cytaty z książek autora "Magda Stachula"
Gdy przekracza się pewne granice, łamie normy, które dotychczas wskazywały nam drogę, otwiera się nowy rozdział w życiu, zeszyt z czystymi kartkami, który będzie zapisywany nowymi historiami, ręką innego już człowieka”.
Każdy skrywa jakąś tajemnicę, bez wyjątku, wszyscy mamy coś na sumieniu. To może być cokolwiek: czyn, myśl, życzenie, coś, czego nie chcielibyśmy wyjawić przed resztą świata, coś, czego wstydzimy się nawet przed samymi sobą. Jednak większości z nas nie przeszkadza to w normalnym funkcjonowaniu, ciemna strona nie dominuje w codziennym życiu.
Mam wrażenie, że działamy na siebie jak dwa magnesy, w zależności od ustawienia biegunów, albo się przyciągamy, albo silnie odpychamy. Nie wiem tylko, od czego uzależnione jest rozmieszczenie plusów i minusów naszych wzajemnych relacji”.
Z przeszłością jest jak z pogoda - wszyscy o niej mówią, ale nikt nie ma na nią wpływu.
Nie kocha się kogoś po prostu, bo zabrakło uczucia, ale nienawidzi się już za coś.
Wciąż jestem od niej uzależniony jak od narkotyków, jak od wódki - chociaż wiesz, że ci szkodzą, to coś cię do nich ciągnie i nie umiesz się temu przeciwstawić.
To nas jeszcze bardziej do siebie zbliżyło. Może ludzie w podobny sposób pokrzywdzeni przez los odbierają na tych samych falach?
Często porównujemy się z innymi, od początku wiedząc, że to zgubne i zupełnie nie potrzebne. Nie ma uniwersalnego modelu ludzkiego szczęścia czy tragedii, więc po co nam te konfrontacje?
To straszne, że jedni ludzie tak łatwo potrafią ukryć swoją prawdziwą naturę za fasadą przybranej twarzy, a inni ślepo w to wierzą.
Miło nam się rozmawiało, zapomniałam, jakie to przyjemne uczucie, kiedy komuś naprawdę zależy.
Tak, zmieniłam się, wiem, rozeszłam się w szwach, ale nie mam siły już dłużej z tym walczyć. Z moją bezpłodnością, brakiem kontroli nad sobą, rzucaniem na każdym kroku mięsem, trudno, taka teraz jestem”.
[...] życie biegnie do przodu, nie wstecz, i zazwyczaj znacznie więcej dzieje się w naszych głowach niż w rzeczywistości.
Łzy napływają mi do oczu, gdy zdaję sobie sprawę, jak wielkim bankrutem życiowym jestem. Mimo okrągłej sumki na koncie, mimo pięciocyfrowej miesięcznej pensji, mimo luksusu, w którym żyję. Pieniądze nie dają szczęścia, dlaczego tak wielu z nas wciąż tego nie rozumie?
Przez cały tydzień nie wychodziłam na miasto (...) Przez większość czasu czułam się dziwnie osłabiona i osowiała. W niedzielę rano usiadłam na parapecie, przyjemnie rozgrzanym przez znajdujący się pod spodem kaloryfer. Hradczany królowały na powoli granatowiejacym niebie. Wpatrywałm się w smukłe wieże i mimo przepełnajacego mnie smutku zachwycał mnie ten widok (...) Poruszały się tylko moje oczy i serce.
Nie próbuj oceniać kobiet według tego, jak się zachowują, na ogół jest zupełnie odwrotnie.
Podobno od miłości do nienawiści wiedzie krótka droga. Chyba zaczynam to rozumieć, bo raz ją kocham, a raz jej nienawidzę.
Pozory mylą, każdy z nas chociaż raz wydał błędny wyrok, krzywdząco ocenił czyjś wygląd. Zdradliwa powierzchowność.
Ta nieznajoma dziewczyna jednym popołudniem znokautowała całą moją uczciwość małżeńską.
Wpada do mnie za każdym razem, gdy jest w pobliżu, i za każdym razem zdarza nam się przyjacielski seks. Mimo wszystko raźniej jest kroczyć we dwoje przez las ściętych ideałów.
Chciałabym powiedzieć, że go nie kocham, ale to byłoby zbyt łagodne. Nie kocha się kogoś po prostu, bo zabrakło uczucia, ale nienawidzi się już za coś.
Zdecydowana, pewna siebie , zdystansowana od życia dziewczyna zostawia w tyle wystraszoną, zakompleksioną córeczkę tatusia, którą gardzę, ale według której wskazówek żyję od lat.
[...] nie warto oglądać się za siebie, trzeba patrzeć w kierunku, w którym się zmierza.
Z poczęciem, miłością i szczęściem jest zupełnie tak, jak z kotami - przychodzą do ciebie, gdy nie zwracasz na nie uwagi.
Jak mawiała moja matka, choć droga niedaleka, nie dojdziesz, jeśli do celu nie zmierzasz.
[...] zmuszanie kogokolwiek do czegokolwiek, wbrew jego woli, to nie wychowywanie czy zachowywanie pozorów, tylko czysta przemoc.
Jak mówi mój ojciec, starość to czas ciągłej utraty: pracy, kolegów, zdrowia. Stale czegoś ubywa, a jedynie lat przybywa.