cytaty z książek autora "James Frey"
Jestem sam. Sam tutaj i sam na świecie. Sam w sercu i sam w głowie. Sam wszędzie przez cały czas, od kiedy pamiętam. Sam w Rodzinie, sam z przyjaciółmi, sam w Pokoju pełnym Ludzi. Sam, kiedy się budzę, sam każdego koszmarnego dnia, sam, kiedy w końcu nadchodzi ciemność. Jestem sam na sam z przerażeniem. Sam na sam z przerażeniem.
Nie chcę być sam. Nigdy nie chciałem być sam. Kurewsko tego nienawidzę. Nienawidzę tego, że nie mam z kim porozmawiać, nienawidzę tego, że nie mam do kogo zadzwonić, nienawidzę tego, że nie mam nikogo, kto potrzyma mnie za rękę, przytuli mnie, powie mi, że wszystko będzie w porządku. Nienawidzę tego, że nie mam nikogo, z kim mógłbym dzielić nadzieje i marzenia, nienawidzę tego, że przestałem mieć nadzieje i marzenia, nie znoszę tego, że nie mam nikogo, kto powiedziałby mi, żebym się trzymał, że jeszcze kiedyś je odnajdę.
Mam zamiar odejść i nie mam zamiaru oglądać się za siebie i nie mam zamiaru się żegnać. Żyłem sam, walczyłem sam, sam radziłem sobie z bólem. Umrę sam
Przejmuj się tym, co myślą inni, a zawsze będziesz ich więźniem.
Co robiłaś wieczorem?
Siedziałam i gapiłam się w zegar, aż wydawało mi się, że już mogę do ciebie zadzwonić, żeby nie wyszło, że za bardzo mi zależy.
Śmieję się.
A ty co robiłeś?
Siedziałem i czekałem na twój telefon i zastanawiałem się, co powiedzieć, żeby nie wyszło, że za bardzo mi zależy.
Chcę drinka. Chcę pięćdziesiąt drinków. Chcę butelkę najczystszego, najmocniejszego, najbardziej niszczycielskiego najbardziej trującego alkoholu na Ziemi.Chcę pięćdziesiąt butelek. Chce cracku, brudnego i żółtego i wypełnionego formaldehydem. Chcę kopę metamfy w proszku, pięćset kwasów, worek grzybków, tubę kleju większą od ciężarówki, basen benzyn tak duży, żeby się w nim utopić.Chcę czegoś wszystkiego czegokolwiek jakkolwiek ile tylko się da by zapomnieć.
Rany, które się nie goją, można opłakiwać tylko w samotności
Leonard pyta, czy chcę się jeszcze czegoś dowiedzieć, zanim umrze, zastanawiam się dobrą chwilę, odwracam do niego, pytam jaki jest sens życia, Leonard? Śmieje się to proste pytanie, mój synu, życie ma taki sens, jaki mu nadasz.
W życiu potrzebna jest miłość, bez niej jest wielka pustka, która dusi, zabija, męczy.
Ja tylko walczę o siebie, ja tylko nie chcę umierać, ja tylko pragnę pokochać.
Nigdy nie czułem, żebym był wart chorej przestrzeni, którą zajmuję.
"Nie chcę być sam. Nigdy nie chciałem być sam. Kurewsko tego nienawidzę. Nienawidzę tego, że nie mam z kim porozmawiać, nienawidzę tego, że nie mam do kogo zadzwonić, nienawidzę tego, że nie mam nikogo, kto potrzyma mnie za rękę, przytuli mnie, powie mi, że wszystko będzie w porządku. Nienawidzę tego, że nie mam nikogo, z kim mógłbym dzielić nadzieje i marzenia, nienawidzę tego, że przestałem mieć nadzieje i marzenia, nie znoszę tego, że nie mam nikogo, kto powiedziałby mi, żebym się trzymał, że jeszcze się odnajdę. Nienawidzę tego, że kiedy krzyczę, a krzyczę jak opętany, to krzyczę w pustkę. Nienawidzę tego, że nie ma nikogo kto by usłyszał mój krzyk, i nie ma nikogo, kto pomógłby mi nauczyć się przestać krzyczeć. Nienawidzę tego, że to, do czego zwróciłem się w swej samotności, mieszka w fifie albo butelce."
To jakieś szaleństwo. Idę do łóżka, myśląc o nim, budzę się, myśląc o nim, myślę o nim przez cały dzień. Moje poczucie tęsknoty jest tak ogromne, że aż dosłownie, fizycznie bolesne.
Zauważyłeś, że ludzie się go boją ?
Aha
Jak ci się wydaje, dlaczego?
Bo nie ma w nim lęku. To zwykle przeraża ludzi.
Młodzieniec przyszedł do Starca po radę,
Starcze, rozbiłem coś.
Jak bardzo to rozbiłeś?
Na milion małych kawałków.
Obawiam się, że nie mogę ci pomóc.
Dlaczego?
Nic się nie da zrobić Nie można tego naprawić.
Dlaczego?
Jest za bardzo rozbite. Na milion małych kawałków.
Kiedy cię widzę, Świat się zatrzymuje. Zatrzymuje się i wszystko, co mi zostaje, to ty i moje oczy, które się w ciebie wpatrują. Nie ma nic więcej. Nie ma hałasu, nie ma innych ludzi, nie ma myśli ani zmartwień, nie ma wczoraj, nie ma jutra. Świat się po prostu zatrzymuje, i to piękne miejsce, i jesteś tylko ty. Tylko ty moje oczy, które się w ciebie wpatrują.
Patrzyłem.
Kiedy odchodzisz, Świat znowu odżywa i już mi się tak nie podoba. Po prostu chodzę po nim i czekam, aż znowu się zatrzyma. Uwielbiam kiedy się zatrzymuje. To najbardziej wyjebista rzecz, jaką kiedykolwiek znałem i czułem, najlepsza rzecz, i oto, piękna Dziewczyno, dlaczego ci się przyglądam.
ból jest ogromny, ale potrzebuję go, bo ratuje mnie przez utratą zmysłów.
Ludzie to są kurwa głupi. Codziennie się człowieku zastanawiam, jak ludzie mogą być tacy kurwa głupi.
Nie ma nic prócz teraz i narastającej wewnątrz mnie ciszy. Cisza i wściekłość, gorąco i chłód (...) Jeżeli czegoś szukam to jest właśnie to. Spokój. Jeżeli istnieje coś co mnie powstrzyma, kiedy będzie to potrzebne to jest właśnie spokój. Nie ma gniewu, nie ma wściekłości, nie ma furii. Nie ma pragnień, potrzeb, pożądania. Nie ma nienawiści, nie ma wstydu, nie ma żalu. Nie ma bólu, smutku, przygnębienia. Nie ma lęku. Nie ma żadnego lęku. Nie da się złamać tego kto żyje bez lęku...
Zamykam oczy i robię głęboki wdech i myślę o swoim życiu i jak tu wylądowałem. Myślę o szkodach, zniszczeniach i krzywdach, jakie wyrządziłem sobie i innym. Myślę o nienawiści do samego siebie i pogardzie dla samego siebie. Myślę o tym, jak i dlaczego i co się stało, i myśli przychodzą z łatwością, ale odpowiedzi nie.
Są miejsca, z których się nie wraca. Są szkody, których się nie naprawi.
Zawsze tak ze mną było. Daj mi coś dobrego, a zniszczę to. Kochaj mnie, a zniszczę ciebie. Nigdy nie czułem, żebym na coś w życiu zasłużył. Nigdy nie czułem, żebym był wart chorej przestrzeni, którą zajmuję. To poczucie naznaczyło wszystko, co kiedykolwiek zrobiłem, widziałem i z czym miałem do czynienia.
Trudniej jest być miękkim niż twardym. Mogłoby mnie skrzywdzić coś oprócz mnie.
Bo miłość bywa bolesna, zwłaszcza gdy człowiek wie, że nic z tego nie wyjdzie.
Strach to tylko strach. Wiem, że nic nie może mi wyrządzić większej krzywdy niż to, co sam sobie wyrządziłem. Wiem, że nie ma bólu, którego nie potrafiłbym znieść. Wiem, że trzymając się każdej chwili każdej godziny każdego dnia dni się sumują każdego tygodnia każdego miesiąca, jeżeli będę się trzymał, to sobie poradzę. Wiem, że jestem silny. Wiem, że jestem na tyle silny, żeby stawić czoło temu, czego się lękam, i wiem, że jestem na tyle silny, żeby się trzymać, aż strach przejdzie. Wiem to w głębi serca.
Śmieję się. Śmieję się na głos. Odpowiedzi na moje pytanie są proste, jeżeli pozwolę, żeby były proste. Mam je wszystkie w swoim zasięgu, wystarczy tylko wyciągnąć rękę. Boję się wszystkiego. Boję się, bo pozwalam sobie bać się. Nie ma nic, czego mógłbym się bać. Śmieję się na głos, bo to takie proste. Nie powinienem się niczego bać. Niczego się nie boję. Po prostu. Niczego kurwa.
Wiara, to zaakceptowanie czegoś, czego nie można udowodnić.
... a ona się śmieje to pierwszy jej śmiech od blisko miesiąca i trochę boli, ale głównie sprawia radość, niesamowitą radość, jakby śmiech był czymś, co kochała, zgubiła i nagle odnalazła.
Uważam, że ból i cierpienie to dwie różne rzeczy. Ból jest doznaniem. Cierpienie jest skutkiem bólu. Jeżeli człowiek umie znosić ból, potrafi żyć, nie cierpiąc. Jeżeli nauczy się wytrzymywać ból, wytrzyma wszystko. Jeżeli nauczy się kontrolować ból, wyrobi w sobie kontrolę nad samym sobą. Dotychczas szedłem przez życie, nie mając żadnej kontroli. Przez dwadzieścia trzy lata niszczyłem siebie, wszystko i wszystkich wokół mnie i nie chcę dłużej tak żyć. Przyjmuję ból, żeby nigdy więcej nie cierpieć. Przyjmuję ból, żeby mieć poczucie kontroli nad sobą. Siedzę cały w ogniu i przyjmuję to.
Chcę uciec albo umrzeć albo się rozjebać. Chcę być ślepy i niemy i nie mieć serca.
Bądź pewny siebie i opanowany, bądź cholernie bezczelny. Na tym chyba polega sekret sukcesu w życiu.