A tak na polski to encyklopedia fantastycznych stworów. Nie tylko tych z mitów i legend, ale i literatury. Spektrum istot z całego świata, z różnych kultur, każda opisana krótko, treściwie, ale i w literacko elegancki sposób. Jako, że nie jest to pozycja długa i nie zajmuje zbyt wiele czasu, można sobie przeczytać by poszerzyć swą wiedzę o dziwach wymyślonych przez różnych ludzi na przestrzeni wieków.
Ktoś obeznany z tematem, nie powinien jednak oczekiwać rewolucyjnych odkryć.
Niewątpliwie rzecz bardzo dobra, erudycyjna, ale nie podchodźcie do niej jak do jakiegoś kompendium wiedzy o stworzeniach (i niestworzeniach) fantastycznych. To dzieło literata, nie naukowca. Pisze o tym, co zwróciło jego uwagę, zafascynowało, co wydało mu się ważne. W efekcie otrzymaliśmy zbiór przypadków ciekawych, osobliwych, intrygujących, nie zaś reprezentatywnych. Przypadków znanych z kart literatury, różnej, ale literatury, nie z baśni i wierzeń ludowych. Zawiodą się zwłaszcza miłośnicy folkloru Wysp Brytyjskich. Nie zawiodą eksploratorzy fantastyki jako niesamowitego przejawu aktywności ludzkiego umysłu.