiwum skanów niektórych” Zbigniewa Lisieckiego – skan zawartości teczki Tomasza Strzyżewskiego otrzymanej z IPN. Był członkiem Stowarzyszenia Wolnego Słowa, ale w 2008 roku w ramach protestu wycofał swoje członkostwo. W 2009 miało ukazać się nakładem Narodowego Centrum Kultury nowe, poprawione i uzupełnione wydanie „Czarnej Księgi Cenzury PRL”. Pomimo praktycznie zakończonych prac nad książką wydawca zakwestionował treść przedmowy napisanej przez Strzyżewskiego, który uznał takie postępowanie za formę cenzury i nie zgodził się na ingerencje w tekście. W rezultacie przedsięwzięcie pod patronatem ministra kultury i dziedzictwa narodowego nie doszło do skutku i druk książki został oficjalnie odwołany.
Dzieciństwo i lata młodzieńcze Urodził się w rodzinie lekarskiej. Jego ojciec Juwencjusz Strzyżewski kończył wówczas studia medyczne na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej. Cztery lata wcześniej dziadek Wincenty Strzyżewski w stopniu kapitana (pośmiertnie major) padł ofiarą mordu katyńskiego. Dzieciństwo i resztę życia w PRL Tomasz Strzyżewski spędził w Krakowie. Jego introwertyczny charakter (był później określany mianem „milczka”) spowodował konflikt rodzinny i bunt przeciwko metodom wychowawczym ojca. W swojej autobiografii napisał, że spowodowało to zerwanie z religijnością, problemy szkolne i początkową fascynację ustrojem komunistycznym. Jego brat Ryszard określił go jako „nadwrażliwego zwariowanego romantyka sprawiającego kłopoty”. Skończył V Liceum Ogólnokształcące im. Augusta Witkowskiego, po czym studiował w Wyższej Szkole Ekonomicznej (obecnie Uniwersytet Ekonomiczny w Krakowie). Rozpoczął pisanie pracy dyplomowej, studiów jednak nie ukończył. Wstąpił do Związku Młodzieży Socjalistycznej, pozostając jego członkiem przez kilka lat. Później zapisał się do Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Pierwszy wyjazd do Szwecji W 1974 roku ożenił się i postanowił, że zarobi na mieszkanie w Szwecji. Przed wyjazdem do Szwecji w roku 1975 zakładał, że uda mu się ten zamiar zrealizować. Wyjeżdżając zwolnił się z pracy. Powrót do Polski i praca w GUKPPIW Legitymacja służbowa GUKPPIW Zamierzeń jednak nie udało mu się spełnić i jeszcze w 1975 wrócił do Polski. W rezultacie musiał ponownie szukać zatrudnienia. Znalazł je za poręczeniem swojego brata w Głównym Urzędzie Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk (GUKPPIW),pomimo że nie spełniał wymogów formalnych. Strzyżewski sam twierdzi, że wcześniej nie wiedział o istnieniu zinstytucjonalizowanej cenzury i przed trafieniem do GUKPPiW nie wiedział, czym się ten urząd zajmował. W swojej książce napisał: Bardzo możliwe, że większość zatrudnionych w GUKPPiW zawczasu poinformowana była o prawdziwym charakterze jego działalności, ale wynikało to po prostu z faktu, iż werbunek do tej pracy odbywał się głównie ze środowisk z cenzurą współpracujących, a więc z aparatu partyjnego i państwowego oraz spośród dziennikarzy i redakcji. [...] od lat pracowałem i obracałem się w środowisku bardzo odległym od tych kręgów i, co za tym idzie, byłem najgorzej poinformowany o tajemnicach władzy. Byłem zwyczajnym urzędnikiem przedsiębiorstwa usługowo-przemysłowego. Moja przynależność partyjna (której oczywiście bardzo się wstydzę) miała charakter wyłącznie formalny i tak samo bierny, jak w przypadku trzech milionów tzw. szeregowych członków PZPR. Ponieważ nie miał wcześniej kontaktu ze środowiskami będącymi pod kontrolą cenzury i nie posiadał więc odpowiedniej wiedzy ani przygotowania, musiał więc przejść odpowiednie przeszkolenie i początkowo miał dostęp tylko do mniej ważnych materiałów. Według relacji Strzyżewskiego, podjęcie przez niego decyzji ujawnienia prawdy o cenzurze nastąpiło po podjęciu tam pracy. Okres jego pracy w GUKPPiW wyniósł 18 miesięcy; w tym czasie starał się o paszport, ale odmówiono mu jego wydania z uwagi na wcześniejszy przedłużony pobyt w Szwecji – przedłużenie takie poskutkowało dwuletnim wstrzymaniem przyznawania paszportu, pomimo składania kilku odwołań. Paszport otrzymał dopiero w 1977 roku na podstawie poświadczenia urlopu wydanego przez jego ówczesnego przełożonego oraz interwencji brata pracującego w Urzędzie Miasta. Przez ten okres Strzyżewski przygotowywał, kompletował i kopiował dokumentację w celu jej późniejszego opublikowania i zdemaskowania działalności GUKPPiW. Udało mu się w całości ręcznie przepisać „Księgę Zapisów i Zaleceń GUKPPiW”, do której miał utrudniony dostęp, początkowo tylko w obecności innych współpracowników. Ostatni dyżur w cenzurze poprzedzający urlop pełnił z 9 na 10 marca 1977 roku, do godz. 1.30. Drugi wyjazd do Szwecji Około południa wyleciał z Krakowa do Warszawy, aby następnie dojechać pociągiem do Świnoujścia. Przez kontrolę celną przeszedł w marynarce i rozpiętym płaszczu, z materiałami przytwierdzonymi do pleców. Przeprawił się promem do Szwecji. W 1977 opublikował wywiezione dokumenty w książce Czarna Księga Cenzury PRL, wydanej przez Wydawnictwo Aneks. Prawdopodobnie z uwagi na jego introwertyczny charakter środowisko polonijne były mu nieufne, uważając go za osobę niepewną a nawet za nasłanego agenta, podczas gdy to właśnie wobec niego prowadzono dochodzenie, podsłuchiwano rozmowy i śledzono w Szwecji. Władze PRL ograniczyły możliwości wyjazdu do Szwecji rodzicom Strzyżewskiego, który w ramach protestu przyłączył się do głodówki przed ambasadą PRL w Sztokholmie, zorganizowanej przez innych Polaków w podobnej sytuacji. Jako działacz emigracyjny wspierał Konfederację Polski Niepodległej – prowadził jej Biuro Informacyjne. Publikował w kanadyjskim „Czasie”, „Głosie Polskim”, sztokholmskich „Wiadomościach Polskich”, „Słowie” Kongresu Polaków w Szwecji oraz prasie krajowej: „Przegląd Artystyczno-Literacki”, „Głos”, „Życie”. Publikacja „Czarnej Księgi Cenzury” przy jej ściśle dokumentacyjnym charakterze przyczyniła się do ujawnienia faktu, metod i zakresu cenzury w PRL. Obecnie Mieszka w Sztokholmie. W 2005 roku otrzymał z Instytutu Pamięci Narodowej status pokrzywdzonego na podstawie zaświadczenia BU Kr III-5532-903/02. W 2006 został odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski. Zawartość teczek z dokumentami Służby Bezpieczeństwa PRL, ukazującymi proces rozpracowywania Tomasza Strzyżewskiego przez służby bezpieczeństwa PRL są do wglądu w Internecie pod adresem: „archiwum skanów niektórych” Zbigniewa Lisieckiego – skan zawartości teczki Tomasza Strzyżewskiego otrzymanej z IPN. Był członkiem Stowarzyszenia Wolnego Słowa, ale w 2008 roku w ramach protestu wycofał swoje członkostwo. W 2009 miało ukazać się nakładem Narodowego Centrum Kultury nowe, poprawione i uzupełnione wydanie „Czarnej Księgi Cenzury PRL”. Pomimo praktycznie zakończonych prac nad książką wydawca zakwestionował treść przedmowy napisanej przez Strzyżewskiego, który uznał takie postępowanie za formę cenzury i nie zgodził się na ingerencje w tekście. W rezultacie przedsięwzięcie pod patronatem ministra kultury i dziedzictwa narodowego nie doszło do skutku i druk książki został oficjalnie odwołany.
7,0/10średnia ocena książek autora
18 przeczytało książki autora
98 chce przeczytać książki autora
2fanów autora
Zostań fanem autoraNajnowsze opinie o książkach autora
Wielka księga cenzury PRL w dokumentach Tomasz Strzyżewski 
8,0

Powrót cenzury
Cenzura kojarzy nam się wyraźnie z okresem komunizmu. Tymczasem jej początki sięgają czasów starożytnych. Już cesarz August nakazywał palenie ksiąg proroczych i magicznych. W średniowieczu i w czasach nowożytnych wydano wiele zakazów tępiących druk niektórych książek i pism (zarówno przez Kościół katolicki, prawosławny, jak i tzw. kościoły reformowane). Warto pamiętać, że w 1939 roku została uchwalona ustawa o ochronie imienia Józefa Piłsudskiego. Jednak cenzura przed wojną nie obejmowała słowa mówionego, czyli wszelkiego typu wypowiedzi publicznych: na zebraniach, wiecach, w parlamencie, sądzie, podczas spektakli teatralnych, kabaretowych, czy audycji radiowych. Sytuacja ta zmieniła się diametralnie wraz ze zmianą sytuacji politycznej w Polsce po II wojnie światowej. Przede wszystkim wprowadzono kontrolę prewencyjną (tzn. poprzedzającą wydanie tekstu lub prezentację dzieła) wszystkiego, co miało charakter wypowiedzi publicznej. Urząd cenzury do 1970 r. kontrolował również etykietki i informacje na opakowaniach produktów, a nawet druki administracyjne i finansowe. Stosowano zasadę odpowiedzialności zbiorowej, to znaczy, że ze swej „cenzorskiej czujności” byli rozliczani wszyscy, którzy brali udział w przygotowywaniu, tworzeniu, publikowaniu i rozpowszechnianiu różnych informacji podawanych do publicznej wiadomości. W przypadku niesubordynacji wysuwano daleko idące konsekwencje. Skutkowało to tym, że sam Główny Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk, mający swoją siedzibę na Mysiej w Warszawie był tylko wierzchołkiem góry lodowej, która obejmowała różnorodne instytucje i ludzi na różnych szczeblach odpowiedzialnych za efekt końcowy informacji przedstawianych publicznie. Nad funkcjonowaniem całego systemu czuwała zaś jedna partia rządząca – najpierw PPR, a potem PZPR.
Czyż nie mamy obecnie, po objęciu rządów przez PIS, do czynienia z narodzinami podobnej instytucji? Od kiedy PIS przejął media publiczne w TVP nie wolno wyświetlać „Pokłosia” Władysława Pasikowskiego, „Obywateli” Jerzego Stuhra, czy „Idy” Pawła Pawlikowskiego. Te trzy filmy były przeznaczone do emisji, ale zdjęto je z ramówki – ślad po nich pozostał jedynie w wydrukowanych programach telewizyjnych dołączonych do gazet.
W ten sam sposób pozbył się „niewygodnych” przedstawień nowy dyrektor Teatru Polskiego we Wrocławiu – Cezary Morawski, który zastąpił Krzysztofa Mieszkowskiego. Nowy dyrektor zdjął z afisza siedem przedstawień (w tym „Tęczową Trybunę 2012", sztukę o gejach-kibicach, duetu Strzępka-Demirski, która zawsze gromadziła nadkomplet widzów),nie proponując nic nowego w zamian.
Czystki objęły też popularne stacje radiowe i telewizyjne. Po wymianie kierownictwa i zastąpieniu go „swoimi” ludźmi nowa władza wymaga od pracowników całkowitej podległości i autocenzury – dokładnie tak, jak to robił GUKPPiW w czasach komunizmu. Cenzorzy nigdy de facto nie byli zatrudniani na stanowiskach „cenzorskich”, a jako „radcy” „doradzający” dziennikarzom, reżyserom, redaktorom i pisarzom, co i jak należy pisać, by wydźwięk słów nie pozostawiał wątpliwości, co do przekazu. Czy nie do tego zwyczaju i nazwy odwołuje się powołana niedawno Rada Mediów Narodowych opiniująca programy radiowe i telewizyjne? Wiosną serwisy dla wszystkich państwowych stacji radiowych zaczęła przygotowywać Informacyjna Agencja Radiowa, co dało władzom radia możliwość skuteczniejszej kontroli informacji podawanych publicznie. Toteż o poczynaniach rządu mówiło się językiem, jakim chciał rząd. O niefortunnych losach negocjacji w sprawie caracali nie można było mówić inaczej niż „zakończenie negocjacji” (słowo „zerwanie” było zakazane, pojawiło się jedynie w serwisie radiowej Trójki, gdzie serwisanci - mimo nacisków - indywidualnie przygotowywali wiadomości). Po śmierci Andrzeja Wajdy o reżyserze nie wolno było mówić „wybitny”, gdy jednak to słowo padło z anteny radiowej Trójki poleciały głowy serwisantów przygotowujących materiały - Małgorzaty Spór i Anny Zaleśnej. Z kolei w telewizyjnych Wiadomościach materiał o śmierci Andrzeja Wajdy przygotowywali nowicjusze bez doświadczenia – Jan Korab i researcherka Aneta Szydlik. Materiał ukazał się jako piąty z kolei – zaraz po informacji o wizycie rządowej delegacji w Mielcu i Świdniku. Świadczy to wyraźnie o tym, że nikomu z obecnej dyrekcji TVP nie zależało na jakości tego materiału i nadaniu mu odpowiedniej rangi.
Stefan Kisielewski w jednym ze swoich felietonów napisał: „Czy kłamstwo rozbudowane i uporczywe ma na celu oszukanie ludzi, czy też nakłonienie ich, aby z pełną świadomością wzięli w nim udział? {…}
Konstruując kłamstwo doskonałe i wszechstronne konstruujący daje jednak pośrednio wyraz swemu zaufaniu do bezsilnego, lecz świadomego odbiorcy {…}
Zdaje się on mówić do swego odbiorcy i partnera: widzisz bracie, ty mojego monolitu nie ugryziesz, nie ma w ogóle gdzie włożyć palca, wszystko przewidziałem i ubezpieczyłem na wszelkie sposoby. Wobec tego daj sobie spokój ze zwalczaniem mnie, przyjmij w całości […}
to, co ci mówię, a jeżeli już koniecznie upierasz się, że to jest nieprawda, przyjmij rzecz jako nasz wspólny język, jako mowę ochronną, umowną a konieczną” .
„Wielka księga cenzury PRL w dokumentach” Tomasza Strzyżewskiego to rzecz o takim właśnie „wspólnym języku” wypracowanym ze społeczeństwem przez urząd cenzury wespół z podległymi mu instytucjami i ludźmi. Sięgnijmy po nią właśnie teraz, gdyż temat cenzury zdaje się być palący i pilny dla nas obecnie, jak nigdy dotąd w III RP wcześniej.
Wielka księga cenzury PRL w dokumentach Tomasz Strzyżewski 
8,0

Absolutny "must read" dla każdego, kto interesuje się historią, w szczególności PRL-u. Po lekturze człowiek uzmysławia sobie jak to wyglądało naprawdę i jak odbiegało od wspomnień późniejszych "bojowników" i "antysystemowych kombatantów" - szczególnie ze świata kultury i mediów. W skrócie: byli równo umoczeni i praktycznie sami się wysługiwali z oczywistymi wyjątkami. Niektóre zapisy cenzury mogą dzisiaj wydawać się dziwne czy nawet szokujące ale biorąc poprawkę na rozmaite starcia frakcji wewnątrz PZPR, są sensowne i logiczne. Nie tylko kościoły były wrogie, ale i każdy przejaw myślenia prospołecznego czy narodowego...