Najnowsze artykuły
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński38
- ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant6
- ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
- ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na maj 2024Anna Sierant978
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Jan Spytek Tarnowski
3
6,7/10
Pisze książki: literatura podróżnicza
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,7/10średnia ocena książek autora
4 przeczytało książki autora
4 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Pieszo po Lwowie. Rowerem przez Wołyń i Podole
Jan Spytek Tarnowski
8,0 z 1 ocen
4 czytelników 1 opinia
2024
Przez Bezkresy Historii.Od Wołynia,Podola do Lwowa
Jan Spytek Tarnowski
6,0 z 2 ocen
3 czytelników 0 opinii
2015
Najnowsze opinie o książkach autora
Pieszo po Lwowie. Rowerem przez Wołyń i Podole Jan Spytek Tarnowski
8,0
Ta książka tak mi podniosła ciśnienie, że nie mogę dojść do siebie. Nie dosyć, że Ruscy po wojnie zabrali nam między innymi Lwów, który był sercem polskości, wizytówką naszego kraju, to teraz jeszcze Ukraińcy, którzy mordowali masowo Polaków w wyjątkowo brutalny sposób, uzurpują sobie prawo do mówienia, że Lwów jest ukraiński, a uniwersytety i różne zabytkowe obiekty stworzone przez Polaków to ich dziedzictwo i własność. A autor jeszcze w rozmowie z jakimś przygodnym facetem, spotkanym w barze przytaknął mu, że Lwów jest ukraiński. No ludzie, litości! A przecież sama w wielu fragmentach odczułam wściekłość autora na fakt, że Ukraińcy usuwają z tego miasta wszelkie ślady polskości a gloryfikują banderowców z UPA, stawiając im pomniki, wieszając ich flagi w knajpach i nazywając ulice ich nazwiskami. Serio uważa Pan, że Lwów jest ukraiński, tylko dlatego, że wydarto go Polakom i wypędzono ich z niego jak śmieci? Bo między wierszami czułam, że również Pan tego nie akceptuje.
Autor w niezwykle ciekawy i malowniczy sposób opisuje podróże do Lwowa, które odbył w towarzystwie swojej żony. Zatrzymują się zawsze w tym samym hotelu o nazwie George, położonym w samym centrum miasta. Opowiada jak zwiedzają uliczki, kamienice i domy, w których mieszkali znani Polacy, między innymi Stanisław Lem, muzea, kościoły, cmentarze. Twierdzą, że dzisiejszy Lwów bardzo różni się od tego przedwojennego, który był wówczas u szczytu swojej świetności. Ani miasto nie to samo, ani ludzie, a jednak można tam w wielu miejscach odnaleźć ślady i ducha polskości. Boli to, że Ukraińcy usuwają wszelkie ślady związane z tym, że miasto należało do Polski, gloryfikują UPA i Banderę, stawiając mu pomniki i nazywając jego imieniem i nazwiskiem ulice, skwery, stawiając przy okazji Polaków na równi z okupantem niemieckim i sowieckim. Odniosłam wrażenie, że autora te podróże emocjonalnie wiele kosztują i chociaż stara się w książce być bardzo poprawny politycznie (po co?!) wobec Ukraińców, to chyba mocno przeżywa fakt, że nie ma już polskiego Lwowa. Sam mówi, że wygląda na to, że Ukraińcy wciąż toczą wojnę przeciwko polskiej historii we Lwowie. Bo co im na przykład przeszkadzają te kamienne lwy na Cmentarzu Łyczakowskim, które zamknęli w paździerzowych pudłach? Ważne jest to, że w sercach i w świadomości wielu Polaków Lwów pozostał polski i Ukraińce nic z tym nie zrobią choćby stawali na rzęsach. Ta joj, ta Lwów!
Pozostała część książki jest poświęcona wyprawie rowerowej grupy przyjaciół na Wołyń i Podole. Tam to już w ogóle prawie nic, co polskie, się nie ostało. Ludzi wymordowano siekierami, domy i kościoły (razem z ludźmi będącymi w środku) spalono i pozostały same zgliszcza i ruiny reprezentacyjnych niegdyś obiektów jak zamki, dworki. Miejscowości takie jak Krzemieniec, Wiśniowiec, Zbaraż czy Kamień Podolski są już tylko cieniami swojej dawnej świetności. Duży szacunek dla tej ekipy rowerowej, że zdecydowała się na taką przygodę, nocując i jedząc często pod gołym niebem czy po klasztorach albo na terenie domostw osób prywatnych.
Po przeczytaniu tej książki sama nabrałam ochoty na podróż do Lwowa, szkoda tylko, że z Legnicy mam tam tak strasznie daleko. Jednak w książce można znaleźć wiele praktycznych porad o tym jak tam dotrzeć, gdzie zanocować czy zjeść, co zobaczyć. Bardzo dobrze czytało mi się te wszystkie relacje z podróży, do tego wiele pięknych zdjęć, które dopełniają całości oraz prywatne uwagi (często bardzo trafne) co do zaobserwowanych tam rzeczy i zjawisk w odniesieniu do naszej trudnej historii jeżeli chodzi o stosunki polsko - ukraińskie. Mam tylko nadzieje, że po tym ile pomocy Ukraińcy dostali od Polaków w czasie trwającej u nich wojny, okażą wdzięczność i zmienią swoje nastawienie do naszego kraju, do przeszłości i pozwolą w końcu chociażby na ekshumację pomordowanych przez UPA szczątków ofiar. Polecam tę książkę, jest napisana tak od serca, spontanicznie, a jednak zawiera mnóstwo ciekawych informacji i zdjęć dotyczących współczesnego Lwowa, Wołynia i Podola. Szkoda, że autor nie dotarł do Stanisławowa (moja babcia tam mieszkała),bo to miasto chyba nie mniej niż Lwów jest mocno zakorzenione w polskiej świadomości i historii.