Seksografie. Reportaż uczestniczący o pokusach i pragnieniach Gabriela Wiener 4,8
ocenił(a) na 44 lata temu Bardziej groch i kapusta niż Sodoma i Gomora
Nie mam szczęścia do książek o seksie. Albo książki o seksie nie mają szczęścia do mnie, zawsze znajdę bowiem powód, żeby się przyczepić. "Seksografie" nie będą wyjątkiem, i nie pomoże tu ani podtytuł "reportaż uczestniczący:, ani rekomendacja Sylwii Chutnik.
Peruwiańska dziennikarka Gabriela Wiener obiecuje nam bezpruderyjny, dosłowny i szczery reportaż o seksie i seksualności. Temat niewątpliwie szeroki i pojemny. Kiedy parę lat temu rozczarował mnie "Seks przyszłości" Emily Witt, zarzuciłam autorce, że tematy, które opisała, były dobrane dość przypadkowo i nie składały się na żadną spójną całość. Mimo to Witt miała przynajmniej jakiś klucz - nowe, nietradycyjne formy życia seksualnego (autorka pisała między innymi o aplikacjach randkowych, medytacji orgazmicznej, poliamorii, porno, public humiliation). Może i słabo, ale coś się jednak kleiło. Jak to wygląda u Wiener?
Książkę otwiera rozdział o "seksualnym guru" Ricardo Badanim, który żyje z sześcioma kobietami. Absolutnie nie podzielam zachwytu autorki nad stylem życia tej wesołej gromadki, dużo rzeczy wydaje mi się wręcz niepokojących, ale sama sprawa jest bez wątpienia ciekawa. Czy tekst spełnia kryteria reportażu o seksie? Tu mam pewne wątpliwości. Nie spełnia ich za to na sto procent kolejny, tym razem o więziennych tatuażach.
Później Wiener odważnie wkracza w obiecany temat: składamy razem z nią wizytę w klubie swingersów, uczestniczymy w show słynnej dominy, poznajemy dość dziwny epizod z kobiecym wytryskiem w roli głównej oraz historię eksperymentów autorki z trójkątami. Czy czyta się to dobrze? Tak. Czy teksty coś wnoszą? Nie bardzo. Używam słowa teksty, a nie reportaże, bo nie mogę się oprzeć wrażeniu, że w obiecanym reportażu uczestniczącym dużo więcej jest uczestniczenia niż reportażu. O ile opis imprezy swingersów to mimo wszystko relacja z wydarzenia, to już rozdział o trójkątach przypomina bardziej esej.
Tekst o transseksualnej prostytutce z Paryża jest chyba najlepszym z całego zbioru, To prawdziwy reportaż, który ma przemyślaną konstrukcję i bohaterów, za którymi podążamy od samego początku.
Mam dziwne wrażenie, ze wszyscy - autorzy rekomendacji i opisu na okładce - przeczytali książkę do połowy, bo tylko do tego momentu autorka trzyma się w jakikolwiek sposób tematyki seksualności. O ile kolejny rozdział, będący bardziej esejem jeszcze jakoś wpisuje się w tematykę ksiązki (autorka zmaga się z poczuciem brzydoty),o tyle później odpływamy już w zupełnie inne rejony. Na początek rozdział o popularnej pisarce Isabel Allende, następnie Wiener zażywa ayahuascę, oddaje komórki jajowe, opowiada o teoriach spiskowych związanych z liczbą 11.. Zbiór kończą eseje dużo bardziej poważne: o macierzyństwie, śmierci, sytuacji politycznej w Peru. Ostatnie teksty są naprawdę interesujące, nie wiem jednak, jak wpisać je w zapowiadaną na okładce tematykę. Z kolei rozdziału o liczbie 11 nie jestem w stanie wziąć na poważnie - może to jakiś ambitny zabieg intelektualny, którego nie jestem w stanie zrozumieć?
Nie uważam się za osobę szczególnie pruderyjną, opisy seksu zbiorowego nie robią na mnie wrażenia. Natomiast historyjkę ze spanielem uważam za naprawdę obrzydliwą i myślę, że książka doskonale obyłaby się bez niej. Nie podobały mi się też zalatujące ageizmem komentarze o "nadzianych, kapcaniejących sześćdziesięciolatkach", z kolei tekst o "świeżym tchnieniu sromu" po prostu mnie rozbawił.
Największy problem "Seksografii" polega na tym, że nie bardzo wiadomo, o czym ta książka w ogóle jest i co w ogóle wnosi. Seks, mimo obietnic, nie jest tematem spinającym wszystkie teksty, nie sposób więc oprzeć się wrażeniu chaosu. "W kraju, gdzie edukacja seksualna będzie niedługo zakazana, ta książka jest obowiązkową lekturą" - napisała o tej książce Sylwia Chutnik. Nie bardzo rozumiem, jak zbiór Wiener mógłby się przysłużyć w edukacji. "Seksografie" zapewne znajdą czytelników, pytanie jednak brzmi: czy czytelnicy znajdą coś dla siebie w "Seksografiach"? Ja przyznam, że najciekawsze (poza wspomnianym reportażem o prostytutce w Paryżu) wydały mi się końcowe eseje. Trochę dziwnie, jak na książkę o seksie.
https://www.bookhunter.pl/recenzja/4320/seksografie-reportaz-uczestniczacy-o-pokusach-i-pragnieniach