Najnowsze artykuły
- ArtykułySkandynawski kryminał trzyma się solidnie. Michael Katz Krefeld o „Wykolejonym”Ewa Cieślik1
- ArtykułyTargi Książki i Mediów VIVELO już 16–19 maja w Warszawie. Jakie atrakcje czekają na odwiedzających?LubimyCzytać1
- ArtykułyCzternaście książek na nowy tydzień. Silne emocje gwarantowane!LubimyCzytać2
- ArtykułyKsiążki o przyrodzie: daj się ponieść pięknu i sile natury podczas lektury!Anna Sierant8
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Aleksandra Tofil
2
6,0/10
Pisze książki: turystyka, mapy, atlasy
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,0/10średnia ocena książek autora
5 przeczytało książki autora
0 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Singapur Aleksandra Tofil
6,0
(2018)
Przewodnik turystyczny, ułożony zgodnie z zasadą „dla każdego coś miłego”; aby był w pełni użyteczny, trzeba mieć dostęp do sieci: map Google i wyszukiwarki. Wydany przed pandemią COVID 19, a zatem uboższy o obostrzenia i ich skutki społeczne (oraz gospodarcze),które aktualnie, z perspektywy roku ’23, nie są już chyba tak bardzo istotne.
Opisy atrakcji nieskomplikowane i bardzo oszczędne. Poprawne językowo, ale nie wolne od potknięć; merytorycznie też nie jest idealnie, tu i tam wkradło się kilka błędów, choć z perspektywy turysty kompletnie nieistotnych.
Obecnie, kiedy wszystko jest w internecie, takie przewodniki tracą rację bytu: obszerne artykuły, bogato ilustrowane blogi i posty z rozlicznych serwisów (w tym społecznościowych); nagrania z YouTube, możliwość wirtualnej eksploracji za pośrednictwem Street View, czy sama mapa satelitarna Google’a, dodatkowo oferująca zdjęcia użytkowników oraz opinie o muzeach, restauracjach, hotelach i głównych atrakcjach… stały napływ nowych treści, aktualizowanych każdego dnia – z tym papierowy przewodnik nie wygra*.
Jednak takie książeczki mogą się przydać; mają tę zaletę, że zbierają do kupy wiele podstawowych informacji; nie jest źle mieć coś takiego pod ręką, traktując to jak swego rodzaju podstawę, wytyczne dla dalszego researchu**. I zgodnie z intencją wydawców: inspirację.
_________________
* Treści różnej jakości, tworzonych przez tubylców, rezydentów i podróżników; odmienne i uzupełniające się wzajemnie. W wielu językach, z opcją automatycznego tłumaczenia.
** Uporządkowane, zweryfikowane informacje – stanowią cenny towar, a nie zawsze można polegać na sieci. W formie nieco bardziej rozbudowanej, obszerniejszej, przewodnik miałby więcej sensu (np. w wersji tematycznej, skupionej na kuchni lub architekturze, sztuce, filmowych miejscach, itd.)
•
GŁÓWNE MINUSY:
- początkowo, układ treści sprawia wrażenie przypadkowego (i w zasadzie chyba tak właśnie jest)… Nie przemyślano tego dobrze.
- za dużo informacji stricte komercyjnych, konsumpcyjnych, tj. gdzie można wydać pieniądze. Za mało o tym, co czeka poza głównymi szlakami*.
- opisy budynków oraz instalacji, pomników, parków, powinny być zestawione z fotografiami, a nie zawsze tak jest.
- poszczególne obszary, dzielnice, oraz wymienione atrakcje, powinny być naniesione na czytelne mapki (choćby i uproszczone).
- drobne wpadki merytoryczne i techniczne.
_________________
* Nierzadko najciekawsze jest poza szlakiem, i nie wiąże się z atrakcjami za grube sumki, ale ludźmi. Tego przewodnik niestety nie wskaże, ale nie można go też za to winić.
•
Wolałbym przeczytać „Życie codzienne w Singapurze”, łączące informacje socjologiczne, historię i anegdoty, a najlepiej jakiś reportaż przybliżający istotne problemy społeczne, oferujący konkretne statystki i wgląd w codzienność, ale nic takiego na rynku nie ma, więc ten przewodnik to taka pozycja pocieszenia. Rozdział o subiektywnych odczuciach daje namiastkę powyższego, ale to za mało.
•
Singapur, obok Hongkongu, Makau, Tajpej i Szanghaju to jedna z najciekawszych metropolii Dalekiego Wschodu, gdzie Orient spotyka się z Okcydentem, gdzie funkcjonują wyraźne wpływy europejskie – czy też szerzej, zachodnie – oraz żywioł chiński. Poza stolicą Tajwanu*, wszystkie wymienione to dawne kolonie lub półkolonie (Szanghaj) krajów europejskich. Leżą w tropikach, lub prawie (Szanghaj, Tajpej),na obszarze słonecznego Południa; oferują egzotyczne drzewa i kwiaty, cienie szklanych wysokościowców, relikty architektury kolonialnej lub budynki rodzime, ale inspirowane Zachodem; zorganizowany chaos, piękne widoki i silne kontrasty.
_________________
* Za japońskiej okupacji, w latach 1895-1945, Tajpej zwało się Taihoku. Początkowo było miastem chińskich kolonistów, a potem stało się siedzibą kolonistów japońskich (jakby nie było, realizujących standardy i pomysły europejskie). Sam Tajwan, Formosa, nie był wolny od zakusów Europejczyków.
•
UWAGI MERYTORYCZNE (seria Pascal Lajt, 2018): str. 34 – „tamilski (klasyczny język indyjski)” – tamilski to jeden z wielu języków subkontynentu, którym posługuje się 68 mln mieszkańców Tamilnadu i Cejlonu (co oznacza „klasyczny język indyjski”? A co z sanskrytem, co z hindi?); str. 84 – „Morza Śródziemnomorskiego” (Śródziemnego); str. 110 – „manty, rekiny i płaszczki” – tak w zasadzie... manty to płaszczki (!); str. 117 – „skrzypłocze – kraby przypominające końskie podkowy […]” – skrzypłocze nie są krabami i nie przypominają podków; str. 124 – singapurski ogród zoologiczny umieszczono w dziale „Zachód Singapuru”, tymczasem jest on zlokalizowany na północy wyspy, w jej środkowej części (Central Water Catchment); str. 132-134 – Central Catchment Nature Reserve, na którego obszarze znajduje się zoo, to środkowa część Singapuru.
UWAGI TECHNICZNE: str. 33/59 – Louisa Vuittona (Louis Vuitton); str. 48 – jak (jako); str. 34 – „również uczonych też w szkołach […]” („też” do skasowania); str. 93 – się mieszczą (mieszczą się); str. 113 – najbliższy (najbliższe); str. 127 – orangutanów (orangutanica/samica); str. 152 – „Numery komórkowe zaczynają się od cyfry 9 lub 8, a numery od cyfry 6” (numery stacjonarne?).
Singapur Magdalena Binkowska
6,0
(2019)
Wersja 2.0 przewodnika z 2018, wydanego w serii Pascal Lajt. Inaczej uporządkowane i nieznacznie przeredagowane treści, większość przeniesiono jednak metodą kopiuj-wklej*.
_____________________
* https://lubimyczytac.pl/ksiazka/singapur/opinia/78347807
•
PLUSY
+ jasny, poprawny język
+ sensowny układ treści, praktyczne wskazówki
+ czytelne uproszczone mapki
+ poprawki stylistyczne i merytoryczne (względem wcześniejszej edycji)
MINUSY
- mapki zostały wykadrowane z większej mapy Singapuru (poprzycinano nazwy dzielnic)
- wiele budynków i atrakcji nie jest pokazana na fotografiach
- za dużo informacji stricte komercyjnych, konsumpcyjnych, tj. gdzie można szybko wydać pieniądze (na rozmaitą tandetę i atrakcje dostępne również na Zachodzie). Za mało o tym, co czeka poza głównymi szlakami
- drobne wpadki merytoryczne
- pominięto część treści, w tym sekcję o subiektywnych doświadczeniach
- wszystko co tu zawarto, można wygrzebać w internecie (i to bez większego wysiłku)
•
Najciekawsze są atrakcje charakterystyczne dla miasta, mające swoją historię, wynikające z przenikania się Wschodu i Zachodu, koegzystencji różnych kultur. A także architektura, tak stara jak i nowa: zabudowa kolonialna i nowoczesne konstrukcje, w rodzaju Henderson Waves. Także zabudowa mieszkaniowa, to jak żyją przeciętni ludzie, wydaje się bardziej interesujące niż oglądanie torebek Louis Vuitton, zapychanie się słodyczami czy leżenie plackiem na piasku.
Idea zwiedzania Singapuru w wariancie turystycznym, na szybko, odhaczając kolejne atrakcje i przepłacając za plastikowy badziew i ciuchy z poliestru – nie brzmi zachęcająco. Nie każdy ma takie możliwości, ale najlepiej pobyć w danym miejscu dłużej, nie spiesząc się. Pojechać, zamieszkać i popracować, nawiązać jakieś kontakty. Spędzić trochę czasu z miejscowymi i otworzyć się na ich historie. Lepiej być podróżnikiem niż turystą, a jeśli tym drugim, to jednak szanującym pieniądze i zwiedzającym z głową. Łatwiej powiedzieć niż zrobić, ale da się.
•
UWAGI (Pascal My Travel, 2019): str. 43 – Louisa Vuittona (Louis Vuitton, czyt. lui witą; dodatnie tych dwóch „a” na końcu niczego nie załatwia, to francuski); str. 47 – Joseph Conrad Korzeniowski, albo Joseph Conrad, albo Józef Korzeniowski (to samo w edycji z 2018).
Str. 123 – w tej, w i we wcześniejszej wersji przewodnika, przeczytamy że w Singapurze nie ma słodkowodnych jezior i rzek, nie brzmi to sensownie: w końcu żyje tam wiele zwierząt, w tym mięsożernych i ptaków, które muszą regularnie uzupełniać płyny. Wcześniej, kiedy budowano tam osady, a nie było malajskiego rurociągu, też trzeba było jakoś pozyskiwać wodę, a nie bazowano raczej na dostawach czy deszczówce, musiały istnieć jakieś studnie i godne zaufania źródła. „Since 2008, the Singapore River was turned into a fresh water river after the completion of the Marina Barrage at Marina South” [Od 2008 Singapore River zmieniono w rzekę słodkowodną, po ukończeniu zapory w Marina South.] (https://en.wikipedia.org/wiki/Singapore_River). Singapur nie jest jedyną rzeką na wyspie, ale w przewodniku jest określana po prostu „rzeką”. To że lokalne zasoby nie są wystarczające do zaspokojenia potrzeb obecnej populacji, lub że woda która zbiera się w jeziorach nie nadaje się do picia bez filtrowania, nie oznacza że na wyspie nie ma słodkiej wody.
Str. 132 – „mandaryński (oficjalny język chiński) i tamilski (klasyczny język indyjski)” – współczesny mandaryński to tzw. język państwowy, bazujący na dialekcie pekińskim i żargonie urzędników; tamilski to jeden z wielu języków subkontynentu, używany w Tamilnadu i na Cejlonie.
Arabska dzielnica (tak pada w tekście wielokrotnie) podpisana jest na planie Singapuru jako Muslim Quarter (Muzułmański Kwartał, Dzielnica Muzułmańska),i jest to dalece bardziej sensowne.