Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Kupiłem książkę wspierając fundację telewizji TBN która nie dawno pojawiła się w Polsce. Spoglądając na okładkę mimo iż wiedząc że to będzie książka chrześcijańska to będzie także przygodowa lub choć odrobinę przyrodnicza, niestety chodzi tutaj jedynie o oczy lwa, spojrzenie oraz grzywę które nawiązują do tragedii jaka przydarzyła się pewnemu kaznodziei z Minesoty w kilka dni przed Bożym Narodzeniem. Książka jakieś wartości posiada, jest sporo nawiązań do cytatów biblijnych oraz pouczających modlitw jednak nie urzekła mnie ta książka. Podczas czytania jej a nawet po jej ukończeniu pomyślałem że jest ona jedną z wielu chwytów marketingowych aby coś dobrze sprzedać i w miarę jako tako zarobić. Niesłychane do ilu rzeczy i wydarzeń można przypisać a także porównywać śmierć swojej ukochanej pięcioletniej córeczki bo 90% to jest właśnie to więc jeśli jakaś osoba cierpi na depresję i sięgnęła właśnie po nią to raczej jej nie pomoże, a jedynie pokaże jak przez trudne chwile przechodził i radził sobie Levi. Z dumą przyznaję że ja także jestem Chrześcijaninem, katolikiem, praktykującym i czytając książki lub oglądając filmy o tej tematyce rodem z USA zastanawia mnie jedna rzecz, a mianowicie dlaczego autorzy tych dzieł w większości przypadków tak bardzo chcą pokazać jak bardzo nas Bóg kocha poprzez śmierć jakiejś osoby i aż taki nacisk kładą właśnie na to że "Bóg nas kocha", "Bóg Cię kocha", "Bóg jest z nami", "Bóg jest przy Tobie". Wierzcie mi nie mam nic co do takich przekonań i stwierdzeń lecz nie lubię kiedy religia i wiara stają się czyjąś obsesją a już tym bardziej jeśli wykorzystuje się ją w celach marketingowych. Kończąc, kto chce niech przeczyta lecz nie jest to lektura warta jakiejś szczególnej uwagi, a prawdziwy chrześcijanin i tak wie że Bóg kocha wszystkich czy ktoś komuś umrze czy nie i nie musi mieć to zaznaczane w co drugim akapicie.