Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać282
- Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
- Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
- ArtykułyOficjalnie: „Władca Pierścieni” powraca. I to z Peterem JacksonemKonrad Wrzesiński10
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Zuza Zak
2
6,0/10
Pisze książki: kulinaria, przepisy kulinarne
Debiutancka książka kucharska Zuzy Zak „Polska. Nasza kuchnia w nowej odsłonie” została wydana w sześciu krajach, a w Wielkiej Brytanii wyprzedana jako jedna z najlepszych książek kulinarnych roku 2016 stacji BBC Radio 4. Według The Independent Newspaper „uchwyciła ona ducha narodu”. Autorka urodziła się w 1979 roku, w PRL-u. Jako ośmiolatka przeprowadziła się do Wielkiej Brytanii. Przez osiem lat pracowała w telewizji. W październiku 2019 roku, w prestiżowej School of Slavonic and East European Studies (UCL London) zaczęła pracę doktorską poświęconą sztuce kulinarnej. Kontynuuje badania nad kuchnią wschodnioeuropejską z perspektywy społeczno-kulturowej, przez pryzmat antropologa kultury.https://zuzazak.com/
6,0/10średnia ocena książek autora
12 przeczytało książki autora
20 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Bursztyn i żyto. Bałtycka podróż kulinarna. Estonia, Łotwa, Litwa
Zuza Zak
0,0 z ocen
11 czytelników 0 opinii
2021
Najnowsze opinie o książkach autora
Polska. Nasza kuchnia w nowej odsłonie Zuza Zak
6,0
Tytuł: "Polska. Nasza kuchnia w nowej odsłonie"
Autor: Zuza Zak
Liczba stron: 256
Wydawnictwo: Egmont
Autorka książki wyjechała do Wielkiej Brytanii, jednak nie zapomniała smaków dzieciństwa, które kojarzą jej się z kochanymi babciami, mamą, krajem - i oto mamy tę książkę. Dzieli się ona na kilka rozdziałów: począwszy od śniadań, (które powinny być najważniejszym posiłkiem w naszym dniu),po obiady, zakąski, desery, a nawet drinki! Całość jest okraszona apetycznymi zdjęciami, że człowiek zastanawia się: "kurczę, jest tyle pysznych dań, szybkich, prostych, a ja jem takie byle co na obiad, kolację...".
To kto się skusi na pyszne masło z buraka, lub pulchny omlet? Na obiad proponuje pierogi ze szpinakiem i kaszą (dla tych bardziej wytrawnych smakoszów),albo bigos z dziczyzną? Zapewniam Was, że w książce znajdziecie dania klasyczne jak chrupiący kotlet schabowy, domowy pasztet, placki ziemniaczane z kurkami, zrazy, kopytka ze skwarkami, ale i też dania nowocześnie zmodyfikowane jak np. sałatka jarzynowa z krabem, jaglane falafele, czy śledzie z cynamonem.
Uważam, że nudno i niezdrowo jeść ciągle te same paczkowane wędliny, sztuczne pączki, ciastka z paczki - jeśli przy odrobinie chęci, finezji i miłości - możemy zrobić coś fajnego sami. Polska kuchnia to nie "tylko" ziemniaczki, mizeria i schabowy, lecz także multum smaków, regionalnych dań, które warto poznać. I co najważniejsze: nie trzeba jechać 300 km, by się nimi uraczyć. Przy pomocy tej książki, zrobimy je sami. Czy nie leci Wam ślinka na takie rzeczy jak: domowe pączki z konfiturą z róży? Albo gzik z pieczonym ziemniakiem? Domowy chleb z chrupiącą skórką? Aromatyczne ogórki kiszone? Sama bardzo lubię gotować, oglądać programy kulinarne, czytać książki kucharskie, piec ciasta, robić przetwory, swoją drogą - staje się to ostatnio bardzo modne😃
Książka jest pięknie wydana (grube kartki, kolorowe zdjęcia dań, twarda oprawa). Będzie ona doskonałym prezentem dla bliskiej osoby (którą możecie zarazić pasją do gotowania). Osoby z zagranicy również byłyby pod wrażeniem, bo może przypomniała by im ona - o dawnych smakach, o tradycji, o pysznej kuchni, o daniach mamy, babci... Fajnie, że mamy taki tytuł na rynku, ponieważ nie wiem jak Wy - ale ja czuję "przesyt" tymi wszystkimi super poradnikami o tytułach: "sałata na 100 sposobów", "hummus na 4 pory roku", "rukola, soczewica na okrągło". Nawet jeśli lubicie hummus, to możecie tak zmodyfikować polską kuchnię, że każdy znajdzie coś dobrego dla siebie. Bo chyba się zgodzicie, że polska kuchnia jest jedną z najsmaczniejszych? 😉
Opinia opublikowana również na moim blogu: https://wiedzminka-ciri.blogspot.com/2017/11/polska-nasza-kuchnia-w-nowej-odsonie.html
Polska. Nasza kuchnia w nowej odsłonie Zuza Zak
6,0
„Była sobie Baba-Jaga, miała chatkę z masła, a w tej chatce same dziwy…” Janina Porazińska, Bajka iskierki (tu: str. 51)
Kolejna książka kucharska, która stoi na mojej półce. Nie zagości jednak przy kuchennym blacie.
Okładka jest naprawdę piękna w tej biało-czerwonej barwie i zwierzęco-etnicznych motywach. I w tym momencie przyznam, że „kupiłem książkę oczami”. Książkę sprzedawano zafoliowaną, więc jej wartość merytoryczna pozostawała zagadką do ostatniej chwili. No i przyjście tej wiekopomnej chwili nie rozjaśniło mi życia. Otworzyłem i… nic.
W zasadzie już sam tytuł jest nieco niepewny – „Polska. Nasza kuchnia w nowej odsłonie” Ale ta „nasza” to czyja i jaka? We Wprowadzeniu dowiadujemy się, że Autorka „Nie spodziewała się, że ta książka ukaże się w Polsce, i to po polsku”. Jest to jednak w wersji pierwotnej „książka po angielsku, napisana przez osobę, która nie mieszka na co dzień w Polsce”. No i BRAWO MY! Już w pierwszej połowie XIX wieku niejaki bajkopisarz i pedagog napisał: „cudze chwalicie, swego nie znacie”. No bo jak to, książka o „naszej” kuchni pisana przez osobę nie mieszkającą w Polsce, nie pisana po Polsku, i docelowo nie dla Polaków? W zasadzie się da. Mam kilka książek, które są pisane przez różne osoby, mieszkające w innych krajach (chociażby Sirocco Pani Ghayour). Jednak w tym przypadku czegoś konkretnego zabrakło, właśnie tego czegoś regionalnego (odwołam się do przykładu w postaci CK kuchnia autorstwa Makłowicza). Aby jakoś to uzasadnić z kolorowej okładki przeniosę się na kolorową zawartość, która w efekcie końcowym nieco jednak blednie i zaczyna dominować szarość.
„Nowa odsłona”. Użycie tego sformułowania usprawiedliwi jakiekolwiek zmiany w przepisie oryginalnym i odstępstwa od kanonu. W przypadku, gdy taka zmiana wzbogaca smak, kolor, zapach, dodaje potrawie świeżości i spełnia efekt odkrywczości – jestem za takimi zmianami jak najbardziej. Ale w przypadku danej książki treść wyraźnie odstaje od formy.
Zabrakło mi staranności w przepisach. Bo jak bym mógł dodać ŁYŻECZKĘ ziela angielskiego do wywaru na barszcz. Nie kupuję też w „naszej” kuchni kostek rosołowych (chyba że schyłek PRL-u i pierwsza fala kostek Maggi, chyba jakoś tak, dodawanych do wszystkiego i świadczących o dobrobycie ich posiadaczy). Nie rozumiem po co do sosu w którym już mamy ŚWIEŻY, AROMATYCZNY czosnek dodawać chociażby odrobinę czosnku granulowanego (ewentualni zgodzę się na wersję domową, suszony przy kafelkowym piecu, ostatecznie żeliwnym kaloryferze, produkt pod polskim niebem, na polskiej ziemi wyhodowany). Do tego zbuntuję się, gdy nową odsłoną tradycyjnej kuchni będzie wykorzystywanie składników z PUSZEK. Nie zgodzę się na potrawę w której mięso gotuje się tylko 20 minut, natomiast liście botwiny, łodygi selera, por etc. wymagają ponad półgodzinnego bulgotania w wywarze. Przy czymś takim nie będę czuł się jako kucharz Panoramix nad saganem z czarodziejskim wywarem, a z moich degustatorów nie będzie żaden ani Asterix, ani Obelix.
No i pomijając 99,9% moich uwag, których mało cierpliwym słuchaczem (no bo czym może być groźba pobicia mnie opisywaną książką, jak nie brakiem cierpliwości) była moja współlokatorka, przy jednej zostanę. Strona 145, kalafior z brukselką po warszawsku. Ugotowany kalafior z przepołowioną brukselką. Do tego dodano najprostszy z dodatków – bułka tarta z masłem. Umówmy się, jest to prawie że klasyk polskiej 😊 kuchni. Pominę też zmiany, które bym zaproponował w przepisie, żeby danie wyszło z kuchni bardziej atrakcyjne, zdrowsze i smaczniejsze. To wszystko będzie jednak dyskusyjne, o tyle zdefiniowanie na czym polega “warszawskość” kalafiora z bułka tartą większości z nas może sprawić nie lada kłopot.
Nie mogąc się powstrzymać… Śledzie po petersbursku, przepis na które lokalizuje z Literaturnoje Kafe w Petersburgu. Zaiste Nasza kuchnia w nowej odsłonie… A tak naprawdę nazwa brzmi, jak podaje sama autorka, "Śledź pod szubą" albo alternatywnie i bardziej rodzime "pod pierzynką", Danie charakterystyczne dla kuchni krajów byłego ZSRR, natomiast typowo napływowe dla terenów objętych granicami administracyjnymi kraju.
Książka, jako dzieło autora, zawsze będzie czymś subiektywnym. Subiektywizm Pani Zak mija się jednak z moim subiektywnym podejściem do sztuki gotowania. Kuchnia, którą zobaczyłem, nie jest ani „nasza”, ani „nowa”. Co nie oznacza, że nie ma tam kilku ciekawych przepisów, z których można skorzystać. Na pierwszym miejscu w tej pozycji jest historia autorki i jej przekaz o własnych tradycjach rodzinnych. Nadużyciem w tym przypadku jest dla mnie wykorzystanie w tytule jako pierwszego wyrazu "Polska". Coś z tytułem poszło nie tak.