Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzternaście książek na nowy tydzień. Silne emocje gwarantowane!LubimyCzytać2
- ArtykułyKsiążki o przyrodzie: daj się ponieść pięknu i sile natury podczas lektury!Anna Sierant6
- ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński45
- ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać426
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Joseph E. Stiglitz
3
6,3/10
Pisze książki: biznes, finanse, historia
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,3/10średnia ocena książek autora
8 przeczytało książki autora
9 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Euro Joseph E. Stiglitz
6,3
„Jak odróżnić (…) dobry deficyt od złego?”
„(…) a przecież, gdyby płace niemieckich robotników wzrosły mogliby oni kupować więcej także towarów z importu.”
Te cytaty jednoznacznie wskazują, że czytelnik, który jest zwolennikiem ekonomii według Johna Maynarda Keynesa odnajdzie w omawianej tutaj książce sławnego noblisty - raj.
Osoby czytające z uznaniem dzieła Keynesa, zostaną utwierdzone przez autora w swoich przekonaniach naprawdę solidną dawką słów pogardy dla ekonomii z przeciwnego bieguna jak na przykład:
„W większości krajów świata neoliberalizm został skompromitowany i ośmieszony – szczególnie jeśli się weźmie pod uwagę efekty kryzysu 2008 roku.”
„Przekonanie, że Europejski Bank Centralny powinien skupić się tylko na inflacji jest pokłosiem prostackiej ideologii, która opiera się na uproszczonych modelach makroekonomicznych (…)”
Stiglitz bardzo dużo się w swojej książce powtarza, a jedna z głównych jego mantr brzmi: EBC skupia się jedynie na inflacji, w przeciwieństwie do FEDu, który ma za zadanie również walkę z bezrobociem.
Autor równie często pisze tak:
„Wytwór człowieka bańka spekulacyjna pogrążył całą gospodarkę”.
Ale tutaj nasuwa się do autora konkretne pytanie: Skąd człowiek miał potężną kasę na tę bańkę? Czy w systemie waluty złotej albo prywatnego pieniądza, bańka byłaby w ogóle możliwa?
Noblista narzeka: „W Ameryce nie brakowało takich (…) co cieszyli się z porażek Europy. Możliwość zwiększenia eksportu i zmniejszenia importu wyglądała jak prezent, zwłaszcza że odbywała się kosztem handlu zagranicznego Unii. Była to jedna z przyczyn, dla których USA łatwiej stanęły na nogi, natomiast skutki kryzysu w Europie odczuwalne są po dziś dzień”
I kolejne pytanie: Czy gdyby obydwoje (USA i strefa EURO) równocześnie to zrobili (osłabienie waluty) - to kto stanąłby na nogi? I jeszcze jedno pytanie: Skąd w ogóle wzięły się wojny walutowe? I czy ich popularyzacja nie rozpoczęła się przypadkiem od majstrowania FEDu przy podaży pieniądza w ramach walki z bezrobociem?
Są też momenty, kiedy Stiglitz plącze się sam we własnych sieciach: „(…) trzeba przypomnieć, że prawie każda gospodarka wychodzi ze stagnacji.” brzmi jak austriacka ekonomia w czystej formie.
Podsumowując w kręgosłupie swojego myślenia, autor postawił znak równości pomiędzy przedsiębiorcą wolnego rynku, a kapitałem spekulacyjnym trzęsącym rynkami finansowymi i dzięki temu zabiegowi wszystkie historie fajnie się układają w całość konceptu.
Jednakże noblista, tak jakby zapominał skąd ten spekulacyjny kapitał się wziął.
Czy ciągłe majstrowanie przy podaży pieniądza nie przysłużyło się przypadkiem powstaniu tego wielkiego spekulacyjnego potwora? I kto majstrował? Czy wolny rynek?
Ludwig von Mises, 100 lat temu pisał tak:
„Państwo może oddziaływać na ruchy obiektywnej wartości wymiennej pieniądza poprzez zwiększanie lub zmniejszanie jego ilości, jest to środek wysoce prymitywny, a jego konsekwencji nie da się przewidzieć, za to łatwo go użyć.”
Friedrich August von Hayek z kolei w 1976 roku pisał następująco:
„Utopijny projekt nowej waluty europejskiej, który ostatecznie przyniesie wyłącznie umocnienie źródła monetarnego zła, czyli rządowego monopolu na emisję i pełną kontrolę pieniądza.”
„(…) regulowanie waluty, aby zaspokoić żądania wąskich grup interesów, stanowi najgorszy możliwy scenariusz.”
Pozostaje pytanie, czy Joseph Stiglitz nie zgadza się tylko Miltonem Friedmanem i chłopakami z Chicago, a już z Misesem i Hayekiem się zgadza?
Hmm coś mi tu się nie zgadza, ale czy tylko to, że Hayek też wykładał w Chicago:)?
Wychodząc już z tego narzuconego przez autora kieratu dyskusji, że jedni są prymitywni, z czego jasno wynika, że drudzy są wysublimowani i wiedzą lepiej, oczywiste jest to, że świat się zmienia, a ekonomia ewoluuje. Po co zatem robić z drugiego wała?
Zwłaszcza, że o „łowieniu frajera” Stiglitz pisze tak: „na asymetrię informacji oraz irracjonalność podmiotów, a także fakt, że w obrębie niedoskonałego rynku najbardziej zyskowną strategią jest czerpanie korzyści z tych niedoskonałości. (…) okazało się, że w przypadku nieograniczonego przepływu kapitału pokusa, aby wmanewrować cały kontynent w kupno nieodpowiednich produktów finansowych, była czymś, czemu nie sposób było się oprzeć.” Zatem wszystko jasne, brakujący element to właśnie czynnik behawioralny, ludzki, zbadany już przez kilku noblistów, przywołanych powyżej: Akerlofa i Shillera, a także niewspomnianych w tej książce Kahnemana, czy Thalera.
Zastanawiający jest fragment rozważań autora o możliwych receptach na wyjście strefy euro z kryzysu:
„Posiadające nadwyżki (…) Niemcy, powinny zdecydować się na ich redukcję. Obecnie stwarzają one ogromną nierównowagę w światowej gospodarce, za którą muszą płacić europejscy sąsiedzi. Można to zrobić za pomocą systemu żetonów (…) co ważne przywódcy europejscy (…) mogliby doprowadzić poszczególne waluty europejskie do podobnego poziomu – wystarczyłoby jedynie umiejętnie sterować systemem żetonów.”
Na usta ciśnie się pytanie, czy Joseph Stiglitz będzie osobiście sterował tym systemem żetonów? .
I jeszcze jedna kwestia kilka razy powtarzana w tej książce , która nie daje mi spokoju: „Podczas kryzysu na giełdzie w 1929 roku prezydentem USA był Herbert Hoover. Jego polityka oszczędności przemieniła załamanie giełdowe w Wielki Kryzys.” Oczywiście dalej Stiglitz pisze, że takie rozwiązania zawsze kończą się porażką itd.
Jeżeli zestawię powyższy cytat ze słowami Murraya N. Rothbarda: „Niewielką nadwyżkę w 1930 roku rząd federalny zamienił na ogromny deficyt w 1931 roku w kwocie 2,2 mld dolarów. Tak oto prezydent Hoover, którego często przedstawia się jako żarliwego zwolennika laissez-faire, przyczynił się do powstania największego w dziejach Ameryki deficytu w okresie pokoju."
I podkreślę, że nie była to jakaś luźna myśl profesora Rothbarda, tylko podsumowanie rozprawy naukowej „Wielki Kryzys w Ameryce”, w której opisywane są między innymi: program robót publicznych,a także nowy ład w rolnictwie polegający przede wszystkim na dopłatach do cen produktów rolnych, który jak pisze Rothbard: „pojawił się w USA za rządów Hoovera, a nie Roosevelta.”
Wobec powyższego, pozostaje mi jedynie, jako zwykłemu czytelnikowi sformułować pytanie o to, który z badaczy jest dobrze poinformowany i szczery?
Po odfiltrowaniu tego wszystkiego omawiana książka okazuje się w końcu kopalnią wysokiej jakości treści na temat przyczyn kryzysu strefy euro, oraz tego, kto rządzi światem. Ostatecznie stosunek treści do objętości wygląda jednak mizernie.
Przedstawione przez autora możliwe reformy takie jak:
1. Unia bankowa – wspólne regulacje, wspólna ochrona depozytów.
2. Euroobligacje – emitowane przez ECB, których gwarantem byłaby cała strefa euro, natomiast uzyskane w ten sposób pieniądze byłyby przeznaczane na pożyczki dla krajów w potrzebie i przeznaczane jedynie na inwestycje (infrastruktura, edukacja).
3. Unijna instytucja pożyczkowa dla małych i średnich firm – użyteczna podczas kryzysu, gdy banki ograniczają pożyczanie najbardziej cierpią na tym właśnie małe i średnie firmy.
Wszystkie powyższe są przedmiotem prac Komisji Europejskiej od 2012 roku, zatem nie jest to jakiś super świeży powiew myśli sławnego ekonomisty.
Niepokojący za to, jest użyty przez noblistę czas przeszły w zdaniu: „Strefa euro była pięknym kolosem na drewnianych nogach”.
Podsumowując, książka ma charakter popularno-naukowy z silnym wskazaniem na ten pierwszy człon.