Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać258
- Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
- Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
- ArtykułyOficjalnie: „Władca Pierścieni” powraca. I to z Peterem JacksonemKonrad Wrzesiński9
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Oleg Kołow
3
6,1/10
Pisze książki: komiksy
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,1/10średnia ocena książek autora
12 przeczytało książki autora
2 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Daogopak. Księga trzecia: Tajemnica karpackiego molfara Maksym Prasołow
5,8
Ukraiński komiks przygodowy. Wszak warto poznać i popkulturę naszego sąsiada. Takie kozackie fantasy z XVII wieku – nietypowe, bo ten gatunek lubuje się w universach skopiowanych ze średniowiecza, bez broni palnej i mechaniki (za to z patosem i bez humoru). Ale za to inne stałe elementy fantasy – conanopodobny niepokonany bohater, magia, wilkołaki, mutanty i inne bajkowe stwory, wróżbici i czarownicy, czarno-białe postacie, wielkie wygrane walki i bitwy dobrych przeciwko złym – jednym słowem wszystko co lubią dzieci tak do dwunastego - trzynastego roku życia.
Tu jednak mamy dwa elementy właściwe dla innych gatunków. Po pierwsze humor, reprezentowany przez dwóch drugoplanowych kozaków, dwóch przedstawicieli mówiącej fauny oraz … dwóch sułtańskich assasynów ze skłonnościami do filozofowania. Drugie novum to uwielbienie mechaniki opartej o pewne zwierzęta mechaniczne, wcale nie konie ;) i pokazanego z humorem niemieckiego konstruktora Otto von Leibniza. To niewątpliwie ratuje fabułę. Podobnie jak dramatis personae na początku albumu.
Kolejna ciekawostka, a właściwie stały element w wydawanych u nas pozycjach ukraińskich, to pozytywny obraz Polaków. Wszak szlachcic Kazimierz Żeromski to „brat”, czyli druh głównego bohatera – Olesia Skoworody (warto sprawdzić w słowniku, co oznacza to nazwisko) a husaria i kozacy zaporoscy walczą ramię w ramię przeciwko wspólnemu wrogowi – akurat wcale nie moskiewskiemu.
Kreska w stylu odpowiednim dla przygodówki adresowanej do osób w bardzo młodym wieku – realistyczna z humorem, porządna koloryzacja. Nie żałuję lektury i oglądania, ale sięgnąć po poprzednie części nie mam ochoty.
Przeczytane w ramach marcowego wyzwania LC – książka o krajach zza wschodniej granicy.
Daogopak. Księga pierwsza: Anatolijskie tournée Maksym Prasołow
6,0
Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie ten gadający wieprz. Doprawdy, zupełnie nie wiem po co w scenariuszu te dwa gadające zwierzaki. Może postacie świni opijusa i gąsiora samochwały miały dodać szczyptę humoru do komiksu. Dla mnie jednak ten rubaszny humor jest ciężkostrawny. Akcja nic by nie straciła bez tych dwóch figur, a moim zdaniem jeszcze zyskała. Dobrze, ale od początku.
"Anatolijskie tournée" zostało wydane przez Nebeskey, projekt wydawniczy, który ma za zadanie przybliżyć komiks ukraiński, najlepiej opowieści zawierające elementy mitów, legend i historii Ukrainy.
Dwóch kozaków: Oleś i Taras rusza w podróż, aby ocalić swoich rodaków z niewoli u sułtana. Ta para, to coś jak Kmicic z Zagłobą, tyle, że ten drugi nie taki zabawny, a pierwszy nie aż tak narwany. Postać kobieca oryginalna, jak na opowieść z Siczy, bo to kobieta-wojowniczka Ari-San. Ciekawe czy to wpływ powieści Akunina? Tak się tylko zastanawiam, wprawdzie tam wojownikiem obrońcą był Japończyk, a nie Japonka, ale idea ta sama. Nie pomyślcie sobie tylko, że ten komiks mi się nie podobał. Wręcz przeciwnie. To bardzo porządna przygodówka. Tylko ta świnia nieszczęsna, a mogłoby być tak pięknie.