Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Czyżby to ostatni z kręgu filozofów egzystencjalnych w tej kolekcji? Być może. Choć bardzo spodobał mi się Sartre, Merleau-Ponty przypadł mi do gustu nieco mniej. Może za sprawą autora, która niekoniecznie dobrze tłumaczy tutaj jego myśl? Zabrakło mi w tym tomie definicji. Mowa jest o wielu abstrakcyjnych pojęciach, które w tekście są tłumaczone za pomocą równie obcych, trudnych pojęć. Jak to nader często bywa – starając się pokazać wszystko, tak naprawdę nie pokazuje się nic. Było kilka ciekawych wątków, ale tonęły one w oceanie ontologii i relacji ludzkiej bytności z ciałem oraz ciała ze światem.