Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Na odcinku formy czerstwo i bez polotu, ale tak naprawdę bez. Treść też nie zachwyca. Ot relacja z empirycznych badań nad pewną bardzo małą grupą wyznaniową, taką co to oczekiwała na ratunek z kosmosu przed kataklizmem na ziemi, uwaga spojler, ani jedno ani drugie nie nastąpiło a daty obu wydarzeń były dość konkretne. Książka opisuje cały proces czyli to co się działo przed wiekopomnymi datami, w tych dniach, jak i po nich. Swoją drogą wielkie religie już dawno poradziły sobie z tego typu problemami (jak nadejdzie koniec świata czy kataklizm to będzie, bez konkretów). Ta wspólnota niestety określiła się względem daty i nastąpił klops, i to nie jeden. Reakcje na niego tylko pozornie dziwiły czy były zaskoczeniem. Pod kątem socjologicznym czy psychologicznym książka ciekawa, ale tak dość ciekawa, raczej na granicy wzruszenia ramion. Od biedy można, niemniej z pewnością nie trzeba.